Przedstawiamy reportaż z Żelechowa z sierpnia 1944 r. napisany przez I. Zolina – specjalnego korespondenta wojennego dziennika „Prawda” („Правда” organ prasowy Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego). Napisany przez niego tekst dotyczył wyzwolonych polskich miast, a jednym z nich był Żelechów. Artykuł jest częścią sowieckiej propagandy z okresu wojny.
Tekst napisany jest po rosyjsku. Dla znających ten języka zamieszczamy fragment dotyczący Żelechowa. Dla nieznających tego językach poniżej podajemy jego streszczenie.
Z artykułu dowiadujemy się, że w mieście w czasie niemieckiej okupacji nie stacjonowało wojsko, a jedynie oddział żandarmerii. Niemcy chodzili po mieście tylko za dnia. Po 19.00 zamykali się w swoim budynku, z którego nie wychodzili do rana. W Żelechowie była szkoła średnia, ale Niemcy ją zamknęli, ponieważ uważali, że Polakom nie jest potrzebne wykształcenie. Była tam także miejska biblioteka, ale Niemcy ją zniszczyli – część książek została spalona, a część wywieziona.
Korespondent mieszkał u jednego z mieszkańców Żelechowa. Ten opowiedział mu historię swojej rodziny. Kilka miesięcy wcześniej do jego domu wtargnęli żandarmi. On zdążył uciec, ale jego żona – nie i tak jego dzieci zostały półsierotami. Gospodarz czuł nienawiść do Niemców.
W Żelechowie pracował doktor Kasparowicz. Całe dnie spędzał poza domem, w szpitalu. Dostał do opieki 60 nowych pacjentów – rannych żołnierzy. Opieka nad nimi zajmowała mu cały dzień. Doktor opowiadał, że po raz drugi w życiu pomagał rosyjskim żołnierzom. W czasie I wojny światowej był lekarzem wojskowym, kierownikiem polowego szpitala. Do doktora Kasparowicza po jakimś czasie dołączył radziecki lekarz. Zaczęli fachowo omawiać przypadek jednego z pacjentów.
Władze wojskowe potrzebowały pomocy w przygotowaniu lotniska w okolicy Żelechowa. Zwróciły się o pomoc do władz miasta. Do pracy zgłosiło się więcej osób niż potrzebowali. Korespondent „Prawdy” podkreślał, jak bardzo ochoczo ludność pomagała wojsku, z jaką uwagą śledziła sukcesy Armii Czerwonej i że zdawała sobie sprawę, iż ta ostatnia przynosi im wyzwolenie od niemieckiej okupacji. Według słów korespondenta ludność cywilna widziała różnicę w zachowaniu Niemców i czerwonoarmistów. Niemieccy oficerowie nie rozmawiali z nią tak bezpośrednio jak oficerowie radzieccy. Artykuł kończy się stwierdzeniem, że Armia Czerwona jest przyjacielem Polaków i Armia Czerwona razem z Polakami będzie bić Niemców.