Kpt. Henryk Krupa (1935-1958), lotnik z Zawad

W Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Nowym Opolu znajdują się kroniki spisane przez ks. Stanisława Byczyńskiego. Jeden z opasłych tomów dotyczy 4 lat (1956-1960) spędzonych w Garwolinie. Jest to kopalnia wiedzy o naszym mieście, o ludziach, miejscach, wydarzeniach. Najlepiej byłoby tę kronikę wydać, żeby mieszkańcy naszego miasta mogli o sobie poczytać, ale są problemy z ustaleniem właściciela praw autorskich do tego dzieła. Chwilowo więc nie pozostaje nam nic innego, jak niektóre historie tam wyczytane opowiedzieć własnymi słowami.

Ks. Byczyński na kartach swojej księgi utrwalił opowieść o pogrzebie młodego lotnika – Henryka Krupy z Zawad (1935-1958). Był to pilot wojskowych odrzutowców, który z jednej podniebnej wyprawy nie wrócił. Zderzył się z innym samolotem odrzutowym. W chwili katastrofy miał 23 lata. Ks. Byczyński twierdzi, że był w randze kapitana, ale w tak młodym wieku to mało prawdopodobne. Podejrzewamy, że był porucznikiem, pośmiertnie awansowanym do stopnia kapitana.

Pogrzeb tego lotnika odbył się na garwolińskim cmentarzu, Mszę żałobną poprowadził ks. kan. Adam Dawidczyk, a cała uroczystość odbyła się z asystą wojskową. W pogrzebie wzięli udział dwaj generałowie, prawdopodobnie byli to przełożeni Krupy, wielu oficerów i kompania żołnierzy polskiego lotnictwa. Na pogrzeb ściągnęła także licznie miejscowa ludność. Szkoły odwołały zajęcia, w urzędach pozostawiono tylko dyżurnych, wszyscy, którzy mogli, pospieszyli na cmentarz.

Na zakończenie uroczystości pogrzebowych przemawiał generał. Na cmentarzu był także radiooperator, który na znak przełożonych wysłał sygnał na lotnisko w Gocławiu, skąd wystartowały samoloty, które wzięły udział w defiladzie wojskowej nad cmentarzem. Po 4 minutach na naszym niebie pojawiły się 4 odrzutowce. Przeleciały nad cmentarzem tak nisko, że wszyscy mimowolnie przykucnęli do ziemi, a niektórym może przypomniało się bombardowanie miasta. Samoloty odleciały, aby zawrócić, po czym ponownie przeleciały nisko nad cmentarzem. Za nimi nadleciał dwupłatowy kukuruźnik, który zrzucił na mogiłę wieniec. Tak pożegnało swojego oficera polskie wojsko.

fot. Anna Ogonowska
Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *