Władysław Giczan
BYŁEM ŻOŁNIERZEM WRZEŚNIA 1939-GO ROKU
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
w 1-m Pułku Strzelców Konnych w Garwolinie /Zmotoryzowany/
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wspomnienie
_ _ _ _ _ _ _ _
Rok 1939-ty nie był łaskaw ani dla mnie, ani dla mojej
Ojczyzny, ani dla mojego 1-go Pułku Strzelców Konnych, z którym
związane było moje młode życie.
Do 1 pułku Strzelców Konnych wcielony byłem w roku 1923-m
na jesieni,kiedy pułk był jeszcze w składzie 3-ch szwadronów.Do-
piero w roku 1924-m pułk reorganizuje się: – z dotychczasowego
plutonu karabinów maszynowych powstaje szwadron ciężkich karabi-
nów maszynowych,z dotychczasowej sekcji łączności powstaje pluton
łączności,powstaje sekcja pionierów,powstaje nowy szwadron liniowy
/ 4-ty szwadron /,którego dotychczas nie było.
Jako telegrafista z zawodu wyznaczony zostałem na kurs
łączności,który kończyłem z wynikiem – celującym i zostaje przy-
dzielony do nowopowstałego plutonu łączności.Następnie przydzielo-
no mnie do szkoły podoficrskiej,którą ukończyłem z wynikiem – ce-
lującym.W latach 1925/26 zostałem odkomenderowany /wyznaczony/ na
kurs radiotelegraficzny w Kompanii Szkolnej Łączności Okręgu w
Rembertowie,kurs ukończyłem z wynikiem – bardzo dobrym.Po ukończe-
niu kursu radiotelegraficznego zatrzymano mnie na kurs podoficerów
sprzętowych łączności,który ukończyłem z wynikiem – dobrym.
Po powrocie do pułku przydzielono mnie do plutonu łącz-
ności na instruktora łączności.
W plutonie łączności nie byłem długo ponieważ na jesieni
roku 1927-go przesunięto mnie do kancelarii oficera ewidencji per-
sonalnej pułku na stanowisko starszego pisarza /popularnie tak
zwany szef kancelarii personalnej/.
Do kancelarii trafiłem przypadkowo,a to dlatego,że pro-
siłem o przeniesienie mnie z 1 pułku Strzelców Konnych do 10 pułku
ułanów w Białymstoku.Dowódca pułku powiedział – ”nie dlatego was
szkoliłem,żeby przenosić do innego pułku,posiadacie warunki na
dobrego podoficera liniowego,na dobrego podoficera łączności i na
dobrego podoficera administracyjnego,dam wam inne stanowisko,a z
pułku nie puszczę – możecie odmaszerować”.Tak się zakończył mój
raport o przeniesienie.
W kancelarii nie był łatwy żywot,trzeba było zapoz-
nawać się z nową pracą,z przepisami i instrukcjami i trzeba było chodzić
-2-
na różne ćwiczenia dla podoficerów liniowych, trzeba było chodzić
na jazdę konną,na ćwiczenia polowe /między garnizonowe/ i na różne
zbiórki i odprawy.Praca biurowa musiała być wykonana w terminie i
na czas.Z biura wychodziłem o godz.23,a nawet i o 2-ej w nocy.
Od miesiąca kwietnia 1939r.przybywali już do pułku instruk-
torzy z jednostek zmotoryzowanych,a od miesiąca maja 1939r.prowa-
dzili szkolenie motoryzacyjne /prowadzenie samochodów i motocykli
Staję do raportu,do dowódcy pułku i proszę o przydzielenie mnie
na kurs motoryzacyjny /kierowców/.Dowódca odmawia i mówi,że naj-
pierw muszą przejść przeszkolenie oficerowie i podoficerowie li
niowi.
Mieszkańcy miasta Garwolina i okolic oraz żołnierze są pod
wrażeniem motoryzacji pułku,pod wrażeniem zamiany konia na motor,
pod wrażeniem niemiecko-hitlerowskiego krzyku o Gdańsk,o przest-
rzeń życiową dla Niemców.Mówi się o zbliżającej wojnie.Coś się
działo,coś wisiało w powietrzu,jakaś złowroga groźba zawisła nad
Polską i nad naszym pułkiem.Wyczuwało się to z reorganizacją pułku
i innymi zmianami wojskowymi jakie każdy dzień przynosił coś no-
wego,coś nieoczekiwanego.Nadchodzą do pułku różnie zarządzenia mo
bilizacyjne i organizacyjne.Przygotowujemy z st.wachm.Błyskoszem
Andrzejem listy do powołania na ćwiczenia podoficerów i specja-
listów różnych dziedzin.Pracuję po 12-16 godzin.Jestem przemęczo-
ny.Bezprzerwy nadchodzą nowe zarządzenia mobilizacyjno-organiza-
cyjne.
Nadchodzą do pułku nowe samochody i motocykle,na których
ćwiczą się przyszli dowódcy i kierowcy.Pracuję nocami.Jestem
przemęczony do ostatnich granic.Przygotowujemy reorganizację puł-
ku.Dowódca wzywa do siebie 2-3 razy dziennie i zawsze coś chce,
albo nakazuje sporządzania tych czy innych wykazów.
Następuje zmiana dowódcy pułku.Odchodzi dotychaczasowy do-
wódca – stary oficer pułku – podpułkownik Mularczyk Józef do 2-go
pułku Strzelców Konnych na stanowisko dowódcy.Przychodzi nowy
dowódca pułku – podpułkownik Lewicki – mało nam znany,ale wiadomo
że jest chory i to prawdopodobnie poważnie.Dlaczego wyższe władze
wojskowe zmieniają w tak krytycznym momencie dowódców.Zastana-
wiam się nad tym i myślę,że jest to złe posunięcie.
Przybywają do pułku oficerowie i podoficerowie z innych
jednostek na uzupełnienie kadry przyszłego zmotoryzowanego 1-go
pułku Strzelców Konnych.
Reorganizacja następuje szybko.W miesiącu czerwcu-lipcu
przybywa do Garwolina pułkownik Rowecki Stefan z kilku oficerami
sztabu brygady.Słyszę jak ustalają składy nowej obsady na różnych
stanowiskach.Słyszę jak ustalają nowe pododdziały pułku.
W czerwcu nadszedł rozkaz,że 1 pułk Strzelców Konnych
-3-
wchodzi w skład Warszawskiej Pancerno-Motorowej Brygady,której
dowódcą został właśnie pułkownik Rowecki Stefan.
W Garwolinie organizuje się nowa jednostka zmotoryzowana,
która wchodzi również w skład Warszawskiej Pancerno-Motorowej
Brygady – jest to Dywizjon Rozpoznawczy.Dowódcą tego dywizjonu
mianowany został major Kułagowski,przybyły z innej jednostki.
Coraz nowe zarządzenia mobilizacyjne i organizacyjne.
Coraz trzeba zmieniać plany co wymaga czasu i nowego uzgadniania
mob.z nowo-powstałą sytuacją.
Coraz wzywa dowódca i wydaje nowe zarządzenia.Chodzę jak
cień,przemęczony i niewyspany.
W miesiącu lipcu-sierpniu 1939r.odsyłamy konie do innych
jednostek kawalerii.Nowa robota,nowe protokoły,nowa pisanina.
Po reorganizacji,pułk składa się xx jak niżej:
Dowództwo pułku,
1,2,3 i 4 szwadron,
Szwadron rozpoznawczy,
Szwadron ckm,
Pluton działek ppancernych /przy szwadronie ckm/,
Pluton moździeży /przy szwadronie ckm/,
Pluton łączności,
Pluton pionierów,
Pluton kolarzy,
Pluton motocyklistów,
Pluton techniczny,
Pluton gospodarczo-zaopatrzeniowy,
Pluton ruchu /regulacja ruchem/
Szwadron zapasowy.
Przy końcu sierpnia 1939r.przybywa do Garwolina i w okoli-
ce Garwolina – Centrum Wyszkolenia Kawalerii z Grudziądza.
Komendant Centrum Wyszkolenia Kawalerii pułkownik Komorow-
ski Tadeusz obejmuje Komendę garnizonu Garwolin.
Przybywają również do Garwolina ośrodki szwadronów zapa-
sowych jednostek Pomorskiej Brygady Kawalerii i rozlokowują się
w Garwolinie,Woli-Rębkowskiej,Uninie i innych miejscowościach w
pobliżu miasta Garwolin.
1 września 1939 roku w nocy pułk opuszcza koszary i udaje
się w okolice Borowia powiat Garwolin.
1.IX.1939r.hitlerowcy napadają na Polskę bez wypowiedzenia
wojny.Bombardują,zabijają,palą,mordują itp.
Radio nadaje komunikaty – nie mam czasu słuchać.Tylko
coś niecoś wpada mnie do uszu,że oddziały polskie bohatersko
bronią się.
-4-
Przybywają do pułku z kartami mobilizacyjnymi rezerwiści,
których przyjmujemy.
Po opuszczeniu koszar przez pułk zmotoryzowany w koszarach
pozostają ośrodek szwadronu zapasowego z rotmistrzem Sariusz –
Wolskim Aleksandrem.Pozostaje również kancelaria kadry /kancel.
zastępcy oficera mob.pułku/ z starszym wachmistrzem Giczanem
Władysławem.Razem w koszarach pozostaje/w chwili wymarszu pułku
z koszar około 60-ciu żołnierzy.
3.IX.1939r.przybywa do Garwolina z Centrum Wyszkolenia Pie-
choty w Rembertowie major Budkowski Bohdan /były dowódca szwadro-
nu ckm i przystępuje do formowania spieszonego pułku /dywizjonu/
1 pułku Strzelców Konnych.
Z 3 na 4 września 1939r.zmotoryzowany 1 pułk Strzelców
Konnych przejeżdża przez koszary w kierunku na Kurów /woj.Lubel-
skie/ z zadaniem bojowym.
Major Budkowski Bohdan,rotmistrz Sariusz-Wolski Aleksander,
i starszy wachmistrz Giczan Władysław pracują dzień i noc przy
przyjmowaniu i formowaniu z przybyłych rezerwistów i luźnych
oddziałów – nowe szwadrony.
Formowanie /organizowanie/ nowotworzącego się spieszone-
go 1-go pułku Strzelców Konnych przebiega szybko.Magazynier st.
wachmistrz Urbaniak Franciszek pracuje w magazynie dzień i noc
wydając umundurowanie i oporządzenie dla formujących się pododdz.
Na adiutanta dywizjonu /oddziału/ został wyznaczony porucz
nik służby stałej Szymański.Na dowódcę 1 szwadronu spieszonego
został wyznaczony porucznik rezerwy /prawdopodobnie Szymański/-
było 2 oficerów o jednym nazwisku.- Na dowódcę 2 szwadronu spie-
szonego wyznaczony został rotmistrz Sariusz-Wolski Aleksander.
Na dowódcę 3,4 szwadronu i szwadronu ckm.wyznaczeni zostali ofi-
cerowie /prawdopodobnie rezerwy- nazwiska nie ustalono/.
Szefem 2 szwadronu został wachmistrz Wojciechowski Sta-
nisław.Nazwiska szefów pozostałych szwadronów nie pamiętam
Pułkownik Komorowski Tadeusz został mianowany przez War-
szawę /prawdopodobnie przez Departament Kawalerii/ – dowódcą
Ośrodka Garwolin i dowódcą Obrony Wisły na odcinku Góra Kalwarii
– Otwock.
Z nad Wisły przybywają oficerowie łącznikowi i proszą o
pomoc w zmocnieniu oddziałów broniących Wisły.
Dnia 6 lub 7.09.39r. – 1-szy szwadron pod dtwem poruczni-
ka rezerwy /prawdopodobnie Szymańskiego/ w sile około 80-90 ludzi
zostaje wysłany nad Wisłę w okolice Sobienie Jeziory – Góra Kal-
waria.Szwadron wzmocniony jednym plutonem ckm /3 ckm w tym taczan
ka/.- na wzmocnienie oddziałów broniących Wisły i tam już zostaje
do końca działań obrony.
-5-
Dnia 8 i 9.IX.1939r.samoloty niemieckie bombardują miasto,
są zabici i ranni.Miasto zburzone i spalone w 75 % .Ludzie
uciekają w pole i na wieś.Przez płonące miasto przedziera się
jakiś oddział wojska,proszą o żywność,o chleb i o benzynę.
Dnia 8.IX.39r.słuchamy komunikatów radiowych.Słuchamy
Warszawy,Moskwy,Berlina,Paryża i Londynu – nic dobrego.Wojska
nasze bohatersko bronią się i stawiają zaciekły opór,ale tech-
nicznie lepiej uzbrojony nieprzyjaciel zajmuje nowe polskie
tereny.Wojska polskie cofają się.Łączność przerwana.Rząd ewa-
kuowany,bezład i dezorganizacja w administracji . Komunikaty
Paryża i Londynu są sprzeczne.
Dnia 9.IX.39r.w godzinach przedpołudniowych samolot
niemiecki zbombardował w koszarach magazyn żywnościowy,mundu-
rowy i inne /jeden budynek/.W czasie bombardowania w magazynie
st.wachm.Urbaniak Franciszek wydawał dla pododdziałów umunduro
wanie i oporządzenie.Przed magazynem było dużo rezerwistów i
konnych furmanek.Są zabici i ranni tak wśród ludzi jak i koni.
St.wachm.Urbaniak Franciszek – magazynier zostaje zdmuchnięty
z jednego miejsca na drugie i przywalony cegłą.Ma bardzo silnie
stłuczoną nogę.
Xxxxxxxxxx Wieczorem na chwilę odrywam się od pracy i
słucham komunikatów – z zapartym tchem łapię każde słowo,każ-
dy wyraz.Następne komunikaty nic dobrego nie przynoszą.
Rozmyślam nad niedawnym sojuszem z Anglią,co ona robi,
dlaczego nie przychodzi nam z pomocą,dlaczego tak zwleka –
co to może być.
Człowiek był tylko żołnierzem i nic,anic nie rozumiał
z polityki.Trzeba było niemieckich salw artyleryjskich,trzeba
było niemieckich bomb lotniczych,trzeba było niewinnych trupów
i jęki rannych dzieci i kobiet żeby zrozumieć,że Anglia nas
oszukała.Zawarte przymierze jakby nie istniało.Po prostu tylko
obiecywała,a przymierze między innymi mówiło:
a/- Jeżeli Niemcy zaatakują Polskę,rząd JKM niezwłocznie
przyjdzie z pomocą Polsce
b/- Jeżeli Niemcy będą usiłowali podważyć niezależność
Polski sposobami gospodarczej penetracji lub w jakiej-kolwiek
inny sposób,rząd JKM poprze Polskę w jej sporze wobec takich
usiłowań.W wypadku akcji niemieckiej,która by zagrażała wyraź-
nie niezależność Polski i byłaby charakteru takiego,że rząd
uważałby za żywotny interes przeciwstawić się jej siłą z bro
nią,rząd JKM przyszedłby niezwłocznie z pomocą Polsce.Polska
wzajemnie udziela tych samych gwarancji Zjednoczonemu Królestwu
-6-
A dlaczego jest inaczej?
Na to pytanie odpowiedzi nie znajduję.Po prostu byłem politycz-
nym analfabetą.
Jedno zrozumiałem,że Anglia obiecanej w układzie niezwło-
cznej pomocy Polsce nie udzieliła.
Po mieście i okolicy kręcą się jacyś pojedyncze ludzie
/cywile i żołnierze/.
Wpadam na chwile do domu /mieszkałem na błoniu/ – żona
przestraszona,płacze i mówi,że do mieszkania przychodził jakiś
młody podporucznik w nowym,czystym ubraniu wojskowym,tak jakby
dopiero co wyszedł od krawca,ale kiedy zobaczył wiszące na wie-
szaku ubranie wojskowe – speszył się i zapytał ”co tu wojskowy
mieszka”,a kiedy żona odpowiedziała,że tak – wtedy jeszcze coś
powiedział i prędko opuścił dom.Był to prawdopodobnie dywersant
niemiecki.
Drugi wypadek kiedy w domu nie było żony,ktoś przebrał
się w komórce,zastawiając nowe pantofle,wojskowy płaszcz i jesz-
cze inne przedmioty wojskowe.
Zabieram żonę i dzieci – odprowadzam ich na wieś /Sławiny/,
sam udaję się do koszar do oddziału.
Dnia 9.IX.1939r.w godz. popołudniowych Oddział spieszony
pod dowództwem mjr. Budkowskiego Bohdana w składzie:2,3,4 szwadron
i szwadron ckm około 5-6 ckm/ w tym taczanka – opuszcza koszary
i udaję się na wschód /Żelechów,/ i tam ma dołączyć do Grupy
Operacyjnej pułkownika Wani.
W koszarach pozostaje jeszcze mały oddziałek-zawiązku
szwadronu zapasowego 1.pułku Strzelców Konnych i kancelaria Kadry
/kancelaria zastępcy oficera mobilizacyjnego pułku/ w sile około
25-30 ludzi pod dowództwem starszego wachmistrza Giczana Władysła-
wa.
Co się dzieje z ośrodkami /zawiązkami/ szwadronów zapa-
sowych Pomorskiej Brygady kawalerii rozmieszczonych w okolicy
Garwolina nie wiem.
Wysyłam gońców do Ośrodków oddziałów Pomorskiej Brygady
Kawalerii – gońcy wracają i meldują,że we wskazanych miejscach
już nie ma żołnierzy.Daję spokój.
Dnia 10.IX.1939r.około godz.8-9tej dowiaduję się od
przechodzących przez koszary żołnierzy i oficerów,że Niemcy x
przekraczają w niektórych miejscach Wisłę.
Naradzam się ze starym wojennym żołnierzem st.wachmistrz.
Urbaniakiem Franciszkiem i postanawiamy opuścić koszary i dołą-
czyć do oddziału mjr. Budkowskiego Bohdana.
xxxxxxxxxxxxxx Zarządzam zbiorkę ludzi i zarządzam przy-
gotowania się do odmarszu.
-7-
Na terenie koszar,po wczorajszym bombardowaniu wałęsa się
kilka koni.Łapiemy 2 konie,szykujemy parokonny wóz,ładujemy pot-
rzebne żołnierzowi oporządzenie i prowiant.Zastawiamy na wczie
2 miejsca dla chorych,których musimy zabrać ze sobą /st.wachmistrz
Urbaniak Franciszek – ma stłuczoną nogę i nie może jeszcze chodzić
oraz plutonowy Głuchowski Stefan – obłożnie chory,prawdopodobnie
zapalenie płuc/.
Około godz.11-12-ej dnia 10.IX.1939r.oddziałek nasz w sile
około 25-30 ludzi pod dowództwem st.wachm.Giczana Władysława opusz-
cza koszary jako ostatni ze stacjonujących w koszarach i udaje się
przez Miastków,Żelechów,Łuków w kierunku wschodnim celem dołącze-
nia do oddziału majora Budkowskiego.
Po drodze spotykamy dość dużo różnych ludzi /cywile i żoł-
nierze/.Pomiędzy Miastkowem a Żelechowem spotykamy człowieka lat
około 35-ciu ubranego w płaszcz żołnierski /rozpięty/,bez czapki,
który zaczął krzyczeć ”panowie,Niemcy już w Żelechowie,gdzie wy
idziecie.Niemcy wszystkich wycinają w pień – wracajcie”.
Podszedłem do niego i zapytałem czy widział on Niemców w Że-
lechowie,odpowiedział – ”tak,widziałem z daleka i uciekłem”,wtedy
zapytałem jego czy ma dokumenty,odpowiedział.- ”w takich warunkach
nikt nie myśli o dokumentach” .Wtedy powiedziałem do żołnierzy –
zabrać pod drzewo i wsadzić mu dwie kule.Kiedy żołnierze podeszli
do niego i zaczęli prowadzić w kierunku lasu – padł na kolana i za-
czął błagać o litość,że ma żonę i troje dzieci – darujcie mówił,
może ja nie-rozsądnie postąpiłem,ale ja chciałem dobrze,darujcie
mnie życie,będę was wspominał przez całe życie itp.Wówczas kazałem
pozostawić go.Żołnierze odeszli,a ja mu powiedziałem – pamiętaj,że
trafiłeś na dobrych ludzi,idź i nie rób więcej głupstw.
Zostawiając go przy życiu brałem pod uwagę tylko to,że nie
było pewności,że to jest dywersant chociaż postępowanie jego
wskazywało na dywersję.
Przechodzimy przez Żelechów – Niemców nie widać.Przechodzi-
my przez Łuków – widać ślady bombardowań,leje po bambach,ludzi nie
widać – cisza.
Wreszcie docieramy do Radzynia – późny wieczór 11 lub 12.IX
Radzyń pali się.Widno jak w dzień.Idziemy na drugi koniec miasta,
szukamy żeby coś kupić xxxxxxxxxxx z żywności.Mamy szczęście – jes
jedna czynna piekarnia,która sprzedaje świeży dopiero co wyjęty z
pieca chleb – kupujemy.Żołnierze gdzieś wyszukali w jednej z piwnic
konfitury z gruszek.Wyżerkę mamy zapewnioną na 2 dni.Narazie wys-
tarczy.
Za Radzyniem dołączamy do naszego Oddziału.Adiutant rozdzie-
la nas i kieruje do poszczególnych pododdziałów.
-8-
Mamy małą potyczkę z niemieckim patrolem.Po krótkiej strzela-
ninie patrol niemiecki wycofuje się,ale po-niedługim czasie nad-
ciąga większa grupa nieprzyjaciela i wywiązuje się bitwa.Cofamy
się w kierunku na Parczew,Zezulin,Biskupice.
Dnia 17 lub 18 września 1939 roku pod Krasnystawem oddział
nasz /1.psk/ zostaje przydzielony pod rozkazy gen.Olbrychta,dowód-
cy 39-ej dywizji rezerwowej.
W bitwie pod Krasnystawem – strzelec z mojej grupy Wiśniewski
/dokładnie nazwiska nie pamiętam/ zostaje ciężko ranny.
Oddział nasz otrzymuje jak sobie przypominam zadanie osłony
lewego skrzydła dywizji.
W bitwie /nazwy dokładnie nie pamiętam,ale w okolicy Zamościa
Oddział nasz pod dowództwem majora Budkowskiego Bohdana odnosi suk
ces ponieważ przedostaje się na tyły nieprzyjaciela i nie-spodzie-
wanie rozbija go,robi wielki popłoch wśród hitlerowców.Nieprzyja-
ciel poniosł duże straty w ludziach i sprzęcie zmechanizowanym.
Było i u nas trochę rannych.Ranny mój kapral Kiryluk czy też Gaw-
ryluk /dokładnie nie wiem/ .Ja znajdując się na lewym skrzydle nasze-
go oddziału ze swoją grupą byłem narażony na ogień nieprzyjaciela
z boku.
Wycofujemy się w kierunku na Suchowolę – Krasnobród.Lotnict
wo niemieckie bombarduje nas przez cały czas odwrotu.Ponosimy stra
ty.Dowódca 2 szwadronu rtm.Sariusz-Wolski Aleksander jest ciężko
ranny.
Dnia 24 lub 25.IX.39r.w bitwie pod Suchowolą – Krasnobrodem
Oddział nasz zajmuje m.Podklasztor i odbija około 50 oficerów pol-
skich wziętych poprzedniego dnia do niewoli niemieckiej.Wśród odbi-
tych oficerów znajduje się pułkownik Zakrzewski Adam.
Otoczona przez nieprzyjaciela dywizja gen.Olbrychta zmuszo
na jest do kapitulacji.
W dniu 27 lub 28.IX.39r.dokładnej daty nie pamiętam około
wsi Majdan /pod Zamościem/ postanowiamy,przedzierać się do Garwo-
lina małymi grupkami /już bez broni/.
Przedzieranie się do Garwolina odbywa się z przygodami.
Po osiągnięciu przez nas szosy Zamość – Tomaszów Lubelski /pod Za-
mościem/ zostaliśmy zatrzymani przez wojska Armii Czerwonej.xxxxxx
Było trochę kłopotu ze st.wachm.Urbaniakiem,który był dobrej tu-
szy i został przez żołnierzy radzieckich zakwalifikowany do ofi-
cerów.Dopiero po moim przetłumaczeniu,że jest to podoficer zosta-
liśmy wszyscy zwolnieni.Po zwolnieniu nas udaliśmy się w kierunku
na Lublin.W Izbicy czy też w Piaskach dokładnie nie pamiętam zos-
taliśmy ponownie zatrzymani przez wojskowe wadze radzieckie i
skierowani marszem pieszym w kierunku na Chełm /jako internowani/
Po przejściu kilku kilometrów nadjechał samochód osobowy z którego
wysiadł jakiś oficer radziecki,wygłosił do nas pogadankę pol
-9-
i kazał nas puścić do domu.
Z chwilą zwolnienia – zastosowałem inną taktykę marszu,a
mianowicie – rozbić naszą grupkę na dwie podgrupki i maszerować
nie szosą ale polnymi drogami i trzymać się pierwszej linii
wojsk radzieckich,maszerujących w kierunku na Lublin.
Z Armią Czerwoną doszliśmy do miejscowości Mełgiew pod
Lublinem.Armia Czerwona zatrzymała się i my musieliśmy się zat-
rzymać.Po paru dniach dowiedziałem się,że Armia Czerwona będzie
się wycofywać na ustaloną linię.Radzimy co zrobić.Przyszedł ktoś
z Lublina /od Niemców/ i mówi,że Niemcy mają w Lublinie alarm i
wojska ich idą w kierunku na Kock.Postanowiliśmy wykorzystać sy-
tuację i przejść przez Lublin.Przebieramy się w cywilne ubrania
i idziemy.Udało się – Niemcy nas nie sprawdzają w Lublinie tak,
że spokojnie przeszliśmy przez miasto i widzieliśmy jak Niemcy
na łeb na szyje kierowały się na Kock.
Rewidowano nas i sprawdzano dopiero pod Rykami na moście
/Wieprz/ – zabierali nam pewne rzeczy osobiste,ale nie wszystkim
Widzieliśmy później jak Niemcy prowadzili spod Kocka naszych
żołnierzy do niewoli w kierunku na Dęblin.
Do Garwolina wróciłem w dniu 9.X.1939r.o godz.14-ej.
W dniu 10.X.1939r.byłem już na zarządzonej przez Niemców zbior-
ce wszystkich mężczyzn przed magistratem miasta Garwolina.
Z szeregu stojących męzczyzn na zbiorce – wyciągnął mnie
emerytowany st.wachm.Gorczyński Jan /tłomacz/ i kazał mnie iść
do środka urzędu gdzie już pozostałem jako urzędnik przez całą
okupację.
Przy końcu października 39r.lub na początku listopada
1939r.wstąpiłem w szeregi Ruchu Oporu i byłem do dnia wyzwole-
nia.tj.do dnia 27.VII.1944r. .
U w a g i : – tam gdzie jest mowa o oddziale,spieszonym pułku,dywiz-
zjonie 1.p.s.k. – dotyczy jednego tylko oddziału /spieszony
1.p.Strz.Konnych/.
Możliwe jest,że daty,imiona lub nazwiska oraz miejsco-
wości będą pomylone.Stało się to dlatego,że po przeszło 30 la-
tach zapomniałem szczegółów zaszłej tragedii wrześniowej.-
Garwolin,dnia 31 stycznia 1973 roku.
Transkrypcji dokonała Angelina Pawlikowska
Dziękujemy!