Początki parafii w Trąbkach

Przypominamy artykuł z 1924 r. o początkach parafii w Trąbkach. Przy okazji dowiadujemy się, jak I wojna światowa zastopowała rozwój huty szkła Czechy. I po raz kolejny dowiadujemy się o dobroczynnym wpływie rodziny Hordliczków na lokalną społeczność. Artykuł pochodzi z „Gazety Świątecznej” (11 maja 1924, nr 19):

Ze wsi kościelnej Trąbek pod Pilawą w powiecie garwolińskim piszą do nas:
We wsi naszej znajduje się fabryka szkła. Przed wojną zatrudniała ona parę tysięcy ludzi, ale dziś znacznie się zmniejszyła i zatrudnia zaledwie około 300 robotników. Właścicielami tej huty byli dawniej Hordliczkowie; podczas wojny prowadził ją krewniak właścicieli Ejsner, ale od roku 1922 jest to fabryka spółkowa. P. Hordliczka nie szczędził grosza i starań, aby uzyskać pozwolenie na założenie w naszej wiosce parafji. Udawał się z prośbą do biskupa, a nawet do Ojca Świętego i tym jego zabiegom zawdzięczamy, że wieś nasza jest teraz kościelna. Do naszej parafji miało należeć sześć wiosek, które w początkach jedna przez drugą do nas się cisnęły. Ale znalazło się paru przeciwników, którzy dotychczas tumanią innych, żeby nie zgadzali się należeć do nowo założonej parafji, bo to niby pociągnie za sobą duże wydatki. Robotnicy z huty nie ulękli się jednak wydatków, choć są w bardzo ciężkiem położeniu z powodu zastoju w przemyśle szklanym; ze swego marnego zarobku kupili dwie chorągwie oraz przybory potrzebne do odprawiania mszy św. i dają chętnie składki na potrzeby kościoła. Dziwi ich też bardzo, że w niektórych wsiach ludzie tak bardzo boją się bodaj najmniejszego na to wydatku. Na przykład we wsi Kolońji jeden mieszkaniec zbierał głosy przeciw przyłączeniu się do nowej parafji i oto żyd, który w owej wsi trudni się pachtem, dał również głos, że nie chce należeć do nowo założonej parafji. Zastanówcie się, ludzie, co czynicie! Gdyby robotnicy zarabiali jak po innych hutach, toby sami pokryli wydatki swojemi składkami, ale niestety, mało zarabiają. W innych hutach dano robotnikom jaki-taki ochłap z procentu, a u nas go nie dali, tylko straszyli zamknięciem fabryki. Kiedy kierownik jej zapytał robotników, czy chcą pracować trzy dnie w tygodniu i nie upominać się o procent, robotnicy i na to się zgodzili, ale pod warunkiem, że też dnie pracy w tygodniu będą mieli zapewnione. Tymczasem pracowali zaledwie tydzień i zbrakło węgla. Fabryka stanęła i robotnicy nie robili cztery tygodnie, nie otrzymując od fabryki żadnej płacy. Przez cały ten czas byli bez kawałka chleba i w zimnych mieszkaniach, jednak gdy przystąpili do pracy, dają znów składki na potrzeby nowej parafji. Wobec tego, czyż nie mają prawa oglądać się na rolników ze wsi zapisanych do nowej parafji? Roman Kaczorowski.
Artykuł pobrany z Polony. Jego oryginał znajduje się w Bibliotece Narodowej.
Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *