Przypominamy historię zabójstwa szanowanego aptekarza z Parysowa – Feliksa Filipeckiego.
Źródło: Wiadomości Farmaceutyczne, 5 października 1909, nr 28
Zagadkowe morderstwo. Donoszą nam o następującym, dokonanem w dniu 22-im b.m. w Parysewie w pow. garwolińskim, zagadkowym morderstwie.
W dniu tym, o godz. 9-ej wieczorem, do apteki miejscowej, utrzymywanej przez Feliksa Filipeckiego, przybyło 3-ch nieznajomych ludzi i, zastawszy samego właściciela, zaczęli mu grozić zabójstwem. Aptekarz w celu samoobrony schwycił za flakon z jakimś gryzącym płynem, nieznajomi rzucili się wówczas na niego i zaczęli się z nim szamotać.
Na odgłos podejrzanego hałasu wbiegła z mieszkania do apteki żona właściciela. Napastnicy rzucili się na nią, własnemi jej włosami zawiązali jej usta, a jednocześnie dali dwa strzały rewolwerowe do Filipeckiego i położyli go trupem na miejscu.
Po dokonaniu ohydnego mordu, zabójcy wybiegli na ulicę i sami zaczęli nawoływać policyę, a gdy w pobliżu strażnika nie było, zatrzymali jadącego bryczką kupca z Żelechowa i pod pozorem, że jadą po policyę, kazali mu zsiąść z wozu, zabrać towar i czekać na nich na rynku.
Zdobywszy wóz, zabójcy odjechali w stronę Garwolina.
Fakt jest wielce zagadkowy. Zabójcy ubrani byli bardzo starannie, z pewną nawet oznaką zamożności: podczas szamotania się z ofiarą jeden z nich zgubił złotą, bardzo kosztowną, dewizkę od zegarka, drugi kilka rubli drobną monetą. Ś.p. Filipecki, człowiek stateczny, liczący 59 lat, miał aptekę w Parysewie od lat 20 i cieszył się w okolicy szacunkiem i uznaniem za wytrwałą długoletnią służbę społeczną. Przed dwoma laty był aresztowany i pod zarzutem przestępstwa politycznego odsiadywał więzienie w Warszawie, a następnie był zesłany za granicę.
Wiadomości Farmaceutyczne, 15 października 1909, nr 29
A nie w Parysowie zamiast w Parysewie?
Obie nazwy oznaczają tę samą miejscowość. Obecnie używana jest tylko nazwa Parysów, dawniej używano także nazwy Parysew.