Antoni Pinakiewicz (1883-1942) był notariuszem w Garwolinie od 1934 r. Wielu mieszkańców naszego miasta i powiatu ma jego nazwisko i pieczęcie wpisane w akty notarialne swoich nieruchomości lub w innych urzędowych dokumentach. Pamiętamy go głównie z tragicznego wydarzenia z 17 lipca 1942 r., kiedy wraz z proboszczem Marianem Juszczykiem i Bolesławem Warownym, woźnym urzędu miejskiego, został aresztowany i zamordowany na drodze z Pilawy do Łucznicy.
Pinakiewicz nie był zwykłym rejentem. Był to człowiek dużego formatu, któremu w II RP najpierw powierzono urząd starosty powiatu gostynińskiego (1919-1926), a następnie starosty płockiego (1926-1929). Zrezygnował z tej funkcji ze względu na zły stan zdrowia. W Gostyninie z jego inicjatywy pobudowano szpital powiatowy. Na jego pamiątkę nadano mu imię św. Antoniego. W 1924 r. organizował pomoc dla ludności z zalanych przez Wisłę miejscowości.
Jego życiorys jest mocno pokręcony, jak wielu osób z tamtego okresu. Urodził się w powiecie kaliskim, do gimnazjum chodził w Warszawie, ale maturę zrobił w Kerczu na Krymie. Studiował prawo w Odessie, a potem pracował w sądzie okręgowym w Warszawie. Gdy wybuchła Wielka Wojna, został ewakuowany w głąb Rosji. Działał tam w Czerwonym Krzyżu. Następnie został powołany do służby w armii rosyjskiej, gdzie był naczelnikiem transportu sanitarnego. Po wybuchu rewolucji, dołączył korpusu gen. Dowbora-Muśnickiego. Zajmował się werbowaniem do polskich jednostek wojskowych, brał także udział w walkach. Dzięki niemu jeden z transportów z żywnością i furażem trafił do polskich oddziałów. Po powrocie do Polski wstąpił do służby administracyjnej. Rozpoczął ją od funkcji Komisarza Rządowego w powiecie szczuczyńskim.
Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości, Medalem Interalliee (Medal Międzysojuszniczy – medal zwycięstwa).
Jego grób znajduje się na cmentarzu w Osiecku. Tam zostało przeniesione jego ciało zakopane pierwotnie przez Niemców na drodze do Łucznicy. Jeździli po nim Niemcy, mieli jeździć także inni.
Czekamy na opowieści, jak to było z przeniesieniem jego ciała na cmentarz. Czekamy także na inne opowieści o Antonim Pinakiewiczu.
Drodzy Mieszkańcy Garwolina, chyba czas pomyśleć o odnowieniu pomnika garwolińskiego rejenta.