Pożar Parysowa (1887)

Przytaczamy dwa artykuły i jedną krótką informację z „Gazety Świątecznej” opisujące pożar Parysowa z 1887 r. Autorzy w bardzo plastyczny sposób oddali przebieg pożaru, próby ratowania miasteczka, straty oraz bohaterskie dokonania straży ogniowej z Garwolina.

Gazeta Świąteczna, 2 października 1887, nr 40
Straszny pożar. Z miasta Garwolina tak do nas pisze jeden z czytelników:
Dnia 1 sierpnia przed południem ujrzeliśmy z Garwolina wielki dym w stronie miasteczka Parysowa. Nowa straż ogniowa ochotnicza popędziła czém prędzéj w tę stronę na ratunek, ale że Parysów odległy jest od Garwolina o 9 wiorst, więc kiedy przybyła na miejsce, to ogień był ogarnął już tak dużo budynków, że ratunek był prawie niemożliwy. Chciano odciąć chociaż dalsze domy i uratować je tym sposobem od pożaru. Ale zanim zdążono zerwać dach na 5-tym albo 6-tym domu po za temi, które się paliły, to już ogień ogarniał cały rząd budynków i straż musiała uciekać, bo ją otaczały płomienie. Wszelkie więc wysiłki straży były nadaremne, bo silny wiatr przenosił ogień z nadzwyczajną szybkością z jednego domu na drugi. Z całego miasteczka ledwie czwarta część została. Ocalał jednak kościół, który był niedawno odnawiany. Zgorzały 142 domy. Nie obeszło się też i bez nieszczęśliwych wypadków z ludźmi. Spaliło się jedno niemowlę dopiero co przybyłe na świat; matka tego biedactwa zaledwie zdołała sama wyczołgać się z płonącego domu. Spalił się także jeden żyd, który wywoził poza miasto rzeczy wyratowane z pożaru. Kilka razy udało mu się obrócić szczęśliwie, więc i ostatni raz zajechał śmiało w ulicę, którą już ogień ogarnął, gdy wtém płomienie wionęły na niego, koń padł, a na nim zapaliło się odzienie. Zeskoczył z palącéj się już także fury, ludzie poczęli gasić na nim ubranie, ale tak był poparzony, że w parę dni umarł.
Straszne to nieszczęście, jakie nawiedziło mieszkańców Parysowa, wtrąciło wielu z nich w okropną nędzę. Znaleźli się już wprawdzie dobrzy ludzie, którzy śpieszą im z pomocą, ale na tak dużą ludność to wszystko za mało. Zwracam się więc do Was, szanowni czytelnicy, z prośbą, abyście okazali braterskie serce względem bliźnich naszych, którzy są dziś w takiém nieszczęściu, w jakiem jutro my sami być możemy. Nie dajcie umierać im z nędzy i raczcie, co czyja łaska, przysłać im na wspomożenie, najlepiéj na ręce Redakcji Gazety Świątecznéj.
Paweł Dobrowolski

Gazeta Świąteczna, 27 listopada 1887, nr 48

Gazeta Świąteczna, 15 stycznia 1888, nr 3

NOWINY.
Z wycieczki do pogorzelców.
Podaliśmy w swojim czasie wiadomość o pożarze, który nawiedził zeszłego lata miasteczko Parysów, leżące w powiecie Garwolińskim, na pograniczu guberńji Siedleckiéj z Warszawską. Wiadomość ta w Gazecie nie przeszła bez jakiego-takiego pożytku, bo niektórzy z czytelników naszych, litując się nad nieszczęśliwymi pogorzelcami, przysyłali na wsparcia dla nich trochę grosza ofiarnego, a jeden kapłan złożył bezimiennie w redakcji naszéj aż 100 rubli. Wszystkiego razem zebrało się u nas 116 rubli i 62 kopiejki. Niewiele, co prawda, w porównaniu ze stratami pogorzelców, ale zawsze i to cóś znaczy, gdy się rozdzieli między biedaków w najcięższéj potrzebie pozostających. Ofiary te ogłaszaliśmy w Gazecie, gdy jednak po odbiór ich nikt jakoś nie przybywał, postanowiliśmy sami pojechać do Parysowa, który leży tylko o cztery godziny drogi koleją i końmi od Warszawy. Wyruszywszy w przeszłą sobotę wieczorem, obejrzeliśmy dnia następnego pogorzelisko i spełnili, co do nas należało.
Miasteczko Parysów leży na uboczu i ma tylko drogi zwyczajne, z których znaczniejsze prowadzą: na południe do Garwolina, na wschód przez Stoczek do Łukowa, na północ do Mińska i na zachód do Pilawy, stacji koleji żelaznéj, oraz ku stronie Góry-Kalwarji za Wisłą. Całe zbudowane z drzewa, tylko bóżnicę żydowską miało murowaną. Dwutysięczna jego ludność składała się z ośmiu set mniéj-więcéj mieszczan katolików, przeważnie gospodarzy rolnych, i z dwunastu set żydów handlujących w mieście i po wsiach okolicznych. W środku miasteczka leżał obszerny rynek, pośród którego wznosi się kościół cmentarzem i murem otoczony. Kościół ten z drzewa przed stu kilkudziesięciu laty zbudowany, skromnie zewnątrz wygląda, ale jest duży i utrzymany przez księdza proboszcza Wachowicza nadzwyczaj starannie. Całe jego obszerne wnętrze, pomalowane olejno, przyozdobione obrazami na suficie i lśniące od pięciu wspaniałych ołtarzy, przedstawia się piękniéj i okazaléj, niż niejedna murowana świątynia w większém mieście. Z presbiterjum łączy się nieduża kaplica boczna z cegły wzniesiona. Kościoła tego ogień nie tknął. Ocalała też i połowa miasteczka położona w stronie południowej i wschodniej od rynku, gdzie jest urząd gminny i szkoła. Ale za to z dwóch innych stron, od rynku aż do pól, miasto wypaliło się doszczętnie, kominy tylko i nagi okopcony mur bóżnicy pozostał. Teraz bóżnica ta stoji już odnowiona, a niedaleko od niéj żydzi wykończają dom swego cadyka czyli rabina, który u nich słynie na całą okolicę. Paru też mieszczan zdołało przed zimą na zgliszczach pobudować nowe domy, albo choć jedną izdebkę przystawić tymczasem do sterczącego komina. Mimo to jednak całe jeszcze prawie pogorzelisko świeci straszną pustką. Niektórzy pogorzelcy siedzą po wsiach na komorném, inni znaleźli przytułek w miasteczku, gdzie po parę lub po kilka rodzin w jednej izbie się mieści. Najwięcéj ucierpiało od pożaru kilku gospodarzy, których domy nie były ubezpieczone w kasie ogniowéj, — bo nie mają teraz zasiłku na pobudowanie się. Wielkie straty mieszkańcy ponieśli w sianie i w życie złożoném do stodół. Inne zboża nie były jeszcze sprzątnięte z pól. Urodzaje były piękne, szczególniéj zbiór kartofli się powiódł, i to dziś ratuje pogorzelców od głodu. Pierwszą pomoc mieli oni zaraz po pożarze od kilku dworów sąsiednich i od żydów z pobliższych miasteczek, którzy dostarczyli chleba. Biedacy obdzielali się nawzajem otrzymaną żywnością bez różnicy wiary, zarówno katolicy i żydzi, nie bacząc na to, od kogo pomoc pochodziła. Ofiar pieniężnych komitet zajmujący się potrzebami nieszczęśliwych otrzymał niedużo, bo (oprócz tego, cośmy teraz zawieźli) tylko 127 rubli.
Przyczyna pożaru Parysowa nie jest wiadoma. Domyślają się jednak, że ogień powstał z papierosa, bo się wszczął najpierw w stodółce, w której zatrzymywali się zwykle furmani. Było to przed południem w dzień upalny. Ludzie zajęci robotą po polach lub stodołach nie mogli prędko zbiedz się do ognia, a gdy potém zgromadzili się, nie było głowy, któraby kierowała ratunkiem. Wszyscy w miasteczku mówią, iż tylko ksiądz proboszcz potrafiłby zarządzić obroną, ale był on wtedy ciężko chory, więc nie mógł wyjść ze swego mieszkania. Nie rozrzucono palącego się i sąsiednich budynków, i ogień szerzył się bez przeszkody. Nawet sikawka o mało się nie spaliła, ledwie ją paru śmiałych mieszczan, narażając się na poparzenie, odciągnęło od ognia. Gdy pożar się wzmógł, i skry przy lekkim wietrze padały w różne miejsca, zaczęły zajmować się płomieniem domy jeden po drugim, albo po kilka naraz z daleka od siebie stojących. Kościół był w ogromném niebezpieczeństwie, bo ku niemu wiatr ciągnął. Osłaniające go drzewa na cmentarzu zaczęły się opalać. Ale one też ochroniły świątynię, a reszty dokonała dzielna pomoc ludzi i Boska opieka. Takie same niebezpieczeństwo groziło plebańji; spalił się koło niéj wikarjat, dom służby kościelnej, stodoła—i ogień wązką szyją przeszedł od wschodniej do północnéj części miasta. Plebańja z dwóch stron była wzięta między ogień. Ale i jéj nic się nie stało,— ocaliły ją drzewa, któremi jest otoczona. I dziś stoji ona sama jedna ze swemi drzewami wśród spalonej połowy miasta, że aż dziwno ją tam widzieć. Gdyby nie przezorność dziadów, którzy drzewa pozasadzali, Parysowianie nie mieliby teraz ani kościoła, ani plebańji. Niechże to wszystkich nas zachęca do obsadzania domów i innych budynków drzewami.
Mogła spalić się i druga połowa miasteczka, aże tak się nie stało, to nie tylko drzewa temu winny. Zasługa to ludzi, zwłaszcza zaś straży ogniowej ochotniczéj przybyłéj z Garwolina. Wydarto prawie z paszczy ogniowi jeden domek narożny z całéj spalonej połaci, nie dopuszczono ognia do szkoły i domów z nią sąsiadujących, a tym sposobem reszta miasta osłoniona została przed niebezpieczeństwem.
Oprócz stałych obywateli miasteczka znaczną stratę poniósł także p. Wójcicki, któremu spaliła się apteka, przed kilku laty dopiero założona. Przed pożarem miasteczko Parysów, choć na uboczu leżące, zaczynało iść w górę. Już od dawna mieszczanie tutejsi mieli i mają dotąd swoją drużynę grajków, która grywa na rozmaitych instrumentach w kościele, a także na weselach i innych uroczystościach nie tylko w miasteczku, ale i po całéj rozległej okolicy. Gospodarze parysowscy podobno też nieźle umieją chodzić około roli, a zwłaszcza doskonale ją zasilają, zabierając wszystkie nawozy z miasta. Powinni też zaprowadzać ulepszenia w saméj uprawie, w zasiewach i w doborze roślin, ku czemu łatwo mogą znaleźć wskazówki w niektórych książkach i w gazetach. Wzmaga się wśród mieszczan tutejszych nauka czytania, a w roku zaprzeszłym Parysowianie uchwalili nawet zakupić książek za 20 rubli i czytelnię gromadzką założyć. Czytelnia ta powstała już nawet i mieszczanie zaczęli z niéj korzystać. Po pożarze, jak słychać, opadły im trochę ręce od wszystkiego; jedni też zapominają o dalszém podtrzymywaniu czytelni, drudzy nie zwracają książek rozpożyczonych. Ale tak dzieje się tylko w pierwszych miesiącach po nieszczęściu; gdy ludzie ochłoną i z biedy wygrzebią się trochę, to i czytelni upaść nie dadzą. Początek najtrudniejszy; a kiedy ten już zrobiony, to pójdzie i daléj ku coraz lepszemu, bo inaczéj wstyd by nawet było obywatelom Parysowa.
Nauczeni nieszczęściem, może też i o własną straż ogniową Parysowianie się postarają, żeby na przyszłość mieć i narzędzia pożarne, i ludzi wprawnych do obchodzenia się z niemi, i zawsze kogoś umiejącego zarządzić ratunkiem, gdyby, co nie daj Boże, znowu kiedy zdarzył się ogień w mieście.
Artykuły pobrano z eBUW. Ich oryginały znajdują się w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie.
Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

One thought on “Pożar Parysowa (1887)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *