Praca na polu społecznem i w Parysowie ciągle posuwa się naprzód. Zwłaszcza młodzież należąca do K.S.M. nie daje się wyścignąć w pracy. Z postępem czasu zdążyła się dobrze zorganizować. Obok pracy nad urobieniem duchowem młodzieży, przez wykłady i pogadanki ks. Asystenta na zebraniach, oraz rekolekcje stanowe w wielkim poście, nasze K.S.W. zapoznaje się z literaturą przez godzinę wspólnego czytania dwa razy w tygodniu jak i przez odpowiednie referaty głoszone na każdem zebraniu przez druchny. Komplet programu pracy w I-ym kwartale uzupełniały zajęcia praktyczne, a mianowicie, odbył się w naszem M. kurs kroju i szycia, do którego należały i druchenki z Kozłowa i Łukówca.
Kurs ten, który nam bardzo dużo przyniósł pożytku, prowadziła pani instruktorka z Siedlec Władysława Nowakówna. Miło spędziłyśmy te sześć tygodni, bo jakżeż mogłyśmy się nudzić, każda z nas miała tyle pracy wykonać i oddać ją na wystawę, przytem śpiewałyśmy zawsze dużo, a gdy zmęczyłyśmy się śpiewaniem, to przygrywało nam radjo w ognisku. Kurs rozpoczęłyśmy i zakończyły Mszą św., a każdy dzień rozpoczynałyśmy pieśnią „Kiedy ranne*, a kończyłyśmy modlitwą i pieśnią „Wszystkie nasze*, Szybko mijał przy pracy dzień za dniem, dziś zostały nam tylko miłe wspomnienia i to, cośmy się nauczyły. Aby lepiej zapamiętać te miłe dni kursu, na zakończenie zrobiłyśmy wspólną fotografię oraz fotografie (fragment) z wystawy naszych robót, wykonanych w czasie kursu. Wystawę naszą zwiedziło bardzo dużo osób z całej parafji, było to w niedzielę, tylko że deszcz ze śniegiem mocno przeszkadzał. Wieczorem miałyśmy wspólną herbatkę pożegnalną, przeplataną śpiewami, monologami i deklamacjami uscenizowanemi. Na wieczorku tym zaszczycił nas swą obecnością czcigodny nasz ks. Proboszcz Stefan Lipowski wraz z ks. Asystentem, oraz nasze mamusie. Z żalem żegnałyśmy się z panią instruktorka, z którą zżyłyśmy się w ciągu tych kilku tygodni. Naszej kochanej Centrali Siedleckiej jesteśmy bardzo wdzięczne za urządzenie u nas tak pożytecznego kursu, niech dobry Pan Bóg stokrotnie jej wynagrodzi.
Jesteśmy dumne i szczęśliwe jednocześnie, że jako dzieci rodziców katolickich należymy do katolickiej i polskiej organizacji, jaką jest K.S.M. Nasz piękny statut ze słowami: „Bóg”, “dusza”, „sumnienie”, „ojczyzna* (nie każdy statut te słowa posiada) daje nam pewność, że na bezdroża nie zejdziemy, a komunizm i bezbożność do nas nie będzie miał przystępu. Błogosławi nam Papież i Biskupi, wychowujemy się pod opieką najstarszego wychowawcy Kościoła i w cieniu Krzyża. Oby wreszcie młodzież katolickich rodzin zrozumiała, gdzie ma szukać rozrywki, nauki i wyrobienia społecznego!
Życzymy wszystkim naszym siostrzanym organizacjom pomyślności w pracy i zapału, pragniemy poznać wszystkie druchny z całej diecezji na zlocie w maju, na który wszystkie, jak jedna, się szykujemy.
Kursistka.
Głos Podlaski nr 20, 17 maja 1936 r.(pisownia oryginalna)