Powstanie Styczniowe 1863/64 na terenie Poschły i Trąbek

Do naszych zbiorów wpadła “Notatka pamiętnikarska z Powstania Styczniowego na terenie wsi Poschła i Trąbki”, autorstwa Zbigniewa Rewskiego. I przenosimy Was w ten okres. Poczytajcie!


Podczas Powstania Styczniowego 1863/64 tereny Poschły i Trąbek stały się miejscem częstych przemarszy i postojów oddziałów powstańczych, jak też wojsk rosyjskich. Na gruntach Poschły najprawdopodobniej doszło do potyczki powstańczej w roku 1864. Ówczesny właściciel Poschły – Franciszek Rawicz-Podkoński z racji wieku nie brał udziału w walkach. Pomagał jedynie przechowywaniu i zaopatrywaniu oddziałów powstańczych. Jego żoną była z Emilią de Szamel (Schamel), był ojcem osiemnaściorga dzieci (13. córek i 5 synów). Z opowiadań Pana Gościmskiego z 1930 r. – właściciel Poschły – wiemy że w dziupli starej jabłoni przed dawnym dworem, kiedyś znaleziono ukryte, zniszczone papiery powstańcze.


Po potyczce stoczonej na polach Poschły, Podkoński zaopiekował się zwłokami powstańców i przy pomocy chłopów urządził im pogrzeb. Kozacy – wg. relacji córki Franciszka Podkońskiego – mieli z odległości obserwować przebieg pogrzebu, w którym odbyciu nie przeszkadzali. Powstańców nie pochowano na odległym o 5 km. cmentarzu w Parysowie, lecz bliżej Poschły gdzie stał duży drewniany krzyż.


Po pogrzebie, grupa rosyjskich oficerów weszła do ówczesnego, dość dużego, drewnianego dworu w Poschle. Podkońskiemu zagrożono wówczas, czy też zadekretowano na miejscu – zsyłkę na Syberię, co miano zamienić na propozycję jednego z oficerów, kpt. Zajkina, na wysiedlenie całej rodziny z Poschły. Poprzez okoliczność, iż Podkoński był ojcem osiemnaściorga dzieci – Zajkin, który jeden jedyny obszedł wnętrza dworu, natykając się z wielkim zdziwieniem na wielką ilość dzieci, od dorosłych do niemowląt, miał się wyrazić: „Byłoby nieładnie zabierając ojca tak licznej rodzinie”. Podkońscy zmuszeni zostali w bardzo krótkim terminie przenieść się do Warszawy, gdzie zamieszkali do swej śmierci i zostali pochowani na Powązkach.


Przez wymienione okolice przechodziły m. in. większe oddziały rosyjskie, dowodzone przez gen. baron von Medem, które zatrzymały się w Trąbkach, na wieść o pobycie tam większej partii powstańców, do których wstępowali dość licznie również hutnicy i pracownicy tamtejszej Huty Szklanej “Czechy” Hordliczki. Spośród hutników miał się odznaczyć zwłaszcza Francuz Bertrand. W hucie zatrudniano wielu fachowców i specjalistów hutników, sprowadzonych przez Hordliczków, również z zagranicy – Niemców, Czechów, Ślązaków oraz Francuzów. Otóż w chwili, gdy na dziedzińcu huty rozstawiono stoły dla urządzenia posiłków dla oddziału powstańców, nadeszła wiadomość, że maszerują w tym kierunku liczniejsze oddziały wojska rosyjskiego. Powstańcy zażądali od Hordliczki, by pomógł im ukryć się i przebrać w hucie pod postacią hutników, co toż wszyscy zrobili, za wyjątkiem jednego jedynego powstańca, który uznał przebranie za dyshonor dla siebie i akt tchórzostwa, jako powstańca i szlachcica. Wolał wjechać konno i w uzbrojeniu na klepisko stodoły huty, tuż koło rozstawionych stołów, których już nie zdążono usunąć przed przybyciem Rosjan, tłumacząc im później, iż to właśnie dla nich poczyniono te przygotowania. Oczywiście nikt w to nie uwierzył, lecz najważniejszą tu okazała się okoliczność, że za młodu Hordliczka kolegował na uniwersytecie Wrocławskim z tym samym baronem von Medem, późniejszym generałem rosyjskim, pochodzącym z Inflant. Gen. von Meden oczywiście zapytał Hordliczkę, gdzie są powstańcy. Hordliczka odpowiedział, że ich tu nie ma. Na to Medem zażądał od Hordliczki słowa honoru, co też otrzymał. Medem tym się zadowolił i nie wydał rozkazu poszukiwania powstańców w zabudowaniach huty i folwarku. Rosjanie po spożyciu posiłku, przygotowanego dla powstańców, odeszli, a ambitny i dzielny powstaniec mógł konno opuścić miejsce swej kilkugodzinnej kryjówki, za zamkniętymi wrotami stodoły, skąd najpewniej obserwował całą tą sytuację.


Hordliczka, dopiero dość świeżo osiadły zamożny hutnik czeski, zachował się po obywatelsku i nie wydał powstańców, zresztą mógł się obawiać zemsty, choćby ze strony własnych hutników , sprzyjających powstaniu. Z drugiej strony podnieść należy swoistą rycerskość i wspaniałomyślność ze strony gen. barona von Medema, który, czy to głównie na koleżeństwo z Hordliczką, czy też może częściowo ze względu na tradycje polsko- inflanckie zadowolił się formalistycznym potraktowaniem całej sprawy, w każdym razie bez często występującego okrucieństwa i bezwzględności u innych generałów rosyjskich, a zwłaszcza tych, którzy pochodzili z rodów czysto niemieckich, a wrogich od setek lat Polsce.

Opracowano na podstawie: “Notatka pamiętnikarska z powstania styczniowego na terenie wsi Poschła i Trąbki, par. Parysów, pow. Garwolin” – Zbigniew Rewski ( zbiory Garwolin.org).
Fot. Mogiła przed 1998 r. żródło: NID

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *