Prezentowaliśmy już na tym portalu postaci Ignacego Hordliczki (1786-1854), założyciela huty szkła w Trąbkach, oraz Wilhelma Hordliczki (1814-1880), drugiego jej właściciela. Dzisiaj przyszła pora na Edwarda Hordliczkę, który przejął hutę po śmierci Wilhelma.
Tygodnik Illustrowany, 23 maja 1868, nr 21
Hordliczkowie i ich współpracownicy
Kurjer Codzienny, 19 lipca 1887, nr 197
Tygodnik Illustrowany, 16 lutego 1889, nr 320
Ś.p.Edward Hordliczka.
Z nielicznej garstki przedstawicieli wielkiego przemysłu krajowego, ubył niedawno jeden z cichych, lecz użytecznych pracowników, poniósłszy za sobą do grobu chlubne wspomnienie zasług, uznanych nie, tylko w kraju, lecz wszędzie, gdzie praca wytwórcza znajduje obszerne pole działania i nagrodę w zaszczytnych wawrzynach na międzynarodowych turniejach.
Świetny rozwój fabryki szkła, i kryształów już od pół wieku przeszło pod firmą „Ignacy Hordliczka” w kraju tutejszym istniejącej, zawdzięcza przemysł krajowy założycielowi firmy — Ignacemu Hordliczce.
Przybył on do Polski w r. 1808-ym z Czech, i w r. 1822-im założył hutę szklaną we wsi Barczącej, w powiecie stanisławowskim. Brak odpowiedniej ilości drzewa spowodował Hordliczkę do przeniesienia fabryki z Barczącej do osady Trąbki pod Garwolinem, i tę nową osadę fabryczną w r. 1835-ym, gwoli pamięci swego rodzinnego kraju nazwał mianem Czechy.
Sam bezdzietny, pragnąc rozwinąć działalność zakładu, wezwał w pierwszych latach trzeciego dziesiątka bieżącego stulecia synowców swoich: Wilhelma i Ignacego z Czech, aby przy ich pomocy, znaną już w kraju fabrykę podnieść do stopnia pierwszorzędnego zakładu przemysłowego.
Widocznie pomoc okazana założycielowi firmy przez młodych i energicznych pracowników przyniosła pomyślne rezultaty, jeśli powodowany wdzięcznością zapisał im testamentem na zupełną własność osadę Czechy, zwiększoną nabyciami okolicznych lasów. Od r. 1854-go obaj bracia Hordliczkowie stanęli na czele osieroconego przez śmierć założyciela przedsiębiorstwa.
Wilhelm, rzutniejszy, bardziej pomysłowy, rozwinął działalność w kierunku handlowym, rozszerzając stopniowo stosunki fabryki poza ciasne granice prowincyi, w której fabryka istniała, a nawet i kraju, gdyż zawiązawszy trwałe stosunki z rynkami Cesarstwa, uczynił wyroby fabryki nader poszukiwanymi w najodleglejszych nawet miejscowościach.
Edward natomiast, folgując swemu upodobaniu, całą działalność skupił około doskonalenia wyrobów i stosowania najnowszych wynalazków w tej gałęzi przemysłu, do wyrobów własnej fabryki. Niestrudzony i pracowity, z zamiłowaniem poświęcał cały swój czas próbom i doświadczeniom technicznym, wprowadzał ciągle nowe sposoby fabrykacyi i rozszerzał działalność zakładu do możliwej doskonałości.
Uwieńczona powodzeniem ta praca mrówcza obu właścicieli, nie uczyniła ich obojętnymi na sprawę robotników, których dzielności i usilności fabryka Czechy swe sukcesa zawdzięczała. Pierwsi oni może w kraju naszym przystąpili dobrowolnie do uorganizowania robotników fabrycznych na racyonalnych zasadach przezorności i pamięci u przyszłość. Utworzyli wzorowa instytucyą i pod filantropijnym względem. Pomyśleli o nauce młodego pokolenia, założyli szkołę początkową dla dzieci robotników, szkołę niedzielną dla terminatorów, bibliotekę, wygodne domy mieszkalne, salę zebrań i ogród do wypoczynku i zabaw, kasę oszczędności, kasę wsparcia wdów i sierot, ułożyli za dobrowolną zgodą robotników regulamin wewnętrzny, krzewiąc zgodę zobopólną i zamiłowanie do trudnego lecz pięknego zawodu.
Osada „Czechy” zewnętrznym swoim wyglądem i wewnętrznemi urządzeniem stanowi dziś wzór i przykład dla innych tego rodzaju zakładów.
Cel wspólny i zgodność działania właścicieli z pracownikami zakładu, uwieńczyły pracę firmy istotnem i nie samem tylko materyalnem powodzeniem. Liczny szereg honorowych odznaczeń podniósł zasługę przedstawicieli firmy pod technicznym i filantropijnym względem do godności obywatelskiego znaczenia i piękną im zapewnił kartę w historyi rozwoju przemysłu krajowego.
W roku 1880 Wilhelm Hordliczka zakończył pracowity żywot. Pozostały wspólnik nie wstrzymał rozwoju fabryki; ze zdwojonem usiłowaniem poświecił się przyszłości ukochanego zakładu, a gdy skutkiem działów majątkowych przeprowadzonych z rodziną zmarłego stał się wyłącznym nabywcą zakładu przemysłowego „Czechy,” umiał uszanować tradycyą przez założyciela firmy uświęconą, z wymaganiami nowoczesnego przemysłu.
Bez względu na mocno nadwątlone zdrowie, bez wytchnienia pracował nad rozszerzeniem stosunków handlowych zakładu i nad utrwaleniem organizacyj wewnętrznej rzeszy robotniczej, aż niespodziewanie śmierć przecięła pożyteczny żywot pracownika w d. 29-ym stycznia roku bież.
Ś.p. Edward Hordliczka urodził się dnia 12-go lutego r . 1821-go w Czyżowie w Czechach. Ojciec jego był plenipotentem księcia Lobkowica. Zmarły Edward nauki początkowe odbywał w Pradze Czeskiej. Ożeniony z Polką, Józefą, z Mazarakich, prowadził w domu swoim tryb życiu skromny i swojski. Kilka lat temu stracił pełnoletniego, w kwiecie wieku syna, Karola, zmarłego w San-Remo.
W interesie rozwoju przemysłu krajowego i zabezpieczenia losu licznych robotników fabrycznych, byłoby do życzenia, aby pozostała wdowa i rodzeństwo szanując tradycyą założycieli firmy nie ustawali w pracy około rozwoju zakładu fabrycznego, mającego mającego tak zaszczytnie ustaloną sławę.
A. K.
W Kurjerze Codziennym z 3 lutego 1889 r. (nr 34) tak opisano jego pogrzeb na garwolińskim cmentarzu:
Edward Hordliczka.
Przed ośmiu laty z miasta naszego wyruszył żałobny kondukt niezwykły.
Obok strapionej, w krepę przyodzianej rodziny, stanęli do szeregu liczni robotnicy fabryczni i włościanie, pierwsi opłakujący śmierć chlebodawcy i dobroczyńcy zarazem, drudzy pana, do którego w każdej chwili z całem zaufaniem odnieść się mogli, pewni pomocy i poparcia.
Był to pogrzeb ś. p. Wilhelma Hordliczki, znanego przemysłowca, współwłaściciela słynnej fabryki szkła „Czechy” i dóbr Trąbki; zwłoki jego do miejsca wiecznego spoczynku poniesiono na barkach za Warszawę, dając tem dowód żalu i pamięci.
Jutro w Garwolinie na miejscowym cmentarzu złożone zostaną w ziemi zwłoki rodzonego brata Wilhelma, długoletniego jego wspólnika, ś. p. Edwarda Hordliczki. Nazwisko obu braci tak się zżyło z dziejami przemysłu krajowego, iż słusznie na tem miejscu należy się słów kilka działalności zmarłego. Aczkolwiek ona na pozór skromną była, niemniej jednak przyczyniała się skutecznie do” ciągłego po stępu gałęzi przemysłu przezeń uprawianej.
Ś. p. Edward Hordliczka wraz z bratem Wilhelmem, wezwany przez swego stryja, Ignacego, założyciela fabryki w Czechach, rzucił szkoły w Pradze Czeskiej, gdzie przebywał i oddał się z zapałem pracy, która, jak widzimy, bujne wydała owoce. Młodzieńcy pracowali naprzód pod kierunkiem stryja, osieroceni zaś przezeń w r. 1854-tym, objęli na siebie przedsiębiorstwo samodzielnie, podzieliwszy się niemałemi i za cieżkiemi na jedne barki trudami. Na s. p. Edwarda przypadł wewnętrzny zarząd fabryki, śledzenie najnowszych wynalazków i ulepszeń, zastosowanie ich w fabryce, która zawsze była wzorową i przygotowywanie szeregu całego uzdolnionych pracowników. Jak się z tego zadania dzielny przemysłowiec wywiązywał, opowiadać nie potrzebujemy, są to rzeczy znane. A na stanowisku tem mozolnem wytrwał aż do zgonu, choć i wiek i żal po stracie dorosłego syna, zmarłego w San Remo na chorobę piersiową, przygniatał go do ziemi.
Przy pracy zamknął powieki, zostawiając fabrykę zasobną w długoletnie doświadczenie, w trjumfy odnoszone na wystawach i w fachowców wydoskonalonych, praca wiec całego jego żywota, nie poszła na marne.
Los robotników był przedmiotem nieustannej pieczołowitości ś. p. Edwarda, tak samo, jak i jego brata Wilhelma. Niewiele zakładów przemysłowych w kraju, pod tym względem urządzonych jest po dobnie. Pomyślano tam i o szkołach dla dzieci robotników i o szkole niedzielnej, w której terminatorzy przypominają sobie to, czego się nauczyli dawniej, o bibljotece, wspólnej sali zebrań wypoczynku i zabaw. Robotnicy mieszkają w oddzielnych schludnych domkach i posiadają kasę oszczędności, kasę wsparcia wdów i sierot, a co najważniejsza, możność wszechstronnego wykształcenia się w swoim fachu, który nauczono ich kochać i stawiać wysoko… Wszystko to stanowi zaszczytną spuściznę po nieboszczyku i za najpiękniejszą posłuży mu mowę grobową.
Artykuły pobrane z Polony, jego oryginał znajduje się w Bibliotece Narodowej. Rycina Hordliczków pobrana z Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego.