LIKWIDACJA DONOSICIELA „N” – Wacław Matysiak

LIKWIDACJA DONOSICJELA
„N”
Na początku lutego 1943 roku, idąc ul. Dreazera /obecnie Waryńskiego/
zauważyłam, że w moim kierunku zdąża por. „Orlik” – Piotr Wkiert,
który pełnił funkcję kierownika komórki wywiadu Obwodu AK do spraw
wojskowych. Już w pewnej odległości – po Jego zachowaniu zauważyłem, że
ma mi coś do zakomunikowania. Gdy zbliżyliśmy się na parę kroków do
siebie, obaj zwolniliśmy krok – nie zatrzymując się i w tym momencie
usłyszałem wypowiedziane przez niego pół szeptem słowa, że ma mi coś
ważnego do powiedzenia i idzie do mego biura. Ja -niezatrzymując się
odpowiedziałem, że zaraz tam będę.
Gwoli ścisłości wyjaśniam, że był wydany konspiracyjny rozkaz, aby
osoby pełniące poważniejsze funkcje w konspiracji na ulicy się nie spotykały.
Przechodząc koło siebie winny udawać, że się nie znają.
Po dojściu do ul. Kościuszki skręciłem w prawo i następnie klucząc
ul. Staszyca i Gimnazjalną /Marzysza/ dotarłem do biura, które się mieaciło
na ul. Gimnazjalnej Nr 9. Tu zastałem już por „Rlika”, który mi
przekazał „list – donos” – wyłowiony na poczcie przez naszych ludzi,
adresowany do żandarmerii w Garwolinie. Anonim ten natychmiast przekazałem
na punkt kontaktowy z poleceniem natychmiastowego doręczenia go
komendantowi Obwodu „Gołąb” – Garwolin, majorowi „Marcinowi” – Władysławowi
Szkucie. Sam niezwłocznie udałem się do kwatery „Marcina”.
Przybywszy do kwatery dowódcy Obwodu dowiedziałem się, że „Marcin” otrtymał
już „list – anonim” i w związku z tym wezwał jeszcze kilka osób do
rozpracowania donosu. Po liku minutach oczekiwania – przybyło do komendanta
2 ludzi, byli to:
1/ Kierownik kontrwywiadu – „Tułacz” – Stefan Lernaciński,
2/ Kierownik wywiadu na m. Garwolin – „wrzos” – Teodor Dłużniewski,
po przybyciu wyżej wymienionych „Marcin” oświadczył, że my w trójkę
stanowimy zespół, który ma rozpracować donos i zindyfikować donosiciela.
Ponieważ sprawa jest bardzo pilna, z uwagi na zapowiedzianę przez donosiciela
możliwość wysłania następnego donosu, wyznacza nam trzydniowy
termin do rozpracowania przestępcy.
Natychmiast przystąpiliśmy do szczegółowej analizy anonimu:
Koperta listu była adresowana do żandarmerii w Garwolinie – poczta nadania
Garwolin. Donos zawiera spis imienny 9 osób, których donosiciel zalicza
do bardzo niebezpiecznych wrogów III Rzeszy. Denuncjator prosi żandarmerię
o szybkie zlikwidowanie wymienionych osób. Dalej nadmienia, że
jeżeli tylko ludzie podani w jego liście zostaną straceni, to prześle
następną listę jeszcze bardziej obszerną. Podaje Również, że jest to już
drugi list i ostrzega żandarmerię, że jeśli i tym razem nie zrobią z
niego użytką, to następny list wyśle do Gestapo w Warszawie. „List – anonim”
był zakończony słowami, że piszący ten list jest gorącym sympatykiem
III Rzeszy i wielkim wielbicielem Hitlera. Podpis nieczytelny.
Porucznik „Orlik” potwierdził, ze parę tygodni temu był przechwycony
o podobnej treści anonim, lecz wskutek zagrożenia komórki analitycznej
anonim przedwcześnie został zniszczony.
Treść listu w prowadziła nas w nielada zakłopotanie i przerażenie –
po pierwsze, to dlaczego, że na jednej liście tak dużo osób zadenuncjowanych,
– . –
– 2 –
po drugie, że wymienione w liście donosiciela pochodzęą z
różnych miejscowości i różnego środowiska społecznego.
Na 9 osób zadenuncjowanych tylko 4 z nich pochodziły z miasta Garwokin,
byli to: Stefan Lernaciński, Henryk Andrzejkowicz, Stefan
Ruta i jeden pracownik starostwa – nazwiskiem nie pamiętam, reszta to
obywatele miejscowości Wilga,Sobień Jeżior i Łaskarzewa. Przy dwóch
nazwiskach była zrobiona adnotacja, że parę dni temu z nimi rozmawiał,
osbno z każdym, w dyskusji żle się wyrażali na temat Rzeszy i
Hitlera.Te dane podane w donosie upewniły nas w przekonaniu, że mamy
doczynienie z bardo grożnym oraz niebezpiecznym prowokatorem i
donosicielem /chyba umysłowo chorym/. Konfidentem on nie jest, bo
gdyby nim był, to nie musiałby pisać anonimów. Jednak człowiek ten
jest bardzo niebezpieczny, gdyż jak wynika z donosu, zna dokładnie
środowisko i uderza w wartościowych ludzi.
Pierwszą czynność jaką wykonano, to powiadomiono wszystkich zainteresowanych
o grożącym im niebezpieczeństwie, polecając,aby mieli
się na baczności. Z osobami przy, których była adnotacja przeprowadzono
rozmowy. Jeden z nich, z którym „N” prowadził rozmowę w
restauracji- nic nie pamiętał. Wiadomo, był pod dobrą „datą”.
Drugi zadenuncjowany,z którym „N” rozmawiał na ulicy przypomniał
sobie, że dwa dni temu, w dzień targowy, rozmawiał ze znajomym i
podał jego nazwisko. Otrzymawszy pierwszy ślad praca nad zidentyfikowaniem
zbrodniarza szybko przybierała krztałt realny.
Niezależnie od prowadzonych prac nad wyświetleniem tajemnicy p. „N”,
w oparciu o zebrane dotychczas skromne materiały, równocześnie
prowadzono poszukiwania i na ilnnych odcinkach i różnymi metodami.
– wykonano kilkanaście fotokopii fragmentu listu – anonimu z najbardziej
charakterystycznymi literami występującymi w pisowni denuncjatora.
Fotokopie listu rozesłano do naszych wywiadowców pracujących
w różnych instytucjach celem porównania z pisownią ludzi
będących w kręgu podejrzenia.
– wydano polecenie komórce wywiadu AK, pracującej na poczcie, aby
wzmogła czujność i skrupulatnie kontrolowała korespondencję niemiecką,
a przede wszystkim adresowaną do żandarmerii i gestapo.
GłówNY wysiłek skierowaliśmy na rozpracowanie osoby podanej przez
kolegów, którzy z nim przygodnie politykowali w dniu targowym. Podejrzany
na ogół był znany i co ciekawsze, cieszył się dość dobrą
reputacją. Przed wojną pracował – jako pracownik umysłowy, w Rejonie
Dróg wodnych, wykazując gorliwość i sumienność w pracy. Pochodził
z rodziny inteligenckiej. W okresie okupacji nie pracował zawodowo,
zajmował się drobnym handlem. Zebrawszy taką opinię, cwilami mieliśmy
uczucie, że jesteśmy na błędnej drodze.Ale zdotychczasowego
doświadczenia wiedzieliśmy również, że w warunkach okupacji nie było
rzeczy niemożliwych. Toteż każdą informację, każden ślad traktowaliśmy
poważnie i rozpracowanie były prowadzone aż do całkowitego wyjaśnienia.
Jak dotąd zebrane materiały dochodzeniowe są różne, ale
w większości wypadkach powżnie obciążają przypuszczalnego donosiciela.
Pragniemy wyjaśnić wszystkie wątpliwości, gdyż chodzi tu o
życie, tych którzy zostali zadenuncjowani, jak również i domniemanego
donosiciela.Postanawiamy sięgnąć jeszcze do jednego źródła
dokumentów,które ostatecznie winny wyjaśnić nasze podejrzenia, to
– . –
– 3 –
zdobyć orginalne pismo podejrzanego i porównać go z donosem.
Ponieważ na trafiliśmy na poważne trudności w uzyskaniu orginalnego
pisma p. „N”- sięgnięto do archiwum tej instytucji, w
której podejrzany przed wojną pracował.Po uzyskaniu z archiwum
orginalnej korespondencji podejrzanego i zapoznaniu się z nią –
wszyscy stanęliśmy jak wryci. Charakter pisma zgadza się. Nie
było żadnych wątpliwości, że ta sana ręka pisała oba pisma. A
szczególnie z uwagi na dwie charakterystyczne litery „D i W” występujące
w tej pisowni. Nawet bez grafologa z całą pewnością
można było stwierdzić, że w tym wypadku nie może być żadnej pomyłki.
Cisnęły się pytania: co kieruje tym człowiekiem, dlaczego i
zjakich pobudek to robi? Jakie to straszne dzieją się rzeczy, jak
okrutne u niektórych ludzi wyzwalają się instynkta! Postępowanie
tego człowieka jest absolutnie dla nas niezrozumiałE i przerażającE,
tym bardziej, że wszyscy zadenuncjowani twierdzili, iż
osobięcie znali p. „N”, ale żadnych nieporozmień z nim nie mieli.
Trzeciego dnia od momentu przystąpienia do prac analitycznych
nad anonimem, mimo wielkiego pośpiechu z trudem zebrano potrzebne
materiały i dochodzenie zostało zakończone. Tuż przed godziną
ustaloną na złożenie raportu o wynikach prac komisji otrzymaliśmy,
pocztą alarmową, wezwanie natychmiastowego stawienia się w kwaterze
komendanta Obwodu. Gdy tylko zebraliśmy się w komplecie,
komendant z miejsca sypytał, jak się przedztawia sprawa anonimu?
Po wysłuchaniu sprawozdania o wynikach dochodzenie, komendant nic
nie mówiąc – sięgnął do teczki i wyjął z niej kopertę oraz przekazał
ją nam – ze słowami – proszę się z tym zapoznać. K-operta
była zaadresowana do Gestapo w Warszawie, posiadała pieczęć poczty
nadawczej miasta Otwock, charakter pisma taki sam, jak i
w poprzednim donosie. Po wyjęciu listu z koperty stwierdziliśmy,
że jest to znów anonim indentyczny jak poprzedni, ale figuruje
w nim już 10 osób, a więc o jedną więce. Dodatkowo podaną
osobą był p. Franciszek Paśniczek – były burmistrz miasta Garwolin,
przy tym nazwisku, czyli już trzecim z koleji, była równieŻ
umieszczona adnotacja, podaję, że parę dni temu rozmawiał z Paśniczkiem
na temat obecnej sytuacji w kraju, a teraz obecny stan ostro potępiał
Hitlera – nazywając go pospolitym zbrodniarzem. Na końcu
donosu, niezależnie od powtórzenia uprzednie podanych informacji
podaje, że już uprzednio dwa razy wysyłał do żandarmerii w Garwolinie
podobny wykaz osób przez niego wskazanych, ale jak dotychczas
niema żadnych rezultatów. „Marcin” poinformował nas, że list
ten został przechwycony przez komórkę wywiadu Okręgu AK w Warszawie
i otrzymył go specjalną pocztą – gońcem Alarmowym – z poleceniem
natychmiastowego rozpracowania i likwidacji donosiciela.
Dowódca AK Okręgu warszawa był przez Obwód poinformowany o
istnieniu na terenie Obwodu „Gołąb” groźnego donosiciela, Znał On
również treść anonimu i wiedział, że następny donos mógł być
skierowany bezpośrednio do Warszawy. Z wiązku z tym, wydano poleceni
wszystkim komórkom wywiadu pracujacym w urzędach pocztowych Warszawy,
aby wzmogły czujność i zaostrzyły kontrolę korespondecji
poczty okupanta. Rezultat tej pracy jest nam znany.
– . –
– 4 –
Po zapoznaniu się z treścią anonimu przesłanego z Warszawy natychmiast
przeprowadziliśmy rozmowę z panem Paśniczkiem, który stwierdził,
że zna p. „N” i rzeczywiście nie tak dawno rozmawiał z
nim na temat polityki i sytuacji w kraju. Podał również, że rozmowę
na temat sytuacji w kupowanym kraju rozpoczął prowokator.
Mając niezbite dowody winy donosiciela „N” – komurka likwidacyjna
jeszcze w tym dniu około północy – wykonała wyrok śmierci na zbrodniarzu.
Przed wykonaniem wyroku zapytano go, czy wie w jakim celu
sprowadzono go do lasu? Na to pytanie nic nie odpowiedział – jedynie
wzruszył ramionami. Wówczas pokazano mu „list – anonim”, na
widok listu zbladł, zaczął szybko przestępować z nogi na nogę i
odruchowo wykrztusił: teraz wiem. Na zadawane dalsze pytania milczał
nie dając żadnych wyjaśnień. Dowódca komórki likwidacyjnej
uznał, ze nie ma sensu przedłużać tej smutnej i tragicznej sprawy,
odczytał wyrok i zbrodniarza zlikwidowano. Osoby wymienione w
donosie jeszcze przez parę miesięcy po zlikwidowaniu donosiciela
zachowywały pełną ostrożność.
Należy nadmienić, że po zlikwidowaniu donosiciela „N”, więcej
podobnych anonimów na terenie Obwodu „Gołąb” nie było. Ludzie wymienieni
w donosie prawie wszyscy /za małymi wyjątkami/ okupację
przeżyli niebędąc nepokojeni przez okupanta z oskarżeniu donosu.
Fakty wyżej przytoczone, niezbicie świadczą o tym, że „N” był tym groźnym
denuncjatorem. Wydrżenia powyżej opisane są jak nabardziej
autentyczne, lecz ze względu na rodzinę, która zachowywała się
poprawnie i dość patriotycznie oraz na pozostałe troje dzieci –
opisu dokonałem anonimowo.
GARWOLIN, czerwiec 1975 r.
por. Wacław Matysiak – „Ziuk”
były D-ca oddziałów dywersji Obwodu „Gołąb”
w Garwolinie.

Opr. Anna Maria Kruszyńska

img922-garwolin-org img923-garwolin-org img924-garwolin-org img925-garwolin-org

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *