W naszych wpisach o wojnie polsko-bolszewickiej najczęściej zatrzymujemy się na oswobodzeniu Garwolina przez pułki wielkopolskie. A co było dalej? Ciekawy opis znaleźliśmy w „Żołnierzu Polskim” (29 sierpnia 1926, nr 35) w tekście „Bój pod Kołbielą”:
W dalszym ciągu opiszę przejście tego pułku (55-y z 14-ej dywizji piechoty), który od Garwolina począwszy szedł w przedniej straży swej dywizji i pod Kołbielą natknął się na zebranego liczniej nieprzyjaciela. Wieczorem Garwolin przeszedł w nasze ręce a straż przednia wysforowała się raźno naprzód i zatrzymała przed linją wsi Mętne, Jagodne, Puznów, które zajmował nieprzyjaciel (szkic 2).
W tym czasie nasz 55-y pułk wjeżdżał właśnie samochodami ciężarowemi do Garwolina; tłumy mieszkańców wyległy na ulice miasteczka, witając gorąco polskich żołnierzy.
Po wyładowaniu z samochodów pułk wyruszył natychmiast w stronę Kołbieli, by stanąć teraz w straży przedniej 14-ej dywizji i dalej prowadzić natarcie.
Nieprzyjaciel ustąpił prawie bez walki ze wsi Mętne, Jagodne i Puznów, a w ślad za nim ruszył 55-y pułk.
Teren był niezwykle trudny do przebycia. Żołnierz musiał brnąć nocą przez bagniste łąki, po pas w wodzie, niosąc na barkach ciężkie i lekkie karabiny maszynowe, gdyż, w każdej chwili mógł zawiązać się nowy bój.
Pod wsią Puznówką nieprzyjaciel znów usiłował stawiać opór, ostrzeliwując ogniem karabinów maszynowych zbliżające się polskie szyki.
Szybki atak I-go bataljonu zniósł jednak tę zaporę z drogi, bolszewicy wycofali się, pozostawiając na placu boju sporą ilość zabitych i rannych. Wzięto kilkudziesięciu jeńców i kilka ciężkich karabinów maszynowych.
Z naszej strony padło w tej potyczce 2 zabitych i kilku rannych.
Po krótkim odpoczynku, o świcie dnia 17.VIII, rozpoczął się dalszy marsz. Dochodząc do wsi Lubice, wojska nasze spostrzegły bolszewików, którzy szybko wynosili się w stronę Kołbieli.