Garwolin słynął z wyrabiania kożuchów. Jak bardzo słynni byli garwolińscy kuśnierze, jeszcze o tym napiszemy. Dzisiaj zajmiemy się sprawą sprzedaży kuśnierskich wyrobów. Lokalny rynek nie był w stanie wchłonąć całej produkcji, nie wszyscy też mogli przyjechać po zimowe odzienie do Garwolina, dlatego kuśnierze z Garwolina lub Żydzi z Garwolina, którzy trudnili się skupowaniem garwolińskich kożuchów, jeździli po całym kraju i sprzedawali kuśnierskie wyroby. Najsłynniejszym miejscem zbytu garwolińskich kożuchów był Łowicz, w którym co roku na św. Mateusza (21 września) organizowano kilkudniowe jarmarki. Odbywały się one w tym mieście także w innych terminach. Jarmark ten znany był z tego, że sprzedawano tam nasze kożuchy. Z ich zbytem nie było problemu.
Wyobraźmy sobie 100 lub więcej furmanek załadowanych kożuchami i jadących z Garwolina do Łowicza.
Kurjer Codzienny, 23 września 1872, nr 209
Jarmark w Łowiczu. (…) Nowym rynku, na którym również nawiasem mówiąc nie brakło błota, jak corocznie odbywała się sprzedaż kożuchów. Jeden z handlarzy przy był z temi odzieniami w znaczną uprowidowawszy się ich ilość, aż z gubernji Połtawskiej, a inny z Garwolina, zjechał już do Łowicza w środę na 30 furmankach.—Sprzedawano kożuchy po rsr. 5, 6 i 7, barany zwane dublony kosztowały rsr. 40, kożuszek, podbity jak handlarz mówił, angorą rsr. 15, kożuch barani suknem pokryty rsr. 18 ceniono. (…)
Gazeta Handlowa, 28 września 1892, nr 222
Jarmark w Łowiczu, który rozpoczął się d. 20 września, zakończył się d. 26 b. m. Zjazd był niewielki. Na jarmarku znajdowała się większość koni, sprowadzonych przez przekupniów z gub. tambowakiej, woronezkiej, połtawskiej i jekaterynosławskiej za Bumę 93,750 rub., obywatelskich za 32.000 rub., chłopskich za 41,000 rub.; różnego rodzaju bydła znajdowało się na jarmarku za 86,000 rub.; futer z Warszawy za 35.000 rub., skór i półkożuszków wyprawnych z Cesarstwa za 76,000 rub., z Garwolina kożuchów chłopskich 60 wozów na sumę 12,000 rub., obuwia za 9,000 rub., ubrania za 11,000 rub., towarów galanteryjnych i innych za 19,000 rub. Ogółem za sumę 414,750 rub. Kupców z zagranicy nie było. Koni ruskich i obywatelskich sprzedano mało, — chłopskie sprzedano prawie wszystkie. Handel był mało ożywiony z przerwą z powoda świąt żydowskich. Wypadków zasłabnięcia nie było. Lekarzy i policyi było wiele. Dezynfekcya i wszelkie środki dezynfekcyjne zastosowywane były bardzo energicznie.
Kurjer Warszawski, 16 grudnia 1898, nr 347
Zorza, 26 września 1901, nr 39
Kurjer Codzienny, 1 października 1902, nr 271
Jarmark w Łowiczu.
(Korespondencya własna „Kuryera Codzien.”),
Począwszy od 20 września do 25 włącznie trwał jarmark, tak zwany na Śgo Mateusza. Cały ruch ześrodkowany był na targowisku końskiem, tu też w 8-iu obszernych stajniach lokują się konie obywatelskie i handlarzy, przybywających z dalekich okolic.
Ruch sprzedażny trwał od południa w niedzielę, przez cały poniedziałek i wtorek, dopiero pod wieczór zaczął słabnąć.
Najwięcej koni wykupiono do Łodzi, Kalisza i Prus. Ilość koni dochodziła do 3,000. Krów i wołów było około 800 sztuk. Cena krów od 40 rb. do 80, woły od 60 do 120 rb. płacono za sztukę.
Okoliczne miasteczka dostarczyły z każdego kunsztu swe wyroby w dużym wyborze. Powroźnicy, siodlarze, szewcy, krawcy, stolarze, kołodzieje, stelmachy, bednarze, kowale rozmieścili się po obszernych ulicach, znajdując chętnych nabywców.
Stary rynek przedstawiał istny obóz, najrozmaitsze towary, zwiezione przez kupców z Kaukazu, z gub. jarosławskiej i kazańskiej, przeważnie zaś z Warszawy. W wynajętych sklepach przy ulicy Zduńskiej pomieszczono futra, dalej kożuchy.
Na nowym rynku szereg krawców z tandetą i wyroby szewskie oraz przeszło 100 fur z kożuchami z Garwolina. Dalej wozy, bryczki, pługi, brony jako wyroby z Opoczyńskiego i Końskich. Na przedmieściu Bratkowice odbywał się targ na trzodę chlewną, nabywali miejscowi rzeźnicy. Poszukiwane bardzo były owce, których dostarczono zaledwie 3 stada, kilku obywateli z powiatu nieszawskiego przybyło wyłącznie w celu kupna.
Pogoda przez cały czas trwania jarmarku, była piękna — zjazd obywateli bardzo mały. Pomimo to, obroty pieniężne były dobre.
W niedzielę był wyprawiony specjalny pociąg osobowy z Kutna do Warszawy, o godz. 6-ej wieczór, to też wyjechało tego dnia 850 osób. W ciągu 5-iu dni jarmarcznych wyjechało z Łowicza 3,086 osób. Koni wysłano 51 wagonów, krów 1 wagon.
Na stacyi drogi żelaznej porządek panował zupełny przy ładowaniu koni, braku wagonów nie było, gdyż miejscowy zawiadowca, nauczony doświadczeniem, zaopatrzył się w dostateczną ilość wagonów.
Czy z otwarciem kolei kaliskiej podniosą się owe jarmarki, to jest właśnie ważne pytanie. Należy się jednak spodziewać, że kupujących nigdy nie zabraknie, bo łatwość przybycia koleją każdego zachęci. Swój
Kurjer Warszawski, 24 września 1902, nr 264
Jarmark w Łowiczu.
Łowicz, d. 22-go września.
W dniu 20-ym września rozpoczął się walny jarmark na konie, bydło i trzodę, oraz różne potrzebne sprzęty gospodarskie, rolne i domowe. Obecny jarmark, trwający zaledwie 3 dni, bez zaprzeczenia dla miasta przynosi korzyści nieobliczone. Główny handel obraca się przy tranzakcjach końmi, na pomieszczenie których jest 7 stajni, a w każdej można pomieszczać 200 koni, jednakże obecnie było zaledwie 600 koni obywatelskich i handlarskich. (…)
Oba rynki na Nowem i Starem Mieście zastawiono stołami, na których towary rozłożono z Nalewek warszawskich i w doborowym gatunku. Magazyny mód mieszczą się w bramach domów. Tandety nawieziono z różnych stron, jednak kożuchy miały najwięcej kupców, dostawcy z Garwolina powinni wyjechać próżnemi wozami. (…)
Kurjer Codzienny, 28 września 1904, nr 270
(…) Stary Rynek zastawiony był rozmaitemi towarami z Warszawy. Na Nowym Rynku w drewnianych budach widniały trzy sklepy z kożuchami, a oprócz tego sto wozów kożuchów z Garwolina i wszystkie prawie zostały opróżnione przez chętnych nabywców. (…)
Gazeta Świąteczna, 19 listopada 1916, nr 1868
Gazeta Zgierska, 26 sierpnia 1922, nr 17
Gazeta Świąteczna, 24 października 1926, nr 43
Jan Bartczak, Wycinanki łowickie, Polska Narodowa, 4 października 1936, nr 21
Jarmark mateuszowski. Wśród kuśnierzy z Garwolina przyłapano trzech zamiejscowych złodziei na kradzieży kożuchów. Rozprawa. Przywiązali do wozów i biją. Laski i baty aż gwiżdżą. Zgraja ciekawych. Przyglądają się. Ktoś usiłuje protestować. Nie. Znowu biją. Wreszcie zjawienie się policji kładzie kres samosądowi.
Większość artykułów pobrano z Polony, ich oryginały znajdują się w Bibliotece Narodowej. Artykuł z Gazety Zgierskiej pobrano z Biblioteki Cyfrowej – Regionaliów Ziemi Łódzkiej.