Biurokracja Garwolińska – Myśl Niepodległa 1921

Przysłowie mówi, że gdzie się dwóch kłuci, tam trzeci korzysta. Tymczasem w Garwolinie pokłóciło się dwóch urzędników państwowych: inżynier drogowy Bajkiewicz i architekt Sobolewski, a z tego powodu obywatel Paweł Ciecierski  w czas chłodny i słotny musiał mieszkać razem z rodziną w przewiewnej stodole na sposób patriarchy Noego, wśród bydła.

Stało się tak.

Jeszcze w marcu obywatel Ciecierski rozpoczął budowę domu drewnianego, bo dawny walił się już ze starości. Pozwolenie na budowę wystawił mu architekt powiatowy na blankiecie starostwa z własną pieczęcią, drugą pieczęć w imieniu starosty przyłożył p. B. Widt, a trzecią komendant policji S. Gozdowski.  Wszystko było w porządku aż do maja, kiedy inżynjerowi drogowemu Bajkiewiczowi przywidziało się że dom Ciecierskiego leży za obrębem miasta i jako taki powinien stanąć w odległości od drogi nie mniejszej niż pięć metrów. Wskutek tego budowę wstrzymano.

Kiedy jednak magistrat Garwolina zaświadczył, że jest całkiem inaczej, pan Bajkiewicz zmienił motywy swego zakazu i zażądał od Ciecierskiego wydania planów, oraz pozwolenia na budowę pod pretekstem, że architekt Sobolewski działał bezprawnie. Co ciekawsze, na takiem samem stanowisku stanął p. B. Widt, który w marcu własnoręcznym podpisem stwierdził prawomocność pozwolenia, wydanego przez arch. Sobolewskiego. Dnia 3 czerwca, kiedy dom wzniósł się do wiązadeł dachu, zbudowano piec i częściowo komin, obywatel Ciecierski otrzymał zakaz formalny dalszej budowy, z podpisem tegoż p. Widta, działającego na mocy orzeczenia architekta okręgowego w Lublinie, pana Jakóba Kurasia.

Trzeba nadmienić, że pan Bajkiewicz wcale nie wysłał papierów zabranych Ciecierskiemu, tylko złożył je w starostwie, skąd później trzeba było je odbierać przez adwokata.

Zainterpelowany architekt okręgowy, pan Kuraś, który dojeżdża co miesiąc do Garwolina w sprawach służbowych i zamieszkuje wówczas u swego podwładnego p. Bajkiewicza, kategorycznie odmówił zatwierdzenia dawnych planów i zażądał przesunięcia domu, będącego na ukończeniu, zgodnie z życzeniami inżyniera drogowego. Przy sposobności dowiedział się pan Ciecierski, że pan Sobolewski, jako nie fachowiec, nie miał prawa wydawać podobnych pozwoleń, otrzymał za to dyscyplinarkę i przeniesienie do Galicji.

Wówczas Ciecierski, widząc, że o własnych siłach nie rozwiąże węzła, który zaciśnięto mu na szyi i przerażony kosztami, jakie musi pociągnąć za sobą przebudowa, zwrócił się o pomoc do wojewódzkiego sekretariatu Związku Ludowo-Narodowego w Lublinie.

Ten dnia 14 października udzielił mu rady następującej: „Proszę zwrócić się do pana inżyniera drogowego na powiat garwoliński o wyznaczenie nowej linji frontu i na ten front dom na wałach przesunąć. To będzie kosztowało stanowczo taniej, niż dalsze przewlekanie budowy i staranie się o zmianę orzeczenia inżyniera Kurasia, co zresztą nie przyniesie żadnego skutku”.

Jak się na wałach przenosi piec z rozpoczętym kominem, to wie tylko Związek Ludowo-Narodowy w Lublinie. Ale pozatem rada była dobra, tylko cokolwiek spóźniona.

Gdyby bowiem jeszcze w marcu obywatel Paweł Cicierski zwrócił się był nie tyle do pana inżyniera drogowego Bajkiewicza, co do specjalnego biura, które posiada ten sam pan Bajkiewicz, jako fachowiec, poprosił o wykonanie odpowiednich planów i zapłacił za nie uczciwie 25,000 marek, to sam nie miałby tylu nieprzyjemności i pana Sobolewskiego nie deportowano by do Galicji za niefachowość.

Chcielibyśmy jednak wiedzieć, jak wytłumaczą przed swym zwierzchnictwem władze powiatowe i miejskie z Garwolina i kto Pawłowi Cicierskiemu zwróci straty przyczynione dzięki ich niedbalstwu, jeśli nie przewrotności. Na pozwoleniu wystawionym przez człowieka rzekomo nieuprawnionego do tego, podpisała się niemal cała biurokracja garwolińska. Dopiero, gdy roboty przy budowie domu dobiegała końca, przypomniano sobie o tem, co powinno być wiadome na samym początku.

Mówi się ciągle, że miasta się walą, że grozi nam katastrofa. A jeśli ktoś nareszcie stawia dom, natychmiast przeciwko niemu zjednoczy się wszelakie szachrajstwo, zniszczy i obezwładni.

Urzędy są dla obywateli, a nie obywatele dla kpin urzędniczych.

 

Myśl Niepodległa 1921 nr. 583 [pisownia oryginalna]

 

Opr. Krzysztof Kot

 

 

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *