Ks. Władysław Wachowicz (1844-1915) – proboszcz z Parysowa

W ostatnich wpisach o Parysowie bardzo często padało nazwisko proboszcza tamtejszej parafii – ks. Władysława Wachowicza. Dało się odczuć, że cieszył się on wśród mieszkańców wielkim szacunkiem. Dzisiaj przypominamy, jak go jego parafianie żegnali, gdy umarł w 1915 r.

Gazeta Świąteczna, 31 stycznia 1915, nr 5

Z Parysowa pod Garwolinem, obecnie w guberńji lubelskiej, piszą do nas: Smutno rozpoczął się w naszej parafji ten rok nowy, bo oto nocą z 16 na 17-ty stycznia rozstał się z tym światem po krótkiej lecz ciężkiej chorobie kochany nasz proboszcz, ś.p. ksiądz Władysław Wachowicz. Ciężka jest dla nas strata tak zacnego kapłana i dobrego ojca parafji. Pozostawił on po sobie żal nieopisany; serce się kraje na samą myśl, że już pożegnał się z nami na zawsze. Był to pasterz bardzo kochający dusze pieczy jego powierzone. Każdy parafjanin zaświadczy, że był to kapłan gorliwy, oddający się modlitwie i domowi Bożemu. Wszak przesiadywał całemi nieraz dniami w spowiednicy, dokoła której było zawsze wielkie skupienie, bo on ludzi bardzo kochał i rad był, że się do niego tak garną. Pomimo sędziwego wieku, bo miał już przeszło 70 lat, pracował wytrwale, ile miał sił, raczej prawie nad siły, gdyż nasza parafja ma przeszło osiem tysięcy dusz i czasami potrzebaby nam było trzech księży, a jest stale tylko dwóch. Toteż praca tu była wielka, ale zmarły z wielką chęcią jej się podejmował. Nie będę tu wyliczał jego zacnych czynów, bo brak mi słów i za długie by to było pisanie, więc tylko jeszcze raz powtórzę, że kochał on każdego całym sercem. Toteż na wieść, że drogi nasz proboszcz zakończył życie, tłumy ludzi z wielkim płaczem zapełniły całą ulicę od kościoła aż do cmentarza. Nawet żydzi, gdy się dowiedzieli o śmierci proboszcza, z żalem mówili: — On nietylko dla was, ale i dla nas dobry był jak ojciec. — W dzień pogrzebu wyruszył z kościoła po kilku wotywach tłumny orszak żałobny. Dziesięciu księży i kilka tysięcy ludzi, przy udziale tutejszej kapeli, która żegnała zmarłego marszem żałobnym, odprowadziło zwłoki na miejsce wiecznego spoczynku. Na grobie złożono kilkanaście wieńców, między któremi był i od gminy żydowskiej. Niech cię Bóg przyjmie do swej chwały, zacny kapłanie, za tak gorliwą i nieustanną pracę twoją, niech ci da miejsce wśród wybranych swoich! Parafjanin Jan Wielgosz

Ks. Władysław Wachowicz był jednym z tych księży, którzy w styczniu 1901 r. wybrali się do Garwolina na Mszę św. za duszę dra Józefa Nowaka, zmarłego 1,5 roku wcześniej w Garwolinie. Ks. Wachowicz dostał za to grzywnę w wysokości 12 rubli. Była to kara za to, że opuścił miejsce zamieszkania bez paszportu. 

Artykuł pobrano z eBUW, jego oryginał znajduje się w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie.

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *