Józef Wielgosz z Dudki

Ten wpis dedykujemy wszystkim Wielgoszom wywodzącym się z powiatu garwolińskiego. Może ktoś rozpozna w bohaterze tego wpisu swojego krewniaka.

Na tym portalu wielokrotnie przypominaliśmy teksty opublikowane w „Gazecie Świątecznej” – warszawskim tygodniku wyrażającym poglądy katolickie. Gazeta bardzo chętnie publikowała listy swoich czytelników i prenumeratorów. Dzięki takim korespondencjom został utrwalony i przetrwał do naszych czasów obraz także naszego powiatu widziany przez samych mieszkańców. Do „Gazety Świątecznej” pisywali mieszkańcy różnych miejscowości, ale niektóre nazwiska występują na jej łamach częściej niż inne. Korespondentem „Gazety Świątecznej” był Józef Wielgosz. Dzisiejszy wpis jemu właśnie będzie poświęcony. Na podstawie odnalezionych tekstów będziemy starali się ustalić, kim był.

Najpierw ustalmy, jakie teksty napisał. Józef Wielgosz jest autorem:

  • wspomnienia pośmiertnego po ks. Józefa Oknińskim z Garwolina (Gazeta Świąteczna z 17 grudnia 1911, nr 51)

Sprostowanie w „Gazecie Świątecznej z 21 stycznia 1912, nr 3

Z obu tych tekstów można wywnioskować, że był bardzo związany z garwolińską parafią. Można było sobie nawet wyrobić przekonanie, że był mieszkańcem Garwolina.

W trzecim tekście (Gazeta Świąteczna z 14 stycznia 1912, nr 2), poświęconym ulepszeniom uprawy ziemniaka, Józef Wielgosz zdradza trochę więcej o swoim pochodzeniu, bowiem podpis pod artykułem zawiera także informacje, że autor pochodzi spod Garwolina.

W „Gazety Świątecznej” z 11 stycznia 1914 r. (nr 2) dowiadujemy się jeszcze, że Józefa Wielgosza spotkało nieszczęście – skradziono mu z obory dwie krowy.

Ten ostatni komunikat zdradza, że Józef Wielgosz pochodzi z Dudki.

Po raz kolejnych spotykamy bohatera tej opowieści w czasach Wielkiej Wojny. Z dwóch odnalezionych artykułów dowiadujemy się najwięcej o jego osobie, o jego wojennych losach i o tym, jak wielkim był miłośnikiem „Gazety Świątecznej”.

Gazeta Świąteczna, 24 stycznia 1915, nr 4

Listy do Gazety Świątecznej.

Ze szpitala wojskowego w Warszawie. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Jako żołnierz zapasowy zostałem i ja powołany na wojnę. Musiałem pozostawić najdroższą rodzinę—żonę, i dzieci, i rozstać się z ukochaną Gazetą Świąteczną, wielką moją przyjaciółką. Jak smutno mi i tękno za tem wszystkiem, chyba tylko ten zrozumie, kto sam jest w takiem położeniu. Człowiek od razu zostaje samotny, choć niby jest wśród ludzi, i nie wie nic, co się dzieje na Bożym świecie, tylko widzi i wie to, co się dokoła niego blizko odbywa. Tak było i ze mną przez całe pięć miesięcy.

Zostałem zaliczony do jednego z pułków, które przed wojną stały w Warszawie. Walczyłem najprzód w Prusiech pod Działdowem i Niedzborzem, które to miasta zostały zdobyte choć nie na długo. Gdy Niemcy zbliżyli się ku Warszawie, zawezwano nas w te strony. Brałem udział w bitwach w Górze-Kalwarji nad Wisłą, później zdobyliśmy Łowicz, biliśmy się pod Dąbiem, pod Andrzejowem, za Łodzią, pod wsią Zieloną Górą, i wreszcie w okolicach Rawy nad rzeką Rawką. Tu dnia 30 grudnia zostałem ciężko raniony w prawą nogę powyżej kolana. Noga została przetrącona, kość przebita jest kulą karabinową. Ból cierpię wielki, najbardziej podczas opatrunku, który robią co drugi dzień. Leżę w szpitalu w Warszawie. Przykrzy mi się bardzo, bo nie mam do czytania tego, co bym chciał, a to, co mogę dostać, czytam jakoś bez takiego zamiłowania. Ale trudno, trzeba było i na tem poprzestać. Aż oto nadarzyła się sposobność, że znów będę miał swoją ukochaną Gazetę Świąteczną: przyjechała do mnie żona i brat, i właśnie przez brata posyłam ten list i zamówienie na Gazetę, abym mógł otrzymywać ją w szpitalu. Jeszcze wspomnę, że tęskniłem za ukochaną Gazetą bardzo.

Przechodząc przez różne wioski często zapytywałem, czy kto nie sprowadza „Świątecznej”, a gdzie dostałem, to nie mogłem się nią nacieszyć,czytając ją i nosząc dopóty, aż się zupełnie zniszczyła. Jestem dawny jej czytelnik ze wsi Dudka w gminie Górznie w powiecie garwolińskim. Niekiedy pisywałem listy i nowiny do Gazety. Dziś życzę Wam powodzenia w zbożnej pracy i proszę wybaczyć, że niewyraźnie: napisałem, bo piszę leżąc, inaczej nie mogę. Józef Wielgosz

Kolejne losy dzielnego wojaka możemy poznać z krótkiego listu do „Gazety Świątecznej” z 9 maja 1915 (nr 19):

Artykuły pobrano z eBUW, ich oryginały znajdują się w Bibliotece Narodowej.

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *