O naszym DNA i skąpych plebanach, czyli o początkach Garwolina

Chińczycy u narodzin Grodu nad Wilgą dostrzegliby dwie siły: yin i yang. Obie historie z korzyścią dla powstającego Miasta. Kto wie, czy gdyby nie wielkie zamiłowanie lokalnych plebanów do grosza płynącego z naszej parafii, zdobylibyśmy pozycję dominującego miasta w okolicy. I jeszcze będzie o naszym DNA. To u początków historii sympatycznego Garwo zarysowuje się etos rzemieślników, kupców i rolników. Ludzi wierzących w to, co sami osiągają, dzięki sile własnych rąk.

Nie byliśmy ani największym, ani najsilniejszym ośrodkiem w tej części Mazowsza. Ówczesny właściciel wsi Garwolin Andrzej Ciołek chorąży płocki, wojewoda mazowiecki urodził się w… Żelechowie, miejscowości wspominanej wykazach świętopietrza już w 1325 r. W Łaskarzewie ostatnio odkryto resztki średniowiecznego traktu. Miał on potwierdzone prawa miejskie od króla Jagiełły na kilka lat przed naszym grodem i znajdował się pod opieką nie byle kogo, bo biskupa poznańskiego. W najstarszych dokumentach wieś Garwolin graniczy z Wolą Rębkowską. Nazwa Wola wywodzi się od wolnizny czyli zwolnień od opłat chłopów, którzy przenieśli się ze starej wsi, czyli z Rębkowa. Zastanowiło was, że była to Wola Rębkowska a nie Garwolińska? Rębków był wtedy zamożną wsią. Z własnym dostępem do wody, studniami, nieograniczonym dostępem do drewna. Rywalizacja pomiędzy miejscowościami o prymat była nierozstrzygnięta. Coś zdecydowało, że to my Garwolacy wyciągnęliśmy los z napisem „lider”.

Byliśmy własnością Andrzeja Ciołka, chorążego płockiego. W 1383 roku nadał on prawo niemieckie dla wsi Garwolin. Miejscowość przybierała na znaczeniu, brakowało jednak rozmachu. I pojawiła się szansa. Spory krok do przyszłości to nabycie Garwolina przez księcia mazowieckiego Janusza I w 1407 r. Już jako własność książęca zostaliśmy zwolnieni od myt i ceł na terenie Księstwa. Produkowaliśmy i sprzedawaliśmy taniej od innych. Zdobywaliśmy przewagę. Nie było u nas praktycznie szlachty zagrodowej. Mniej zatem chęci do uczestnictwa w wiecznych wojnach książąt, którzy namiętnie toczyli je z otaczającymi Mazowsze sąsiadami: Krzyżakami, Prusami, Litwinami czy Rusinami. W siłę rośli rzemieślnicy i kupcy. Te 100 lat od zakupu Garwolina przez księcia mazowieckiego aż do wchłonięcia przez Koronę Polską za Zygmunta Starego to okres szybkiego rozwoju. Nadanie praw miejskich w 1423 r., które teraz miło wspominamy, było w zasadzie potwierdzeniem kierunku. Działała u nas postrzygalnia, więc byli i sukiennicy. Pracowali piwowarzy w licznej grupie. A trzeba pamiętać, że ówczesne piwo to nie sympatyczny rytuał po robocie. To obecna coca-cola, snickers i jogurt w jednym. Potrafiło zastępować jeden z posiłków, dodawało sił. Dlatego nasi mistrzowie warzenia złotego trunku cieszyli się dużym poważaniem. Rozwinęła się grupa kołodziejów, ślusarzy, mieczników, paśników, szewców, siodlarzy, czapników i innych. Aby biznes mógł się kręcić odbywano 3 jarmarki roczne i cotygodniowe targi. Ten czas ugruntował na przyszłość ważną cechę charakteru. Aż do dziś procentuje fenomen pracowitości, niezależności, poszanowania własności. Nasze DNA na stulecia, etos rzemieślników i kupców. Nową odsłonę garwolińskiego DNA ujrzymy po kilkuset latach, kiedy wizytówką Garwolina stanie się kuśnierstwo.

Młode miasta dawały wiele możliwości w sferze gospodarczej: pracy rolniczej, rzemieślniczej. Ale to władza królewska, książęca, kościelna decydowała, gdzie te centra powstawały. Nadawały ton, przyciągały pozostałe miejscowości, drenowały z nich pieniądze i w ten sposób je uzależniały. Starsze pokolenie pamięta zapewne spory z centrum siedleckim w latach 1975-1999 o pieniądze. Płynęły na kreowanie ośrodka wojewódzkiego z naszą stratą. Kilka stuleci wcześniej to my staliśmy się beneficjentem takiej zmiany. O sile i przewadze Garwolina zdecydowało założenie parafii. Nie w Rębkowie, nie w Uninie. U nas. W 1418 roku była to jedna z największych parafii na terenie archidiakonatu warszawskiego diecezji poznańskiej. Mimo że próbowano ją kilkakrotnie podzielić jeszcze 150 lat później skupiała Garwolin, Puznów, Głosków, Żabieniec, Czyszków, Niecieplin, Leszczyny, Kamionkę, Jagodne, Rębków, Wolę Rębkowską, Goździk, Łętów, Unin, Miętne, Czyszkówek, Zawady, Sulbiny, Trąbki, Stoczek, Wilkowyję, Górki i Dutkę. Można rzec, że w ten sposób zakreśliliśmy bliską strefę wpływów pod przyszłe starostwo. Bardzo pomogło nam wtedy umiłowanie grosza przez garwolińskich plebanów. Uparcie walczyli o każdy pieniądz. Blokowali oddzielanie części parafii, toczyli spory przed biskupami poznańskimi o dochody, przez co wiązali okoliczne tereny z Miastem. Jednym ze słynniejszych był spór o wydzielenie z naszej nowych parafii Sieczcza-Parysów i Jastrzębie – Borowie. Od roku 1445 przez 16 lat trwała zażarta walka o czynsz z Parysowa i Borowia. Dlatego w czasach czerwonych piorunków wspomnijcie ciepło plebanów Dersława i Urbana, bo ich skąpstwu zawdzięczamy znacznie więcej niż nam się wydaje. Pomogli z Garwolina wykreować silny ośrodek władzy podporządkowujący okoliczne wsie, jak chociażby Rębków. A pamiętajmy, że te ambicje jeszcze 50 lat wcześniej nie były rozstrzygnięte na naszą korzyść.

Olaf Simony-Jensen – Kælderinteriør med munke i festligt lag – 1904

Dwa lata po nadaniu praw miejskich Mikołaj sprzedał Piotrowi de Wnyno wójtostwo garwolińskie za całkiem sporą sumę 50 kop groszy. To wskazywało, że nie tylko pleban, ale i władza świecka  w Garwolinie z biedą się nie kojarzyła. Co prawda, sto lat później Mikołaj Rey napisał: „ksiądz pana wini, pan księdza, a nam wszystkim zewsząd nędza”, ale w przypadku Grodu nad Wilgą aż tak źle chyba nie było, ludzie garnęli się do miasta. Widzieli w nim swoją przyszłość.

Sprzyjała nam i sytuacja, nazwijmy to geopolityczna. Książęta mazowieccy (właściciele Garwolina), znani z zamiłowania do alkoholu, kobiet i miecza, zderzyli się ze ścianą. Była to wielka wojna Polski i Litwy z Krzyżakami z pamiętną bitwą pod Grunwaldem. Widząc 30 tys. rycerzy Władysława Jagiełły przetaczających się przez ziemie Księstwa niczym walec zakończyli rumakowanie na różne strony sporu z Zakonem. Skłonni bardziej do współpracy wysłali wojska na wsparcie Króla. Otworzyli Mazowsze na Państwo Polskie. Pojawiły się szersze możliwości gospodarcze, szlaki handlowe na Śląsk i Morawy. Z małej wioski rywalizującej z Rębkowem i innymi okolicznymi wsiami stawaliśmy się  szybko rozwijającym się miastem na południe od Czerska, Warszawy i Liwa, trzema ówcześnie najsilniejszymi ośrodkami władzy książęcej. Miasto rozpostarło skrzydła do lotu ku przyszłości. Swoich 600 lat fascynującej podróży w czasie.

Rozmyślania o historii Garwolina Romana Talarka

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *