Kazimierz Smożewski

Pisząc o bohaterstwie najczęściej wymienia się zasługi wojenne, udział w bitwach, potyczkach, kampaniach, czasem pomoc zagrożonym śmiercią. Jest to jak najbardziej słuszne podejście i rozumowanie, jeśli jest jeszcze bezinteresowne zasługuje na szczególne uznanie. Zazwyczaj ludzie, którzy dokonuję wzniosłych czynów, nie obnoszą się z nimi, uważają, że tak powinien każdy postąpić. Jak zatem określić człowieka, który walczył w Legionach, wojnie polsko – bolszewickiej 1920 r., był komendantem Policji w Łaskarzewie przed wojną i policjantem w latach 1939-1944, a później został zmobilizowany i od XII. 1944 w szeregach Wojska Polskiego walczył z Niemcami? Do tego należy bezwzględnie dodać dwie rzeczy, po pierwsze – w czasie wojny ratował Polaków i Żydów z rąk Niemców, a po drugie robił to bezinteresownie. Służba Polsce była dla niego najwyższą wartością. Kim mógłby być człowiek z taką biografią? Starsi mieszkańcy Łaskarzewa i okolic pamiętają pana Kazimierz Smożewskiego, człowieka, dzięki któremu przeżyło wojnę kilkadziesiąt czy też kilkaset osób. Zanim do tego dojdziemy, muszę opisać życiorys tego człowieka od początku.

Kazimierz Smożewski urodził się 1 II 1898 r. w Szczebrzeszynie. Tam też uczył się i dorastał. W 1914 roku wybuchła I wojna światowa a wraz z nią rozbudziły się nadzieję na odzyskanie niepodległości. To, co przez ponad 120 lat było przekleństwem i uniemożliwiało odzyskania niepodległości, czyli aktywne zwalczanie ruchów niepodległościowych przez trzech zaborców, po wybuchu wojny i stanięciu naprzeciwko siebie dawnych sojuszników, dało szansę na wybicie niepodległości Polski. Szansa była jedyna w swoim rodzaju i trzeba było ją wykorzystać, zatem utworzono POW i później Legiony, czyli zalążek Wojska Polskiego. Od Legionów Piłsudskiego Kazimierz Smożewski rozpoczyna swoją służbę na rzecz Polski.

Lata 1919-1927

Do odrodzonego Wojska Polskiego, zgodnie z dokumentami posiadanymi przeze mnie, wstępuje w VIII 1919 r. Jako ochotnik zaciąga się do 9 Pułku Piechoty Legionów, który wchodził w skład 3 Dywizji Piechoty Legionów. Razem ze swoją jednostką bierze udział w walkach z bolszewikami i Ukraińcami na froncie ukraińskim. Następnie walczy z bolszewikami pod m.in. Berezyną, Dokrzycami i Dołhinowem. Latem 1920 r., 9 p.p. rozbija bolszewicką 24 Dywizję Strzelecką oraz walczy z 1 Armią Konną Budionnego. Podczas bitwy o Hrubieszów, Kazimierz Smożewski zostaje ranny i prawdopodobnie nie bierze udziału w bitwie niemeńskiej. Wojnę polsko- bolszewicka kończy ze stopniem starszego strzelca. Po zakończeniu wojny polsko – bolszewickiej, zostaje w X 1920 r., przeniesiony do 2 Dywizjonu Żandarmerii z siedzibą w Zamościu a po miesiącu do plutonu stacjonującego w Chełmie. Tam Kazimierz Smożewski służy do III 1926 r., w między czasie kończąc Szkołę Podoficerów Żandarmerii w Grudziądzu ( do 1927 r., Centralna Szkoła Żandarmerii) i awansując na wachmistrza – odpowiednik sierżanta w piechocie. Kolejnym awansem jest przeniesienie do 1 Dywizjonu Żandarmerii, jako komendant posterunku żandarmerii w Garwolinie. Tu służy od III 1926 do XI 1926 r., kończąc awansem na starszego wachmistrza i przechodząc do rezerwy. Co spowodowało przeniesienie do rezerwy – prawdopodobnie polityka, Kazimierz Smożewski należał do Polskiej Partii Socjalistycznej, która co prawda poparła „przewrót majowy”, ale też została później poddana represjom. Niestety z okresu służby w Wojsku Polskim nie zachowała się żadna fotografia. Trzeba też wspomnieć, że służba w żandarmerii była ciężką służbą, do której nie wszyscy się nadawali. Co do zasady służyli tam żołnierze, którzy wyróżniali się ponad innych pod wieloma względami.

Lata 1927-1939

Po przewrocie majowym, z którym nie do końca zgadzał się, Kazimierz Smożewski wstępuje do Policji Państwowej. Druga połowa lat 20 to również poznanie swojej żony, Marii z Rutkowskich. Przyszła małżonka mieszkała i wychowywała się u swoich krewnych, państwa Popiołkiewiczów w Sobieniach Jeziorach. Swojego męża poznała, jako przyjaciela swojego znajomego, Józefa Smerczyńskiego, który wówczas służył w Korpusie Ochrony Pogranicza. Nowopoznani musieli sobie przypaść do gusty, bo już 13.02.1927 roku wzięli ślub. Do ciekawostek można dodać, że Józef Smerczyński dostał się do niewoli sowieckiej ( w 1939 r.) i razem z armią Andersa przeszedł cały szlak bojowy. Po wojnie zdemilitaryzowany ożenił się i osiadł w Wielkiej Brytanii gdzie do emerytury pracował jako pracownik fizyczny i zmarł w latach 70 (typowy los polskiego oficera na obczyźnie!). Ponieważ pragnął spocząć w Polsce Kazimierz Smożewski organizował sprowadzenie jego zwłok do kraju.

W marcu 1928 r., młodzi małżonkowie sprowadzają się do Łaskarzewa. Kazimierz Smożewski obejmuje wtedy funkcję komendanta posterunku w Łaskarzewie. Funkcję tę pełni nieprzerwanie aż do wybuchu II wojny światowej, czyli 01.09.1939 r. Funkcja komendanta Policji Państwowej wiązała się z ogromnym wyróżnieniem, była też funkcją odpowiedzialną. Oprócz działalności rozumianej, jako ściganie bandytyzmu, ówcześni policjanci mieli też za zadanie walkę z agitatorami komunistycznymi i dywersantami. Nie była to, zatem miła, łatwa oraz przyjemna służba, do której nadawał się każdy. Zawsze preferowani do tej służby byli uczestnicy walki o niepodległość, zatem jeśli ktoś był Legionistą i weteranem wojny polsko – bolszewickiej siłą rzeczy musiał nadawać się do tej służby. Należy też wspomnieć o fakcie uczestniczenia Policjantów w uroczystościach o charakterze państwowym czy religijnym jak również udział w inicjatywach lokalnych mających charakter sportowy czy też patriotyczny. Jednym z przykładów jest zdjęcie z 1933 r., prawdopodobnie otwarcie strzelnicy w Łaskarzewie, Kazimierz Smożewski przy słupie w stopniu aspiranta Policji Państwowej.

Fotografia z 1933 r., otworzenie strzelnicy POW w Łaskarzewie ( Alejki).

Jedyna córka małżeństwa Smożewskich, Ligia, urodziła się 28-09-1929 w Skarżysku Kamiennej, skąd pochodziła jej matka, Maria. Podczas zamieszkiwania w Łaskarzewie, państwo Smożewscy wynajmowali dom w okolicach Rynku a następnie podczas wojny, zostali zakwaterowanie na tzw. Świcie. Tu trzeba też wspomnieć, że oprócz Marii Smożewskiej w Łaskarzewie zamieszkała także jej siostra Zofia z Rutkowskich Lentz razem z mężem i dziećmi. Mąż pani Zofii, Eugeniusz Lentz był weterynarzem i z pochodzenia Niemcem, ale zawsze czuł się Polakiem. Podczas wojny nie podpisał Volkslisty. Był lojalnym obywatelem Polski. Przyzwoitość nakazuje wspomnieć, że nikt z rodziny Lentzów nie podpisał volkslisty, najmłoszy syn Henryk, wcielony przymusem do Wehrmachtu został po wojnie osądzony i stracony za zdradę w więzieniu w Radomiu.

Koniec sierpnia 1939 r. to przygotowywania do wybuchu II wojny światowej. Kazimierz Smożewski, zostaje zmobilizowany do II batalionu zapasowego w Chełmie ( prawdopodobnie do 2 Dywizjonu Żandarmerii). Według odręcznie napisanego życiorysu, Kazimierz Smożewski bierze udział w walkach między Chełmem – Włodawą i Lubomlem ( dzisiejsza Ukraina). W II batalionie służył, jako starszy wachmistrz – dowódca plutonu i jest w nim aż do rozwiązania jednostki tj. 15 X 1939r. Co ciekawe, Kazimierz Smożewski w swoim życiorysie sporządzonym w 1950 r., wpisał zakończenie walki na 15 X 1939, a kapitulacja SGO Polesie nastąpiła 6 X 1939r. Jest prawdopodobne, że razem z oddziałami KOP walczył z Sowietami i następnie wycofywał się do terenów okupowanych przez Niemców. Wiedział, że Sowieci nie biorą jeńców wśród żandarmów i od razu ich mordują. Razem z Kazimierzem Smożewskim wyjechała jego żona z córką oraz jego zastępca z rodziną. Na Zamojszczyźnie, małżonka ( Maria) razem z córką postanowiły wrócić do Łaskarzewa. Ich decyzja była spowodowana informacją, że po 17 IX, na tereny II RP wkroczyły wojska sowieckie, które szczególną odrazę budziły wśród osób pamiętających ich „pochód” na Warszawę 1920 roku. Po zakwaterowaniu się na noc u miejscowego chłopa, Maria z córką, skoro świt wybrały się w podróż powrotną. Razem z nimi na zachód wyjechało też kilkanaście innych osób, przede wszystkim cywili, uformowanych w jedną kolumnę. Wyjazd przed świtem chronił ludzi przed ostrzeliwaniem z samolotów, w którym lubowali się niemieccy piloci. Podczas tej jazdy, między pagórkami i leśnymi duktami, na dalszym planie ukazał się im widok człowieka, który wskazywał kierunek jazdy – w lewo. Na szczęście Maria Smożewska nie posłuchała tej rady i skręciła w prawo razem z innymi osobami. Później okazało się, że dzięki temu ocaliły życie. Miejscowi dywersanci ukraińscy, wskazując drogę przejazdu, mordowali i okradali ludność Polską. Niestety przybycie do Łaskarzewa też było wielkim rozczarowaniem, ponieważ 17 IX Niemcy dokonali spalenia i zniszczenia w blisko 80 % miasta. Spłonął też dom państwa Smożewskich z praktycznie całym wyposażeniem i dokumentami. Na szczęście, udało się dzięki sąsiadom ocalić trochę drobnych rzeczy czy pamiątek. Po 15 X również do domu wrócił Kazimierz Smożewski, szczęśliwie cała rodzina była razem. Państwo Smożewscy zamieszkali u siostry Marii Zofii Lentz na ul. Słowackiego apo kilku miesiącach Kazimierz dostał zakwaterowany w dawnym ośrodku wypoczynkowym urzędników skarbowych „ Świt”. Tam też, mieszkali do końca wojny.

Niestety nie zachowały się w zbiorach rodzinnych fotografię przedstawiające Kazimierza Smożewskiego w mundurze żandarma WP. Prawdopodobnie spłonęły w 1939 r., razem z innymi dokumentami. Nie ma też innych zdjęć w mundurze funkcjonariusz Policji Państwowej czy też dokumentów z tamtego okresu. Całe archiwum Policji Państwowej wpadło w ręce Sowietów w 1939 r.

X 1939-1945

Zgodnie rozporządzeniem Hansa Franka z 30 X 1939 r., wszyscy funkcjonariusze przedwojennej Policji Państwowej mieli czas do 20 XII 1939 r., zgłosić się do „Policji Niemieckiej”. Niezgłoszenie się w tym terminie skutkowało najsurowszą z kar – karą śmierci. Mając pozorny wybór, Kazimierz Smożewski wybrał, mimo wielu rozterek i obiekcji, służbę w Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa ( taką nazwę nosiła ta formacja od XII 1939 r.) Z racji koloru munduru, granatowego, formacja ta do tej pory nazywana jest „granatową Policją”. Formacja ta była całkowicie podporządkowana okupacyjnej władzy niemieckiej. Zakres działań tej formacji to patrole prewencyjne, nadzór nad stanem sanitarnym, służba na dworcach, nadzór obowiązku meldunkowego oraz inne obowiązki cedowany w różnym okresie przez Niemców. Z racji dużej współpracy z podziemiem ( 20 – 30% funkcjonariuszy) Niemcy mieli dosyć „ograniczone zaufanie” do policjantów. Oczywiście była też grupa funkcjonariuszy, która przysługiwała się Niemcom. Zazwyczaj, jeśli nie pomogła rozmowa z przedstawicielami Państwa Podziemnego, na taką osobę był wydawany wyrok śmierci.

Z życiorysu Kazimierza Smożewskiego wynika, że w II 1940 wstępuje do Gwardii Ludowej WRN ( Wolność, Równość, Niepodległość) powiatu puławskiego. Jako były żandarm posiada stopień przedwojenny, czyli starszego wachmistrza i jest dowódcą komórki wywiadu. Po akcji scaleniowej 1942 r., zostaje szefem komórki wywiadu i dostaje awans na podporucznika.

Te właśnie lata (1939-45) są najistotniejsze z punktu widzenia historii i zasług tego człowieka dla mieszkańców Łaskarzewa. Nieprzypadkowo wspomniałem o pozornym wyborze pomiędzy służbą w „granatowej policji” a śmiercią. Posiadając olbrzymie doświadczenie wojskowe i wojenne, Kazimierz Smożewski musiał założyć, że wstępując do formacji która nie będzie miała poklasku w społeczeństwie, paradoksalnie będzie mógł zrobić więcej dla mieszkańców. Miał rację i skrupulatnie to wykorzystał, co postaram przedstawić poniżej. Muszę wspomnieć, też, że każda forma pomocy Żydom podczas II wojny światowej na terenach Polski okupowanych przez Niemcy była karana śmiercią. Kara ta dotyczyła zarówno ukrywanych jak i ukrywających wraz z całą rodziną ( np. rodzina Proczków z Kolonii Dąbrowa koło Łaskarzewa). Była to forma odwagi której nie da się zmierzyć ilością karabinów, dział, czy czołgów. Nie ma też sensu porównywać jej z walką w walnej bitwie czy potyczce. To była inna forma walki z okupantem.

Z relacji ustnych i szczątkowych pisemnych w Łaskarzewie wynika, że Kazimierz Smożewski był człowiekiem który pomagał ludziom i w każdy możliwy sposób walczył z Niemcami. Form pomocy i walki było kilka. W książce Ignacego Przybylskiego – „ Na łaskarzewskim odcinku podziemnego frontu” znajduje się kilka opisów działalności Kazimierza Smożewskiego, a co ciekawsze, z książki wynika, że uczestniczył on w budującym się podziemiu od momentu powrotu do Łaskarzewa.

„Przygotowanie matryc odbywało się w biurach gminnego urzędu. Nad naszym bezpieczeństwem czuwał szef mieszczącego się w tym samym budynku posterunku polskiej policji Kazimierz Smożewski. Mimo, że pracowaliśmy po godzinach urzędowania, gminę nachodzili niepożądani interesanci i goście. Pan Smożewski był jednak zaporą nie do przebycia”1. Powielane pismo nosiło nazwę „ Do czynu” i funkcjonowało do czasu podjęcia druku tygodnika „Apel”. Prawda historyczna wymaga tutaj jeszcze nawiązania do jednej kwestii – w czasie okupacji niemieckiej, wszelkiego rodzaju prasa wydawana podziemnie, była jedyną formą zdobycia informacji o świecie zewnętrznym. Posiadanie radia było przez władze okupacyjne surowo zabronione i karą za jego posiadanie było zesłanie do obozu koncentracyjnego lub śmierć. Wszelkiego rodzaju informacja w formie papierowej, przekazywana z rąk do rąk, miała zatem funkcję podnoszenia na duchu społeczeństwa. Było to bardzo odważne działanie, ukierunkowane na dawanie nadziei w trudnej okupacyjnej rzeczywistości.

W dalszym fragmencie autor pisze ”Podziemie umacnia swoje wpływy w pracujących legalnie nielicznych polskich instytucjach ( mówimy o Łaskarzewie – przyp. autor): urzędach gminy, posterunkach granatowej policji, w spółdzielniach rolniczo – handlowych. Nasza organizacja zaopatruje „spalonych” w fałszywe kenkarty ( okupacyjne dowody osobiste- przyp. autora), sabotując wywózkę młodzieży na roboty do III Rzeszy”2. Była to typowa działalność podziemna, która bez wsparcia i działalności Kazimierza Smożewskiego byłaby co najmniej utrudniona.

Z kolei w książce Tadeusz Skowroński „ Skoczek” tak charakteryzuje pracę Kazimierza Smożewskiego: „W Policji najważniejszym konspiratorem był Kazimierz Smożewski, miejscowy komendant. On wielokrotnie ostrzegał ludzi przed aresztowaniami, a kiedy drukowano podziemną prasę chronił kolegów przed ewentualną wpadką”3. Kolejny raz potwierdza się teza o ścisłej współpracy z AK oraz co moim zdaniem jest bardzo ważne, ostrzeganie ludzi przed aresztowaniami. To jest kolejny z wycinków działalności Kazimierza Smożewskiego, który zasługuje na najwyższą pochwałę i uznanie. W praktycy wyglądało to w ten sposób, że codziennie Kazimierz Smożewski przeglądał skrzynkę z donosami przy placówce „Policji Granatowej”. Na początku zabierał donosy i chodził do osób których one dotyczyły informując ich, że ktoś informuje o pomocy Żydom, nielegalnym handlu, posiadaniu broni itp. Oczywiście poinformowani wiedząc, że ktoś ich denuncjuje, stawali się uważniejsi. O ile unikanie przymusowego kontyngentu wiązało się z karami administracyjnymi o tyle pomaganie Żydom czy też działanie w organizacjach podziemnych skutkowało śmiercią i prześladowaniem innych członków rodziny. Dlatego, priorytetem zawsze były donosy skierowany przeciwko ukrywającym Żydów i członków organizacji podziemnych. Nie ma niestety danych ile osób uratował w ten sposób Kazimierz Smożewski – jeśli przyjmiemy, że każda uratowana osoba miała rodzinę 3-4 osobową, to robi się z tego znaczna liczba. Na początku każdy donos który został wrzucony do skrzynki przy komendzie „ Policji granatowej” był przejmowany przez Smożewskiego i niszczony – oczywiście po poinformowaniu wcześniej osób których on dotyczył. Później, donosy były ukrywane ( ale nie niszczone) tak aby można było poinformować zagrożone osoby i po ich „wyjeździe” Niemcy działali. Dawało to ochronę zarówno policjantom jak i osobom których donosy dotyczyły. Niestety metoda ta nie działała w sytuacjach w których donosy były wysyłane bezpośrednio do Policji w Garwolinie czy Sobolewie. Co ważne, oprócz samego Kazimierza Smożewskiego, w procederze usuwania i ukrywania donosów brali inni funkcjonariusze policji granatowej. Udało mi się odnaleźć kilka relacji pisemnych związanych z ratowaniem Polaków i Żydów przez Kazimierza Smożewskiego. Pierwsza dotyczy już października 1939 r., kiedy to jednostki Wehrmachtu spośród mieszkańców Łaskarzewa wybrały grupę 30 mężczyzn żydowskiego pochodzenia. Ludzie Ci mieli zostać wysłani do pracy. Zgodnie z relacją „ Ja byłem świadkiem tego wydarzenia. Zygmunt Warszawer wspominał mi to samo. Smożewski przed tą akcją zwraca Się do tych Niemców: Polaków też bierzecie? A ten oficer: Nie. Więc pokazuje na Warszawera i mówi, że to Polak. Dzięki temu został wypuszczony”4. Wszyscy Ci ludzie tego samego dnia zostali przewiezieni do pobliskiej miejscowości Śliz i tam zgładzeni przez Niemców. To był pierwszy raz kiedy Warszawer został ocalony. Po utworzeniu getta w Łaskarzewie ( październik 1940r.,5) Niemcy zgromadzili w nim całą okoliczną ludność żydowską. Również Zygmunt Warszawer razem z synkiem znalazł się w tym miejscu. Dzięki temu, że przed wojną był rzeźnikiem i znał okolicznych mieszkańców, był w stanie do getta dostarczać jedzenie. Pozwoliło to przetrwać jemu i innym mieszkańcom getta głód. W międzyczasie część Żydów, w tym Warszawer została „zatrudniona” w obozie pracy w pobliskiej miejscowości Wilga. Żydzi ci byli, lub mieli być wykorzystywani do budowy wałów ochronnych i doregulowania Wisły 6. Mimo fatalnych warunków sanitarno – bytowych, przebywanie w obozie pracy, dawało większe szanse na przeżycie niż pozostanie w gettcie, ponieważ wszyscy mieszkańcy byli systematycznie wywożenie do Treblinki. Ludzie wywożeni do Treblinki byli transportowani wagonami tak jak im tłumaczono w ramach przesiedlenia. Później, jak wynika z relacji Estery Waldman, Żydzi zaczęli dowiadywać się jaki jest prawdziwy cel „przesiedleń”… Warszawer po ucieczce z obozu pracy w Wildze ukrywał się z synkiem u Kazimierza Smożewskiego. Oprócz niego, ukrywała się również siostra Warszawera z mężem i dziećmi. Miejscem ukrycia rodziny Warszawera było mieszkanie które jako przydział dostał Kazimierz Smożewski na tzw. Świcie. Był to teren dawnego ośrodka wypoczynkowego urzędników skarbowych z Lublina. Przechowywanie tak licznej grupy osób w niewielkim mieszkaniu w budynku który posiadał innych lokatorów nie mogło pozostać niezauważone w dłuższej perspektywie. Trzeba pamiętać, że już wtedy jakakolwiek pomoc Żydom oznaczała wyrok śmierci dla całej rodziny ukrywających. Nie mogąc narażać swojego przyjaciela, Zygmunt Warszawer razem z całą rodziną udał się do pobliskiego getta w Sobolewie, gdzie jeszcze znajdowali się Żydzi z Łaskarzewa. Tam zostawiwszy syna pod opieką rodziny, udawał się, ryzykując swoim życiem, do pobliskich miejscowości w celu zdobycia jedzenia dla mieszkańców getta. Trwało to wszystko do momentu likwidacji getta w Sobolewie ( 10.01.1943 7r.) kiedy to wszystkich zdolnych do chodzenia zapędzono do wagonów a resztę zamordowano. W transporcie znalazł się również Warszawer z rodziną, któremu dziecko udusiło się z braku powietrza. Wtedy właśnie wyskoczył z wagonu, dzięki czemu przeżył. Sam podkreślał, że pomagali mu dobrzy ludzie8. Pomagał mu też w miarę możliwość Kazimierz Smożewski.

XII 1944 -1992

W grudniu 1944 Kazimierz Smożewski został powołany do służby w 4 Dywizjonie Żandarmerii WP ( dokładnie: 4 samodzielny batalion ochrony polowego dowództwa Frontu9). Bierze udział w przełamywaniu Wału Pomorskiego. Pod koniec lutego zostaje przeniesiony, po zachorowaniu na zapalenie płuc, do rezerwy. Czy zapalenie płuc było spowodowane pobytem w więzieniu, tego już się nie dowiemy. Pewne jest to, że do służby liniowej nie wrócił. W kwietniu 1945 r. został skierowany na tzw. Ziemie Odzyskane jako pracownik administracji cywilnej. Kazimierz Smożewski pracował w Rychbachu, przekształconym następnie w Dzierżoniów, jako kierownik referatu wojskowego. Po ponad 5 latach przeniósł się do Warszawy gdzie pracował jako referent pracy w Podkowie Leśnej a następnie jako referent w Zjednoczonej Wytwórni Skór Spółdzielni pracy im. 7 listopada w Warszawie. Po 1956 wrócił wraz z żoną do Łaskarzewa i mieszkał w nim do śmierci. Zbudował dom (nieistniejący już) na ul. Wolskiej 94 w którym mieszkał z żoną i córką. Jedyną pamiątką po tej osobie jest pomnik na cmentarzu oraz pamięć i wdzięczność pamiętających go mieszkańców.

Wrocław 1945 r, Kazimierz Smożewski w mundurze
Wrocław 1945 r, Kazimierz Smożewski w mundurze
Kazimierz Smożewski- lata 80.

Opracował Michał Bożek

1 Ignacy Przybylski – „ Na łaskarzewskim odcinku podziemnego frontu” s.9 wyd, 1994r.

2 Ignacy Przybylski – „ Na łaskarzewskim odcinku podziemnego frontu” s.11 wyd, 1994r.

3 Tadeusz Skowroński „Skoczek”, Wspomnienia, s.6

4 Wywiad przeprowadzony przez Dariusza Wójcika z Ryszardem Wichowiczem 02-02-2014. Zbiory własne autora. Wypowiedź 98.

5 Zeznania Waldman Estery sygn. 301/35 ŻIH

6 Zeznania Waldman Estery sygn. 301/35 ŻIH

7 http://www.sztetl.org.pl/pl/article/sobolew/13,miejsca-martyrologii/29980,getto-w-sobolewie-rejon-ulic-dlugiej-orlicz-dreszera-i-starego-rynku-/

8 http://www.rp.pl/artykul/1088695-Zaryn–Klamliwy-obraz-Polaka.html#ap-4

9 https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_polskiej_%C5%BCandarmerii

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *