Relacja Stanisławy Kozłowskiej – ps. ,,Wisła”

Relacja Stanisławy Kozłowskiej – ps. ,,Wisła” łączniczki Obwodu ,,Gołąb” – Garwolin.

Poranek 5 lipca 1945 r był niezmiernie piękny i
pogodny.
Trzy fakty tego dnia utkwiły mi w pamięci
W tym dniu o godz. 7 rano byłam w Przychodni dla
dzieci, która znajdowała się przy ul. Buczka 40 (obecny adres)
W tej to Przychodni dwa razy w tygodniu dr
Bogucki przyjmował dzieci w wieku przedszkolnym, mając do
pomocy pielęgniarkę Janinę Wasilewską, członka AK pseudonim
Ewa.
Ponieważ z Ewą należałyśmy do AK i łączyła nas
przyjaźń z lat szkolnych, często więc przebywałam z nią
w Przychodni.
Miejsce to wykorzystałyśmy do przechowywania tajnej
prasy, poczty, aparatu radiowego i wiele innych
rzeczy zabronionych przez okupanta okupanta
Oczywiście dr Bogucki nie wiedział do czego wykorzystywałyśmy
Przychodnię i nie wiedział również o
naszej pracy konspiracyjnej.
Czasami wybuchał gniewem, co robią zasłony z
czarnego papieru? Co robi lampa naftowa za piecem?
Tego pamiętnego dnia przyszłam odsłonić okna schować lampę
naftową i trochę uporządkować. Z okien tej Przychodni
zaledwie o jakieś dziesięć metrów przechodzi szosa Lublin –
Warszawa i znajduje się mały mostek.
W pewnej chwili na tym mostku zauważyłam xxxxxxx
Zycha Stefana, członek AK którego dobrze znałam,
gdyż przekazywałam mu tajną prasę.
Zastanowił mnie ten fakt bardzo, co on może tu
robić, o tej godzinie?
Zaczęłam go obserwować, stał około pół godziny.
Po chwili zauważyłam dwa samochody jadące w
stronę Warszawy. Znane były powszechnie te limuzyny
w jednym jechał Freudentahl starosta niemiecki naszego
miasta , w drugim Lorenz komendant Sondienstu.
Gdy samochody przejechały, Zych – Kruczek zniknął
Będąc w biurze RGC (Marzysza 1 obecnie) gdzie pracowałam
około godziny dziewiątej podszedł do naszego
stolika Ziuk – W Matysiak, też pracownik tej instytucji
i się z nami pożegnał.
Tym byłam mocno zdziwiona i zaskoczona , tymbardziej
dlatego, że nie było w zwyczaju, aby wychodząc w
czasie pracy żegnać się z kolegami.
W tym też dniu udałyśmy się z Ewą i
Karyną do Groma-Gdyra mieszkającego w Woli
Rębkowskiej.
Miałyśmy farbować kliny z części spadochronu
ale planu i wykonałyśmy, zastałyśmy jednak
naszego kKmendanta ,,Marka”.
Wyczuwałam jakieś zdenerwowanie u Komendanta
i spoglądanie częste na zegarek, rozmowa nie kleiła
się zupełnie.
Przed godziną policyjną z Karyną wróciłyśmy
do domu
Na drugi dzień rano przyszedł do moich
rodziców mój brat i zakomunikował, że
Freudentahl i kilku żandarmów zostało zabitych w
w czasie walki z tajną z organizacją w pobliży Kołbieli
Ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła i powoli
skojarzyłam wczorajsze spostrzeżenia tj, Kruczek na
mostku, Ziuk żegnający się z kolegami, zdenerwowanie
Komendanta Marka u Gromów, z zamachem
na Freudentahla.
Byłam pewna, że ci dwaj Ziuk i Kruczek brali
udział w tym zamachu.
Gdy o swoim odkryciu zakomunikowałam
Komendantowi zostałam mocno zrugana.
Po wielu latach okazało się , że w swych
spostrzeżeniach jednak się nie myliłam

76 r.                              Wisła

 

Pisownia oryginalna
Transkrypcji dokonała Ewa Drzewiecka.

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *