Gazeta Łukowska nr 4/1926 – Z Garwolina

Z Garwolina. 

Znając z umieszczanych korespondencji w Gazecie Łuk. stosunki życia społeczno-kulturalnego okolicznych miejscowości, – nie zawahałem się w postanowieniu skreślenia kilku słów o Garwolinie, miasteczku sąsiednim, jednak może mało komu znanem.

Szczegółów historycznych Garwolina nie będę wymieniał, uczynił to bowiem w pewnej mierze poprzednik mój (nr 6 za 1925 r.) -natomiast Czytelnikom do wiadomości tu podać. Garwolin, jako miasteczko powiatowe widokiem swym, szczególniej zaś na nowoprzybyłych nie czyni dodatniego wrażenia, bo przy małej ilo ści domów murowanych, W większej części których mieszczą się urzędy tutejsze, -widzi się przeważnie drewniane rudery, niekiedy stanem swym litość budzące. 

Ulice z wyjątkiem paru, jak wogóle zewnętrzny porządek miasta – wiele pozostawia do życzenia, O czem także zamilczę. Mimo to Garwolin nie jest taką mieściną zapadłą jakby przedstawiał sobie niejeden z czytelników, który go nie zna; miasto nasze i dobrych stron ma wiele. 

W pierwszym rzędzie ozdobę piękną stanowi Kościół nasz, z licznymi wewnątrz malowidłami, a w szczególności z wspaniałem ” Wniebowstąpieniem” w wielkim ołtarzu, pendzla art. Łukaszewicza. Niegdyś tu w Garwolinie zamieszkałego.

Tuż obok Kościoła znajduje się niewielki park miejski, nielicznie wprawdzie odwiedzany, chyba że przez żydów, którzy, zwłaszcza w swoje święta, wśród gwaru, śpiewów o różnej skali i brzęczenia rozbitych mandolin zaszczycają go obecnością swoją, – rozkoszując się powietrzem letniem. Czasem śpieszą tam, do ogrodu, „czułe pary”, by w ciszy wieczornej, w cieniu gęstych zarośli zwierzyć się z płomiennych uczuć swoich… co jednak nagle przerywane bywa przeraźliwym dźwiękiem trąby stróża nocnego, który oznajmiając konieczność opuszczenia tak „błogiego raju” – zamyka wszystkie wrota jego. Inna rzecz, że i na to istnieją rady i sposoby, wyjaśnienia jednak zaniecham, pozostawiając tę resztę domysłom czytelników.

Pozatem Garwolin posiada dość malownicze okolice; przestrzenne pola, łąki i gaje, wśród których snuje się krętą taśmą rzeczka Wilga. Okolice te, szczególniej porą letnią, często bywają kierunkiem miłych spacerów.

Tyle co dotyczy zewnętrznej strony miasta naszego; pod względem zaś kulturalnym trochę gorzej prezentuje się ono, na co wreszcie i inne, podobne mu miasteczka (partykularzyki) skarżyć się mogą. Smutną jest prawdą, jeśli uświadomimy sobie, że Garwolin, licząc wśród swych mieszkańców inteligencji wiele, jak nauczycielstwo miejscowe, pracownicy urzędów tutejszych i t.p. – nie może poszczycić się instytucją, zadaniem której byłoby krzewienie kultury społecznej, rozwijanie poczucia piękna, kształcenie ducha. Fakt ten nie świadczy jednak o kompletnym braku w miasteczku naszym ludzi utalentowanych, zdolnych do kierownictwa: lecz przyznać należy że takie jednostki mimo największych swych uzdolnień i aspiracji w danym kierunku, bez poparcia wpółudziałem chętnych amatorów (członków) – nic sami zdziałać nie mogą. – Tem się tłomaczy brak instytucji kulturalno-oświatowej w Garwolinie. Usiłowano w swoim czasie zorganizować chór męski (świecki) z osób inteligentnych, który zaledwie po kilku próbach z nieuzasadnionych przyczyn „rozleciał się”. Brak zamiłowania do śpiewu chóralnego objawia się tu bodajże już w sferach młodzieży szkolnej, cóż dziwnego jeśli tego zamiłowania dorośli nie zdradzają?

Podobną była sprawa z zespołem muzyczno-kameralnym, który także utrzymać się nie mógł aczkolwiek zgrany już był i zdolny do imprez koncertowych.

Prawda, że niejeden raczej woli trwonić czas swój wolny, jak gdyby miał poświęcać go celom szlachetniejszym. 
Przedstawienia teatralne, urządzane dotychczas z przygodnie dobieranych sił, przez zdolnego amatora, obywatela tutejszego P. Wiśniewskiego – bywały rzadkim bardzo zjawiskiem.

Należy W tym miejscu wspomnieć o istnieniu (o czem mało kto wie) zorganizowanego od paru miesięcy Koła Miłośników Sceny, kierownictwo którego piastuje niejaki P. Kabaciński. Działalność „Koła” trwa jednak w nader słabym i powolnym rytmie, bo z chwilą zorganizowania jego rozpoczęto próby „Domu otwartego” (Bałuckiego), które nie wiedzieć kiedy skończą się. Natomiast w innych warunkach nie jednoby już przedstawienie amatorskie dotychczas urządzone być mogło. Niestety!  Społeczeństwo nasze nie zastanawia się nad koniecznością istnienia placówek kulturalnych, szczególniej zaś w miasteczkach podobnych naszemu; a większość  ogółu nie zdając sprawy z zadania i celu widowisk teatralnych – szuka w nich li tylko rozrywki.

Na oddzielną wzmiankę i szczególną uwagę zasługuje kino tutejsze, mieszczące sie w nieco wykończonym budynku, przebudowanym z byłej rekwizytorni strażackiej, przeznaczonym na cele widowiskowe. Obszerny ten przybytek sztuki kinematograficznej mimo wad swoich cieszy się nadzwyczajną frekwencją, co wiele świadczy o bierności publiki garwolińskiej, która najzupełniej czuje sie zadowoloną z odbieranych w nim wrażeń. Istotnie są to niebywałe sensacje. Sala ponura, wilgotna jeszcze, oświecona w najlepszym razie kilkoma świecami lub małą lampką elektryczną. O muzyce do obrazów wolałbym wcale nie wspominać; stanowiło ją do niedawna kilkoro sprzypiec z rozstrojonym kontrabasem. Wykonawcami byli żydzi, samoucy, weselni grajkowie (rzępoły raczej) nie mający zgoła pojęcia o muzyce kinematograficznej, której zadaniem jest ułatwienie w zrozumieniu filmu. Czasem wcale muzyki nie było, z czego niejedni cieszyli się bardzo. Dziś, pewnie skutkiem „redukcji” wspomnianej kapeli – przygrywa jeden tylko skrzypek, z tegoż co poprzedni gatunku muzyków. Demonstracje filmów (seanse) trwają do kilku nieraz godzin, a to z przyczyn nadmiernie długich i częstych przerw, wynikłych z bezustannego psucia się motoru. Doprawdy, jakżeż silne nerwy i zastygłą krew mieć trzeba bu móc przezwyciężyć to wszystko; to też współczuję szczerze wszystkim miłośnikom kina, którzy nie mogą stworzyć sobie innych już, niemniej przyjemnych rozrywek.

Istnieją nadto w Garwolinie dwie drużyny sportowe (piłki nożnej) chrześcijańska i żydowska, jako jedyne placówki, tak dziś rozpowszechnione, które spotkały sie z uznaniem i poparciem szerokich warstw młodzieży naszej.

Tak oto mniej więcej przedstawiają się sprawy kulturalne miasta naszego. Mam jednak nadzieję, że w miarę postępu cywilizacji ogólnej, promienie jej i Garwolinowi nie poskąpią światła swego, a społeczeństwo nasze będzie umiało wówczas bardziej ocenić piękno i znaczenie ideałów wzniosłych, – czego z upragnieniem radbym jaknajrychlej doczekać.

B. B.

 

 

Skan gazety nadesłała Magdalena Bilska – Dziękujemy!

Pisownia oryginalna – transkrypcji dokonał Krzysztof Kot

 

 

 

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *