Miasto powiatowe Garwolin pod względem zdrowotnym

Opisał doktor Józef Nowak.

Garwolin, niegdyś miasto do ziemi Czerskiej należące, obecnie od roku 1864 Powiatowe, w guberni siedleckiej położony, liczy według ostatniego spisu z roku 1897 mieszkańców stałych 4770, w tej liczbie chrześcijan mężczyzn 1146, kobiet 1111, Żydów mężczyzn 1211, kobiet 1302[i] . Domów 260, z których 209 należy do chrześcijan, 51 do Żydów;  6 murowanych, 254 drewnianych, wszystkich izb 1283. Do roku 1863 Żydom w Garwolinie mieszkać i nie było wolno. Przestrzeń miasta wraz z polami wynosi około 110 włók. Miasto leży na małym wzniesieniu, 126 metrów ponad powierzchnią Morza Bałtyckiego. Warstwa napływowa ziemi, na której pobudowano miasto, składa się z nieprzepuszczalnej gliny marglowatej, znacznej grubości, tylko jedna 1/8 północno – wschodnia część miasta leży na piasku. Wzdłuż miasta od strony południowo – wschodniej płynie rzeka Wilga, wpadająca pod wsią tegoż nazwiska, A jak dzisiaj (po odwróceniu koryta) pod wsią Zalesie do Wisły. Rzeka ta pod Garwolinem nie płynie lecz stoi, bo poniżej miasta założonym jest na niej staw i młyn, bieg wody powstrzymujący. Powierzchnia wody znajduje się w 118,33 metrów nad powierzchnią Morza Bałtyckiego, a więc na 8 metrowym wzniesieniu po nad rzeką stoi miasto.

Zatrudnienia mieszkańców są przeważnie rzemieślniczo-rolne. w jesieni i zimie zajmują się rzemiosłami, na wiosnę i w lecie pracują w polu; to ostatnie zajęcie korzystnie wpływa na zdrowotność mieszkańców chrześcijan. Żydzi, jak wszędzie tak i tu, trudnią się drobnym Handlem i przemysłem. Rzemiosła, jakie przeważnie uprawiają chrześcijanie, są: kuśnierstwo i szewctwo. Dwa te rzemiosła, jak również i kowalstwo, organizowane są z dawien dawna w cechy i przechowują odpowiednie przywileje Królewskie. Obraz z zajęć mieszkańców przedstawia następująca tablica:

Zatrudnienia Chrześcian Żydów
Kuśnierzy 100
Szewców 51 22
Kowali 8 1
Cieśli 4 4
Krawców 30
Szwaczek 15 6
Stolarzy 12 2
Stelmachów 4
Piekarzy 2 15
Rzeźników (mięso wołowe, cielęce, baranie) 14
Rzeźników (mięso wieprzowe) 12
Rymarzy 2 1
Blacharzy 1
Ślusarzy 4
Kaflarzy 1
Mularzy 2 1
Kamieniarzy 2 2
Bednarzy 3
Tokarzy 1
Introligatorów 1
Tkaczy 2
Utrzymujących szynki[ii] 4 13
Utrzymujących restauracje[iii] 1 3
Utrzymujących sklepy kolonialne (win itp.) 2 1
Utrzymujących sklepy z róznemi towarami (żelazo, mąka, itp.) 47
Fabryk octu 1
Fabryk mydła i świec 1
Olejarni 1 1
Cegielnia 1
Farbiarni 1 3
Młyn wodny 1, wiatrak 1 2  
Apteka 1
Skład apteczny 1
Fabryka wody sodowej 1
Lekarzy oprócz 2- wojskowych 2
Felczerów 1 4
Akuszerek 2
Urzędników Państwowych (w tej liczbie woźni i straż miejska) 64
Duchownych 3 2

 

Oprócz tego istnieje straż ogniowa ochotnicza, licząca członków 80.

Kuśnierze w lutym i marcu sprowadzają surowe baranie skóry przeważnie z Charkowa w ilości około 25,000 rocznie, trzymają je około dwóch tygodni w rzece, a następnie w mieszkaniu lub sieni w  beczkach, przesypują mąką razową, otrębami i zalewając wodą. Po kilku tygodniach takiego macerowania, suszą na powietrzu i czyszczą odpowiednimi szczotkami; przy tej czynności wydobywa się obficie był, czysto organiczny. W czasie macerowania skór mieszkania są przepełnione mocno kwaśnemi wyziewami. Spośród kuśnierzy choroby płucne są rzadkością, częstemi za to są zaraźliwe: dyfteryt itp.

Piekarnie, z wyjątkiem dwóch, są urządzone razem z mieszkaniem tj. w tej samej izbie, w której przyrządzają ciasto surowe, znajdują się łóżka właścicieli piekarni i ich dzieci, a jeśli istnieje druga izba, to w piekarni sypiają czeladnicy, a wypieczony chleb i bułki znajdują się w izbie gospodarczej. Tym sposobem wszelkie zarazki z piekarni roznoszą się po mieście i okolicy za pośrednictwem pieczywa; dowody dotykalne tego były w czasie cholery. Kilka razy miałem sposobność odwiedzać suchotników w piekarniach i patrzeć, jak chora piekarka, wygarniając z ust plwocinę, tą samą ręką, wytartą o krawędzi łóżka, wydawała kupującym chleb. 
Rzeźnicy Żydzi wożą mięso ze szlachtuza w brudnych wozach, w których również siedzą z nogami, zawalanymi w błocie; niekiedy noszą mięso na plecach. Wozy te używane bywają do wszystkiego. Jatki, a raczej budki, w których sprzedają mięso, są własnością rzeźników lub miasta (w rynku); są do komórki ciemne, bez okien, ściany od czasu do czasu bielone na żądanie policji, pnie wcale nie ścinane. Około budynek takich, nie wyłączając miejskich w rynku, często pełno nieczystości, nawet nawozu ludzkiego. Rzeźnicy wieprzowinę wszyscy zabijają i oprawiają wieprze w domu, bez najmniejszego dozoru ze strony władzy; wyroby swoje sprzedają przeważnie na straganach na rynku tak w lecie jak w zimie. Barany Żydzi zarzynają i oprawiają po większej części w domach, często w chlewach, niekiedy tylko w szlachtuzie. W schlachtuzie dlatego wieprzy nie biją, że kocioł, sprawiony przed kilku laty, jest za mały, aby w nim można było sparzyć wieprza.
Zwierzęta domowe, hodowane przez mieszkańców miasta, są: krowy, konie i świnie; pomieszczenia dla nich przeważnie znajdują się poza miastem przy stodołach; z drobiu hodują tylko kury i to w bardzo nieznacznej ilości. Pastwiska są dobre, chociaż za szczupłe, w stosunku do ilości hodowanego inwentarza.

Komunikacja. Przez Garwolin przechodzi szosa państwowa warszawsko – lubelska, oprócz tego wychodzi z miasta szosa w stronę Łukowa i Siedlec. Kolej  żelazna nadwiślańska przechodzi w odległości 2 i 1/2 wiorsty od miasta, najbliższe stacje są: Pilawa, odległa o 9 wiorst szosą i Wilga w odległości 4 i 1/2 wiorst drogą boczną. 

Ulice mają kierunek mniej więcej równoległy do rzeki, kilka poprzecznych. W roku 1871, gdy przyjechałem do Garwolina, były tylko trzy ulice i rynek zabrukowany, obecnie już mają bruk wszystkie, prócz kilkudziesięciu sążni ulicy Nadwodnej. Bruk utrzymany w dobrym stanie, spadki w rynsztokach dobre, tak że nigdzie prawie, nawet w jesieni i na wiosnę, stojącej wody spotkać w nich nie można. Woda z rynsztoków w 2/3 wpada do stawu, w 1/3 na łąki, od strony zachodniej miasta leżące. Czystość ulic pomimo troskliwej opieki policji nie jest w zupełności zadowalająca. Żydzi, jak wszędzie tak i tu, czystości i porządku nie rozumieją. W rynku np. na rogu przed apteką od lat 27 spotykam stale kupę śmieci, nagromadzoną przez pobliskich mieszkańców, po uprzątnieciu jednej zjawia się druga i żadna dotąd władza usunąć tego nie była zdolną. Od kilku lat zaprowadzono na rynku wstrętne butki (stragany), które znowu są zawsze otoczone śmieciami i nawozem ludzkim. Wylewanie zaś z nocników na środek ulicy w dzielnicy żydowskiej praktykuje się jak dawniej tak i teraz.

Mieszkania. Domy są nędznie zbudowane, niskie, pokryte zwykle gontem; obecnie coraz więcej przybywa dachów blaszanych i z papy smołowej. W rynku prawie wszystkie są z facjatkami, sienią przedzielone na 2 połowy, w ulicach zaś zwykle czworaki. Pokoje niskie, rzadko więcej na 2,45 m wysokości mające, bez sufitu, z pułapem gliną nakrytym. okna małe, przeważnie 1,15 metra wysokie, rzadko lufcikiem opatrzone. Oprócz domów na urzędy zajęte, inne żadnej nie posiadają wentylacji. W pięciu domach są suteryny, od strony południowej oświetlone i całkowicie odkryte, od północo – zachodu ciemne i ziemią okryte, wilgotne. W izbach, zajętych przez Żydów i biedniejszych mieszczan, można naliczyć od 12 do 16 osób w jednej izbie.

Podwórza znajdują się w bardzo smutnym stanie; wiele z nich bez bruku, nierówne, z dołami nawozem wypełnionemi.

Wychodków w 1871 roku zastałem 11 (!), obecnie liczą ich (urzędowo) 209, a zatem 100 domów jest dotąd bez wychodków; z tych połowa ma być na skrzyniach wysuwalnych, o czem pozwalam sobie wątpić, reszta na dołach, cementowych jednak dołów w Garwolinie nie ma. Oczyszczania wychodków dokonywa sam gospodarz lub najemnik i to tylko na żądanie policji, wyjątki od tego są bardzo nieliczne. Oczyszczania podwórz, dawniej, gdy było mniej wychodków, dokonywały spacerujące świnie i stosunkowo mniej się spotykało ludzkich wydzielin w międzyściankach domów i pod ścianami mieszkań niż dzisiaj, gdy mieszkańcom wzbroniono wypuszczać nierogaciznę na ulice. Dezynfekcją wychodków lub choćby odwanianiem ich nikt się tu nie zajmuje.

Ogrzewanie mieszkań dokonywania się za pomocą drzewa, bardzo mało używają tu jeszcze węgla kamiennego i torfu, może i z tego powodu bardzo rzadko zdarzają się zagorzenia.

Zadrzewienie, w 1870 roku urządzono na placu po za kościołem ogródek publiczny, dotąd istniejący, a w roku 1889 nakazano wszystkie ulice drzewami wysadzić; z drzew tych jednak ledwie kilka pozostało. Oprócz tego jest prywatnych owocowych ogródków 8. Lasy w promieniu 3 do 4 wiorstwowym od miasta.

Wodą najwięcej używaną przez mieszkańców jest woda z rzeki Wilgi. Na rzeczce tej poniżej miasta jest młyn, zatrzymujący wodę w rzece wzdłuż całej rozciągłości miasta. Do stawu stąd powstałego, jak powiedzieliśmy powyżej, spływa 2/3 nieczystości z miasta; w stawie tym moczą kuśnierze skóry, których około 25,000 sztuk rocznie sprowadzają z Charkowa w stanie surowym, poją i pławią bydło, piorą bieliznę, płuczą farbowaną wełnę; Wpływa do niego także woda z łaźni żydowskiej i z wychodków, przy bóżnicy pobudowanych. Wodę mieszkańcy czerpią przy brzegu, dotykającym miasta, czerpanie wody z drugiego brzegu i nieco powyżej miasta zostało przez władzę szosową wzbronione. W zimie w tej samej przerębli na stawie, w której mieszkańcy czerpią wodę, odbywa się pranie bielizny, płukanie farbowanych przedmiotów itp. Przy moście od czasu cholery istnieje przybita do słupa tablica z objaśnieniem w języku państwowym o surowo wzbronionem praniu bielizny w rzece. Nic to jednak nie pomogło. Oprócz rzeki miasto posiada 20 studzien, z tych 3 miejskie, na których widnieje napis: „woda niezdatna do picia” i 17 prywatnych. O rodzaju wszystkich studzień i dobroci wody można nabrać pojęcia z poniższej tablicy:

Nr Porząd. Nr domu Ulica Głębokość w metrach Warunki, wśród jakich znajduje się studnia Jaka woda i do czego służy
Studni od zrębu do wody wody
1 miejska Rynek 3,77 3,48 Nakryta dachem, obrukowana, koło z łańcuchem. Do pożarów
2 -//- Senatorska 3,48 5,8 Nakryta dachem, obrukowana, koło z łańcuchem. Bez użytku, cuchnąca mocno
3 -//- Warszawska 4,35 2,74 Nakryta dachem, obrukowana, koło z łańcuchem. Do wszystkiego.
4 307 Łukowska 1,06 1,16 Odkryta, przy chlewach, nieobrukowana. Do wszystkiego.
5 273 -//- 4,06 0,58 Odkryta, wśród pola ornego, żóraw. Najlepsza, do wszystkiego.
6 268 -//- 4,06 4,00 Obrukowana, zdala od budowli. Cuchnie H S, nieużywana.
7 290 -//- 4,64 Abissyńska, zdala od budowli. Słona – smaczna do picia.
8 292 -//- 6,38 0,53 Odkryta, żóraw, obrukowana, blizko śmietnika i oficyny. Do wszystkiego.
9 266 -//- 6,67 1,58 Odkryta, żóraw, przy oficynie, 12 metrów od cuchnącej sadzawki. Do wszystkiego.
10 251 Stodolna 6,96 1,58 Odkryta, obrukowana, z korbą i łańcuchem, 8 metrów od wychodków. Do wszystkiego.
11 242 Nowy-Świat 4,06 2,32 Wśród chlewów i ścieków. Do prania i pojenia bydła.
12 227 Przechodnia 2,32 0,5 Wśród gnojówek i chlewów, odkryta. Do pojenia bydła.
13 219 -//- 2,32 0,29 Odkryta, nieocembrowana, cembrowina zgniła, przy chlewie. Do prania i pojenia bydła.
14 208 Długa 5,51 0,42 Odkryta, wśród gnojowisk,  nieobrukowana. Do wszystkiego używana.
15 196 -//- 6,67 1,3 Odkryta, obrukowana, żóraw, w podwórzu czystem. Woda obficie używana do wszystkiego.
16 189 -//- 3,19 0,58 Odkryta, przy ulicy, niebrukowana, cembrowina zła. Bardzo używana do wszystkiego.
17 -//- Świński – rynek 5,38 1,00 Odkryta, korba z łańcuchem, obrukowana, 8 metrów od wychodka. Do wszystkiego.
18 150 Rynek 3,04 3,06 Odkryta, obrukowana, wśród wychodków. Do prania.
19 271   1,74 5,26 Odkryta, zdala od budynków, cembrownia zła. Do prania i pojenia bydła.
20 Wiatrak 5,8 1,12 Odkryta, nieobrukowana, zdala od budowli. Do wszystkiego; korzystają z niej tylko mieszkańcy wiatraka.

 

Wodę z rzeki noszą wiadrami lub wożą w beczkach. Koszt jednego litra noszonej wiadrami wynosi 1/4 kopiejki, wożonej w beczkach 1/3 kopiejki.
Przeciętnie mieszczanin do użytku domowego potrzebuje dziennie 40 litrów wody, inteligentniejsza zaś klasa (urzędnicy) około 100 litrów.
Z wymienionych studzien tylko woda w studni Nr 5 i 15 zasługuje na miano dobrej wody, w lecie studnia Nr 5 bywa często wyczerpaną. Poprawą warunków zaopatrywania miasta w dobrą wodę municypalność miasta dotąd wcale się nie zajmowała. Na uporządkowanie studzien miejskich, poprawę bruków i narzędzi ogniowych kassa miejska wyznaczyła stałą sumę roczną rs. 40. W r. 1897 lekarz powiatu wraz z naczelnikiem straży ziemskiej wystąpili do Rządu gubernialnego z projektem urządzenia studni artezyjskiej, lecz dotąd żadnej odpowiedzi nie ma.

Oświetlenie. Od roku 1891 mamy 16 latarni, oświetlających miasto naftą; roczny wydatek na to wynosi rs. 150.

Kąpiele. W lecie mieszkańcy, przeważnie płeć męska, używają kąpieli rzecznej, w zimie tylko Żydzi korzystają ze swojej łaźni i mykwy; urządzenie tych zakładów wstręt w zwiedzającym budzi. Ludność chrześcijańska przez jesień, zimę i wiosnę jest pozbawioną kąpieli. Niektórzy inteligentniejsi mieszkańcy korzystają z wanien w fabryce szklanej „Czechy”. Kąpiele w rzece zwykle powyżej miasta, również nie przyczyniają się do zwiększenia czystości wody rzecznej w stawie.

Taki stan zdrowotny miasta smutnym nazwać trzeba, a jednak ludzie to żyją, rodzą się, lecz i umierają. rzecz szczególna, że chociaż Żydzi znajdują się w gorszych warunkach higienicznych, śmiertelność wśród nich jest znacznie mniejszą niż chrześcijan, liczba zaś urodzeń i ślubów nierównie większa.

Szkoła jedna tylko istnieje dla dzieci chrześcian; jest to szkoła elementarna, wspólna, dla chłopców i dziewcząt. Według ustawy należą do niej i dzieci kilku wsi okolicznik (5-ciu); psie te ponoszą opłatę na szkołę, ale dzieci do szkółki uczęszczać nie mogą z powodu przepełnienia, tem bardziej, że mieszczanie sami dzieci wiejskie ze szkoły wypędzają. Dom na szkołę jest własnością miasta, w połowie domu mieszczą się 2 sale szkolne, każda z małym wentylatorem, a obok bardzo skromne mieszkania jedynego nauczyciela (mały pokoik z kuchnią). Druga połowa domu bywa wynajmowaną
Wymiary sali większej są: długość 8,91 metra, szerokość 6,25 metra, wysokość 2,45.
Sally mniejszej: długość 5,05 m., szerokość 5,18 m. Wysokość 2,46 metra.
Wszystkich uczących się dzieci w ciągu roku szkolnego 1896/7 było 195, w roku 1897/8 było 155. 1 siedzą do południa godzin 3, po południu zaś 2,5. Gimnastyki przy szkole nie ma i nawet z gimnastyki podarowanej przez straż ogniową szkoła nie skorzystała.
Żadnej czytelni w mieście nie ma.

Chaderów jest w mieście 8; wszystkie odznaczają się jak największym brakiem warunków zdrowotnych.

Kościół katolicki świeżo wybudowany, obszerny, z dobrą wentylacją.

Bóżnica szczupła, drewniana, niska (wysokości 2,50 metra mająca).
W ciągu lat 28 postęp miasta na polu higieny ograniczył się na powiększeniu ilości bruków, zwiększeniu liczby ustępów, umiarkowanem oświetleniu miasta i zwiększeniu zadrzewienia. Zaopatrywanie jednak miasta w wodę, pomimo rozporządzeń sanitarnych w czasie panowania ostatnich cholery, pozostało takiem, jakiem było zapewne od założenia miasta, t. j. przez sześć wieków. warunki mieszkalne zaś i wyrób produktów spożywczych stokroć się w ciągu tych wieków pogorszyły. Wiele izb, i to najgorszych, jest tak przepełnionych, że mieszkańcy ich zazdrościć winni  pomieszczenia inwentarzowi miejskiemu: wszelkie komórki, chlewiki, stodoły, znajdujące się w mieście, zaawansowały na mieszkania, zjawiły się nawet sutereny w domach pod numerem 30, 31, 294,296 i 300, które jednak nie dorównywają nawet warszawskim.

Jakich ulepszeń potrzebujemy?

Z tego co przytoczyłem powyżej, widoczne jest, że miastu naszemu potrzeba wszystkiego: wody, powietrza w mieszkaniach, a szczególniej w szkole, oraz zdrowych produktów żywności; dalej lepszych mieszkań i kąpieli. Aby to osiągnąć, nie na wiele przydadzą się rozporządzenia rządowe i prywatna inicjatywa – trzeba, aby mieszkańcy sami czuli te braki, aby higiena wsiąkła w ich krew i życie. A zatem higieniczne urządzenie szkółki elementarnej, wykład w niej najprostszych praw zdrowia, wreszcie uzupełniające te wiadomości, czytanie pism periodycznych i książek przez dorosłych mieszkańców, mogłyby dopiero usunąć te braki, na jakie powyżej staraliśmy się zwrócić uwagę.
 

 

[i] W r. 1896 urodziło się: chrześcian, męż. 84 (Żyd. 103), kobiet 30 (Żyd. 34), ślubów zawarto 11 (Żyd. 34). Do tej liczby mieszkańców nie jest dołączonem wojsko, zamieszkujące koszary.

[ii] Dane te odnoszą się do okresu przedmonopolowego.

[iii] Dane te odnoszą się do okresu przedmonopolowego.

 

Oryginał opublikował dr Józef Nowak w miesięczniku „Zdrowie” w 1898r.

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

2 thoughts on “Miasto powiatowe Garwolin pod względem zdrowotnym

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *