Huta „Czechy” w 1948 r. we wspomnieniach Stanisława Krasonia

Przytaczamy fragment wspomnień Stanisława Krasonia (1908-2007) odnoszący się do Huty „Czechy”. Wspomnienia opublikowano w Jeleniej Górze w 2011 r. Krasoń został wysłany do Trąbek w 1948 r. jako ekspert w celu dokonania oceny stanu huty i możliwości jej uruchomienia.

Zapraszany byłem jako spec i na inne imprezy i akcje w terenie. Oto mam na przykład dokument, który zawieruszył się w starych papierzyskach, zaadresowany do mnie i do jakiegoś pana Tadeusza Klimczaka, mniej więcej następującej treści:

Główna Komisja do spraw Upaństwowienia przedsiębiorstw Frascati 2 C.U.P nr rep. TA 136/48. Warszawa, dn. 14 II 1948. Ob. Krasoń, z-ca dyr. Dyrekcji Szkła w C.Z.P. Mineralnego, W-wa, Al. Niepodległości 188. Biuro Głównej Komisji zawiadamia, że Obywatel został wskazany jako kandydat na biegłego w sprawie wyżej określonej, tzn. sprawa upaństwowienia przedsiębiorstwa Huta Szkła „Czechy” w Trąbkach, pow. Garwolin. Komisja prosi ob. o dokonanie oględzin przedsiębiorstwa i wydania opinii w celu ustalenia zdolności zatrudnienia przy istniejących w dniu 5 lutego 1946 r. urządzeniach. Pisemną opinię wraz z wykazem kosztów proszę przedstawić Głównej Komisji najpóźniej do dnia 22 lutego 1949 roku. Dyrektor Biura, Podpis nieczytelny.

Oczywiście skwapliwie skorzystałem z nadarzającej się okazji i do Trąbek pojechałem, aby zgodnie z życzeniem Głównej Komisji, obejrzeć sobie hutę „Czechy”. I nie żałowałem. Huta „Czechy” to była prawdziwa perła muzealna. Huta tak starożytna, że o takich w Europie czyta się już tylko w starych kronikach lub powieściach historycznych z czasów średniowiecza, takich jak u nas na przykład Krzyżacy H. Sienkiewicza. Prawdziwy, oryginalny skansen, prawdziwej leśnej huty, jeszcze nie manufaktury, a już nie warsztatu chałupniczego.

Prymitywizm w pełnym tego słowa znaczeniu. Siła napędowa uzyskiwana ze spiętrzonego stawidłami strumienia, spadając na zwykłe drewniane koło młyńskie obracała je; ruch koła przez układ transmisyjny wałów, kół i pasów transmisyjnych przenoszony był na urządzenia produkcyjne, takie jak np. „Stępory”, bardzo ciekawe i bardzo pomysłowe i również bardzo starożytne urządzenia produkcyjne w hucie szkła. Stępory służyły w zestawiarni do rozdrabniania surowców szklarskich używanych do zestawu mieszanki, takich jak kamień wapienny, kreda, soda czy inne surowce mineralne. Konstrukcja ich była bardzo prosta i pomysłowa. Do ogólnego układu ruchu, przy pomocy pasa transmisyjnego podłączone były drewniane pnie drzew, ogromne, ciężkie belki ustawione pionowo, każda z nich na dole miała stopy okute w grube, ciężkie, metalowe okucia. Belka u góry była chwiejnie zawieszona na bolcu umocowanym koncentrycznie na kole, które obracając się w pewnym momencie, zahaczało za zaczep umieszczony na szczycie belki i podnosiło ją do góry. W punkcie szczytowym zaczep belki, jak kurek u strzelby przy strzale, ześlizgiwał się z bolca na koło i belka całym swym ciężarem spadała na dół miażdżąc ciężką okutą w żelazo stopą wszystko co pod nią się znalazło. Takich belek w zestawiarni w niektórych hutach tego rodzaju podobno potrafiło być i sześć, a nawet i osiem. Jeśli wszystkie równocześnie pracowały, słyszało się to jakby oddział wojska w ciężkich, podkutych gwoździami żołnierskich butach stąpał po kamiennym bruku. Stępory stąpając w miejscu, pracowały tak jak tłuczki w moździerzu, kiedy gospodyni tłukła pieprz czy cynamon, tylko niejako w skali makro i przy użyciu do tłuczenia siły natury, to znaczy spiętrzonej wody leśnego strumienia.

W tej samej hucie, podłączone do tego samego wału transmisyjnego, widziałem urządzenie do chałupniczego wytwarzania gwoździ, tak zwanych „hufnali” czyli „podkowiaków” po polsku, używanych przez kowali do podkuwania koni. W kuźni obok, kowal z kawałka żelaza wykuwał blachę o odpowiednim profilu powierzchni i kształcie. Tą blachę przy pomocy urządzenie zbudowanego na tej samej zasadzie co stępory z tym, że spód belki (jej stopa) zamiast żelaznego buta ma cienkie ostrze jak u gilotyny i jak u gilotyny spadającym pod własnym ciężarem, ale ruchem rytmicznym, powtarzającym się okresowo. Pracownik otrzymaną z kuźni blachę podsuwał pod spadające ostrze, a to za każdym upadkiem odkrawało od kawałka blachy skrawek wielkością i kształtem odpowiadający „hufnali”, dalej potrzeba było już tylko niewielkiej poprawki kosmetycznej przy ukształtowaniu główki podkowiaka.

Opalanie tej ciekawej, i myślę unikalnej huty nie różniło się chyba niczym od drzewnych, leśnych hut, które podobnie jak budnicy i smolarze, co to po lasach słodzą i z karpiny i innych opadów drzewa w prymitywnych jak mielesze i smolarnie gazownikach, pędzą smołę, terpentynę, dziegieć i spirytus drzewny, również wykorzystywała karpinę i inne odpady drzewne przez suchą destylację w prymitywnych, jak gazowniki smolarzy, gazownikach otrzymywali gaz do opalania pieca szklarskiego. Po przyjeździe do Warszawy w przepisanym terminie złożyłem w Komisji Głównej sprawozdanie moje na temat huty „Czechy”. A ponadto pozwoliłem sobie zaproponować, albo pozostawić hutę „Czechy” w takim stanie, w jakim się obecnie znajduje i dać jej status skansenu, niech sobie produkuje tam swoją „Aptekę”, to znaczy flaszeczki, flakoniki i butelki na lekarstwa, maści i kremy i z tego się utrzymuje, a PTTK niech organizuje wycieczki krajoznawcze w te strony, reklamując i propagując zwiedzenie huty „Czechy” jako swoistej osobliwości naszych czasów, proponując jej zwiedzanie (za godziwą opłatą przeznaczoną na konserwację i ewentualne remonty tak unikalnego i starożytnego obiektu), albo zlikwidować produkcję i w obiekcie urządzić muzeum historyczne starożytnej sztuki szklarskiej. Dla ochrony archaicznego zabytku ustanowić kustosza na prawach jak w każdym innym muzeum.

Wspomnienia pobrano z Cyfrowego Dolnego Śląsku. Szkic Huty Czechy autorstwa Dymitrowicza, pobrany z artykułu Wacława Szymanowskiego pt. Fabryka szkła i kryształów, zwana Czechy, we wsi Trąbkach, w powiecie garwolińskim, guberni siedleckiej, opublikowany w „Tygodniku Illustrowanym”, 16 maja 1868, nr 20.

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *