Historia Franciszki Szatow z Maciejowic

W roku 1930 opinia publiczna Mazowsza, a także całej Polski, została poruszona historią Franki Szatow z Maciejowic. Stało się to za sprawą Jerzego Kossowskiego (1889-1969), znanego polskiego dziennikarza, który w „Kurjerze Warszawski” z 11 maja 1930 r. (nr 127) opublikował artykuł pt. Krwawe jabłka:

Jerzy Kossowski

Cały tekst do przeczytania tutaj, str. 20). Artykuł ten później przedrukowało wiele innych gazet.

Źródło: Żołnierz Polski, 22 czerwca 1930, nr 25

Opowiedział w nim o walkach poznańskiego pułku ułanów pod Maciejowicami w 1920 r., w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Były wtedy bardzo upalne dni, więc ułani w okopach cierpieli straszne pragnienie. Widząc tę sytuację, dwie siostry, młode dziewczyny z Maciejowic, nie zważając na zagrożenie ze strony wroga, przyniosły żołnierzom na linię frontu wiadra wody i plecaki czerwonych jabłek. Wielokrotnie wracały do wsi, aby żołnierzom donieść kolejne wiadro wody i worek jabłek. Wiele razy udało im się pokonać tę trasę bez szkód. Za którymś razem trafił w nie granat. Jedną tylko ranił w rękę, ale druga odniosła bardzo poważne rany. W pierwszej kolejności opatrzyli ją żołnierze, potem trafiła w ręce wojskowego lekarza, ale ten nie dawał jej dużych szans przeżycia.

17-letnia Franka Szatow, bo tak nazywała się bohaterska dziewczyna, jakiś cudem przeżyła, została jednak okaleczona na całe życie. Połamane nogi, urwana ręka i pogruchotane biodro uniemożliwiały jej normalne funkcjonowanie. Była inwalidką, która nie mogła pracować i zarabiać na swoje utrzymanie. Przez jakiś czas gmina wypłacała jej 20 zł miesięcznej zapomogi, ale po jakimś czasie przestała, uznając, że jest to powinność państwa, a nie lokalnej społeczności. Województwo lubelskie przyznało jej kiedyś jednorazową zapomogę w wysokości 60 zł i protezę ręki. Nie rozwiązywało to jednak problemu stałego jej utrzymania. Lokalne osobistości usiłowały jakoś jej pomóc piszą podania i pisma do wszystkich władnych w tej sprawie urzędów. Dzięki temu, że sprawą zajął się były weteran wojny i jednocześnie prawnik, udało się dla Franki Szatow uzyskać „dar z łaski” od ówczesnego ministra pracy i opieki społecznej w postaci 60 zł miesięcznie, które zostało ostatecznie obniżone do 30 zł. Na godziwe utrzymanie na wsi w tamtym czasie potrzeba było 100 zł miesięcznie.

Jerzy Kossowski grzmiał, że bohaterka wojny musi żebrać na ulicy, żeby nie umrzeć z głodu. Grzmiał, że nie ma ustawy, która by regulowała finansowanie inwalidów wojennych wśród ludności cywilnej. Ogłosił też społeczną akcję zbiórki funduszy na zakup krowy-żywicielki dla Franki Szatow. Liczył na to, że ze stałą rentą (30 zł) oraz z majątkiem w postaci krowy Szatow znajdzie życzliwą rodzinę, która ją przygarnie i nie pozwoli umrzeć z głodu.

Artykuł Kossowskiego zrobił piorunujące wrażenie. Przede wszystkich zostały pobudzone lokalne instytucje, które jak dotąd nie wykazały dostatecznego zainteresowania losem Szatow. W kolejnym artykule w „Kurjerze Warszawskim” z 20 maja 1930 r. (nr 136) pt. W chacie Franki Szatow Kossowski opisuje wizytę „czynników” u Szatow w celu wybadania jej położenia. Z tego artykułu dowiadujemy się więcej o przebiegu walk na froncie maciejowickim i o postawie lokalnej ludności wobec walczących żołnierzy (cały artykuł do przeczytania tutaj, str. 9). „Czynniki” zaproponowały Szatow pomoc w postaci pieniędzy, kupna kawałka ziemi lub miejsca w przytułku. Szatow zdecydowała się na kawałek ziemi, którą mogłaby uprawiać jej rodzina i z tego ją utrzymywać.

France Szatow chodziło także o coś więcej. Chodziło jej o szacunek wobec jej poświęcenia. Przez 10 lat doświadczała opieki od niektórych osób, ale także pogardy od innych, którzy widząc jej kalectwo szydzili z jej, zdawało się, niepotrzebnej ofiary. Zakup ziemi dla niej miał być czytelnym znakiem dla lokalnej społeczności, że takie poświęcenie nie pozostaje bez nagrody.

W celu rozwiązania problemu Szatow zawiązał się komitet, który zamierzał kupić ziemię w Maciejowicach, wyremontować dom, postawić gospodarcze budynki oraz zakupić żywy inwentarz. W skład komitetu weszli:  Zygmuntowa Olchowiczowa, Helena Bongard, adwokat dr Stanisław Kawczak, (który uzyskał dla Szatow „dar z łaski”), Zygmunt Zaborowski, prezes zarządu głównego Czerwonego Krzyża, lekarz dr Mieczysław Srokowski, Kozłowski, sędzia sądu najwyższego, ks. Rabczewski, proboszcz w Maciejowicach, dr Wincenty Kamiński, dyrektor szpitala w Maciejowicach, Julian Turkiewicz, kowal z Maciejowic i oczywiście Jerzy Kossowski.

Na historię opowiedzianą przez Kossowskiego zareagowali także zwykli ludzie. W kolejnych numerach „Kurjera Warszawskiego” drukowano informacje o wpływających do redakcji datkach dla Franki Szatow. Bardzo licznie w tej zbiórce wzięło udział społeczeństwo powiatu garwolińskiego:

Kurjer Warszawski, 28 maja 1930, nr 144

Franka Szatow

Kurjer Warszawski, 31 maja 1930, nr 147

Akcja Jerzego Kossowskiego zakończyła się wielkim sukcesem. W ciągu 18 (słownie: osiemnastu) dni od publikacji artykułu do redakcji „Kurjera Warszawskiego” nadesłano datki na łączną kwotę 11 318,97 zł (a w kolejnych dniach nadchodziły kolejne dary), co przekroczyło najśmielsze oczekiwania autora artykułu, bowiem za taką kwotę można było kupić nie jedną krowę-żywicielkę, ale piękne stado krów.

W dniu 27 maja 1930 r. Kossowski opublikował w „Kurjerze Warszawskim” (nr 143) następny artykuł pt. Plon zacnych serc (str.9), w którym zdał relację o wynikach zbiórki pieniędzy i planach ich spożytkowania oraz przede wszystkim ogłaszał triumfalnie, że byt Franki Szatow został zabezpieczony. Nadmiar zgromadzonych funduszy Franka Szatow postanowiła przeznaczyć na sierociniec w Garwolinie.

Idąc za jej pomysłem, redakcja „Kurjera Warszawskiego” ogłosiła zbiórkę pieniędzy na sierociniec w Garwolinie oraz schronisko dla starców i inwalidów utrzymywane przez sejmik garwoliński. Na marginesie możemy dodać, że do składu komitetu ds. Franki Szatow dołączyli: Józef Kaczorowski, starosta garwoliński, Piotr Jaskuła, wójt Maciejowic i pani Zofia Kozłowska z Garwolina.

O tym, że o całej sprawie było głośno w całym kraju, świadczy wierszyk, jaki ułożono o Jerzym Kossowskim i France Szatow. Opublikowano go w satyrycznym piśmie „Mucha” z 6 czerwca 1930 r. (nr 23):

Jerzy Kossowski opublikował jeszcze w „Kurjerze Warszawskim” dwa artykuły w tej sprawie. W pierwszym pt. Nie zadarmo z 12 października 1930 r. (nr 280, str. 16) relacjonuje podpisanie aktu własności ziemi przez Frankę Szatow:

Takiego to uczucia wielkiej radości doznaliśmy w dniu 8-ym października b.r., gdy przed rejentem Jasińskim w Garwolinie w naszych oczach stanęła Franciszka Szatow, i wodząc z trudem lewą ręką piórem po wielkim notarialnym akcie, położyła swój niezgrabny podpis. Patrzyliśmy pełni wzruszenia na jej wychudzoną twarz, pełną powagi i zrozumienia doniosłości spełniającego się faktu: Oto z chwilą podpisania tego aktu, Franka Szatow stała się właścicielką gospodarstwa, złożonego z sześciu morgów i dwudziestu pięciu prętów ziemi! Pozatem stała się właścicielką domu mieszkalnego i serwitutu na lesie, z którego ma prawo brać drzewo budulcowe i na opał! Gruntu ornego posiada morgów trzy i trzy morgi pięknych, słodkich łąk. A grunt jest dobry, pszenny, t.zw. „powiśle”. Będzie więc miała z czego i chleb upiec i krowę wyżywić, i chatę czem ogrzać. Gospodynią będzie!
Ostatecznie dar przekazany France Szatow wyniósł ponad 15 tys. zł.

Ostatni artykuł Kossowskiego w tej sprawie (z 24 października 1930, nr 292, str. 11), jest rozrachunkiem dziennikarza z komitetem ds. Franki Szatow. Problem polegał na tym, że część komitetu pochodziła z Warszawy, a część z Garwolina i nie wszystkie decyzje w sprawie Szatow zapadały przy udziale wszystkich członków komitetu, co budziło niepokój nieobecnych.

Dzięki Sebastianowi Jędrychowi i Garwolińskiej Grupie Indeksacyjnej wiemy więcej o rodzinie Franciszki Szatow. Urodziła się 9 października 1902 r. w Maciejowicach. Jej rodzicami byli Stanisław Szatow (ur. 1870) i Ewa z domu Kwiatkowska (ur. 1870). Niestety, nie wiemy, co się z nią dalej działo.

Artykuły z „Kurjera Warszawskiego” pobrano z eBiblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Ich oryginały znajdują się w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Artykuł z „Muchy” pobrano z Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej, a jego oryginał znajduje się w Bibliotece Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk.

Uwaga! Teksty artykułów J. Kossowskiego nie są jeszcze w domenie publicznej.

Podziel się tym ze znajomymi! Poinformuj ich o garwolin.org

2 thoughts on “Historia Franciszki Szatow z Maciejowic

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *