Opisujemy jeszcze raz życie robotników z huty szkła „Czechy”. Autor artykułu opowiada o tym, że urządzenie życia robotników zostało zgłoszone na paryską wystawę i będzie rywalizowało z podobnymi inicjatywami z innych krajów. Dodamy, że wysiłek braci Hordliczków został doceniony. Otrzymali na tej wystawie srebrny medal.
Źródło: Gazeta Polska, 23 maja 1867, nr 116
OSADA FABRYCZNA CZECHY
Osada fabryczna: Czechy, własność braci Hordliczków, znane w całym naszym kraju ze swych wyrobów ze szkła i kryształu, jest przedmiotem broszurki wydanej w tych dniach na widok publiczny jako reprodukcja artykułu pomieszczonego w piśmie: „Przegląd tygodniowy” napisanego przez pana Adama Wiślickiego. Cała ta czynność piśmiennicza jest skutkiem stawienia się właścicieli fabryki wspomnianej, do konkursu o nagrodę na wystawie paryzkiej tegorocznej, wyznaczoną za wzorowe urządzenie ekonomiczno-towarzyskich stosunków ludności przy zakładach fabrycznych pracującej tak z samą fabryką jak z właścicielem i pomiędzy pracującemi. Osada fabryczna Czechy z własnego popędu założyciela i własnemi środkami urządzoną została w myśl konkursowego na wystawie zadania, jeszcze w roku 1822. Wówczas była w Barczącej bo do Czechów (we wsi Trąbki pod Garwolinem) przeniesioną została w 1836 roku. Zanim specjalny sprawozdawca do Gazety Polskiej z wystawy paryzkiej, opowie jakie miejsce zakład w Czechach zajmuje między współubiegającemi się o nagrodę zakładami świata całego, dobrze będzie czytelnikom podać szczegóły o tym zakładzie, bo godzien by o nim wszyscy wiedzieli i przejęli się przewodniczącą mu myślą ci, którzy ją gdzieindziej stosować mogą i pragną. Broszurka o której mówimy zawiera wiadomości interesujące o założycielu fabryki ś. p. Ignacym Hordliczko przybyłym do nas z Czech i dobrze znanym w Warszawie w swoim czasie (zmarł 1854 r.) . Odsyłamy ciekawych do źródła, a tu przytoczymy z niego niektóre dane, zdolne przedstawić znaczenie zakładu ekonomiczne i moralne.
Osada Czechy łączy się z traktem bitym prowadzącym z Warszawy do Lublina, drogą 2 1/4 wiorst długą, nakładem braci Hordliczków wyadamizowanąi udogodnioną. Budynki na ogólną summę 121,330 rs. w Towarzystwie ogniowem są ubezpieczone, i obejmują: 1. Dwa piece do wyrobów szkła białego, czyli tak zwanego kopowego, do szkła białego szlifowanego, kryształów różnokolorowych malowanych, pozłacanych, srebrzonych i szkła przędzionego. 2. Piec do wytapiania szkła, z którego wyrabiają się szyby do okien tak zwane belgijskie w rozmiarach od 77 cali wysokości, a 33 cale szerokości pojedynczej i podwójnej grubości. 3. Ośm pieców pomocniczych do studzenia szkła, temperowania donic, suszenia drzewa i kalcynowania czyli oczyszczania chemicznych materjałów. 4 . Dwa warsztaty do wyrabiania donic, w których szkło się topi. 5. Dwa magazyny do przygotowywania i mieszania tak zwanej materji do wyrabiania szkła. 6. Dwa składy do przechowywania szkła z pierwszej ręki w hucie wyrobionego, aż do czasu ostatecznego odrobienia i odbioru takowego.
Drugi oddział składa się z huty, w której się przerabiają cylindry na szyby sposobem belgijskim. W tym także budynku mieści się obszerny skład, gdzie szyby potrzebnych wymiarów są rznięte i sortowane. Oprócz zaś szyb białych, zakład w Czechach wyrabia i różnokolorowe.
Szlifiernia poruszana jest machiną parową o sile 16-tu koni, składa się zaś z 27 warsztatów szlifierskich horyzontalnych i 36 wertykalnych; taż sama machina porusza tartak o 10 piłach wiszących do rznięcia materjałów drzewnych; piłę cyrkularną do rozcinania w klocki drzewa opałowego, młyn parowy na sposób amerykański o jednym dużym kamieniu francuzkim, który to młyn dostarcza potrzebną dla ludności fabrycznej mąkę. Nareszcie machina ta porusza 24 stępy, w których uskutecznia się tłuczenie koniecznych dla fabryki materjałów surowych. Materjały te zaś jak również wszelkiego rodzaju potrzeby fabryczne, mieszczą się z odpowiednią wygodą w ośmiu składach, stosownie urządzonych.
Domy dla fabrykantów składają się zwykle z 3-ch, 6-ciu i 8-niiu mieszkań; dla dwóch familij służy jedna sień. Każde mieszkanie złożone jest po większej części z jednej obszernej stancji, ze spiżarni, części góry na schowanie; obok mieszkalnego domu wyznaczony jest ogród, tudzież wzniesione zabudowania: oborka na dwie krowy, stodołka, piwnica na kartofle i jarzyny.
Przy fabryce znajduje się kancelarja, gdzie buchalter z pomocnikiem, kassjer i magazynierowie załatwiają wszystkie rachunki bieżące. Każdy robotny ma książeczkę, w którą według rodzaju pracy, zapisywane są zarobki codziennie, a wypłacane tygodniowo. Sobota jest tym dniem wypłaty i robotnicy pobierają albo całkowite wynagrodzenie za wykonaną pracę, albo tak zwane kostgeld to jest zaliczenie, a w takim razie co dziesięć tygodni odbywa się ogólny rachunek, i podług zapisanej w książeczce pracy, robotnik odbiera resztę przypadającej dla niego kwoty, po odtrąceniu dla kasy oszczędności od majstrów hutników: rs. 1 kop. 50, a od szlifierzy po kop. 45 miesięcznie. Kasa oszczędności posiada obecnie funduszu rs. 3,477 kop. 75, stanowiącego własność uczestników. Oprócz kasy oszczędności, znajduje się także kasa wsparcia dla chorych, do której majstrowie wnoszą p. kop. 75, czeladzie po k. 60, a szularze i smilarze po kop. 15 miesięcznie. Z funduszów tej kasy płatni są doktór, apteka, oraz ponoszone niezbędne wydatki, przy ratowaniu chorych uczestników. Rozchód tej kasy zwykle w końcu roku zrównia się z przychodem, w razie zaś niedoboru, potrzebne wydatki pokrywają właściciele fabryki. W wypadku długiej choroby robotnika, pierwszą pomocą są pieniądze, złożone na konto każdego pracującego w fabryce w kasie oszczędności, a gdy tych już zbraknie, właściciele fabryki, oficjaliści i robotnicy zbierają braterską składkę. Nie było przykładu, aby wezwanie do dobrowolnej składki, nie przyniosło odpowiedniej kwoty.
Każdy zmarły chowany jest kosztem ogółu, skromnie ale przyzwoicie; rodzina zaś i sieroty po zmarłym otrzymują bezpłatne pomieszkanie i opał, a jeżeli mogą pracować i mają chęć do robót w fabryce znajdują w niej zatrudnienie. Pozostały po zmarłym w kasie oszczędności fundusz, stosownie do uznania rady familijnej użytym zostaje; a jeżeli suma ta nie wystarcza na cel wskazany, natenczas kasa wdów i sierot w pomoc przychodzi, ustalając byt pozostałych sierot. Pracującemu w fabryce robotnikowi za trzymiesięcznem naprzód wymówieniem, wolno jest wydalić się z zakładu i odebrać należność, jaka mu przypada wraz z podniesioną z kasy oszczędności sumą. Jest to jedna z najpiękniejszych właściwości fabryk pp. Hordliczków; żaden bowiem robotnik nie opuszcza ich bez większego lub mniejszego zapasu, jakby zadatku pracowitości, oszczędności i porządku w życiu, które prowadził pod okiem ludzkich właścicieli. Wiedzą o tem pracujący i wydalenie się ich z fabryki, należy do nader rzadkich wypadków. W ogóle zaś przywiązują się robotnicy silnie do osady, w której znaczna część ich się urodziła, pobierała naukę, połączyła się węzłem rodzinnym i stosunkami moralnego i materjalnego bytu.
Moralność w porównaniu z moralnością pracowników w innych zakładach, przedstawia wzór godny ze wszech miar naśladowania. Przykłady pijaństwa są bardzo nieliczne, prawie wyjątkowe; krnąbrność i zuchwalstwo nie przytrafiają się skutkiem złagodzenia obyczajów, a próżniactwo od młodości ścigane, nie może się na dobre rozkrzewić. W ogóle urządzenie pieniężnych kar na dochód kasy wdów i sierot, wpływa w sposób błogosławiony. Działa tu nie tyle wysokość kary, ile raczej wstyd ponoszenia strofu, który ogół uczestników uchwala.
Szkoła w fabryce musiała się rozdzielić na dwa oddziały: ogólny i specjalny. Lokal dla tej szkoły od 1822 roku istniejącej, obecnie 72 uczni i uczennic liczącej, wraz z ogrodem dla nauczyciela i dodanym opałem dla tegoż, udzielają bezpłatnie właściciele fabryki; na zapłacenie zaś nauczyciela składają się robotnicy po kop. 30 miesięcznie od przysyłanego dziecka do szkoły. Mniej zamożni płacą tylko po 15 kop., biedni zaś i sieroty uczęszczają do szkoły bezpłatnie.
Jeżeli składki robotników posyłających dzieci, nie wystarczają, wtenczas pp. Hordliczka z funduszów fabryki dopłacają resztę, aby zapewnić przyzwoite utrzymanie nauczycielowi. W szkole corocznie odbywa się uroczysty egzamin, na którym odznaczający się uczniowie bywają nagradzani w książkach i innych przedmiotach. Właściciele przynajmniej raz w miesiąc, osobiście zwiedzają szkołę; egzaminują, rozpytują się uczni, zachęcają mniej pilnych do nauki i pracy. W święta Bożego Narodzenia, oprócz uroczystości szkolnej wszyscy uczniowie otrzymują kolendę. Chłopcy gdy dojdą lat dwunastu, przechodzą ze szkoły na naukę rzemiosła pod kierunek ojca, lub którego z majstrów hutników, szlifierzy albo malarzy. Terminowanie takie trwa lat sześć, a w razie mniejszych postępów ucznia lat ośm; przez ten czas majster żywi go i okrywa. Z chwilą terminu jednak nie kończą się nauki, jak to ma miejsce powszechnie po fabrykach. Każdy bowiem terminator w zakładzie pp. Hordliczkow, co niedzielę i święto od godziny 8-ej do 12 pozostaje w szkole, a po odbytych modlitwach, dalszą naukę szkolną pobiera odpowiednio do wieku i usposobienia. Liczba uczącej się młodzieży w szkole niedzielnej, dochodzi obecnie 41. Po dojściu roku ośmnastego, albo z epoką wyzwolenia na czeladnika, każdy uczeń-terminator przed zgromadzonemi majstrami właściwej gałęzi Fabrycznej, składa egzamin praktyczny i teoretyczny — i jeżeli w zupełności udowodni uzdolnienie swoje, wtedy przez właściciela fabryki zostaje wyzwolonym. W przeciwnym zaś razie, pozostaje jeszcze w terminie rok, lub dwa dłużej.
Pod zwierzchnictwem nauczyciela, znajduje się bibljoteka, z której korzystać mogą uczniowie i cała ludność fabryczna.
Właściciele starają się aby wszelkie potrzeby ludności fabrycznej na miejscu i po cenach umiarkowanych mogły być zaspokojone. Zamożność ludności fabrycznej, tudzież ruch pieniężny jaki się dokonywa w tej osadzie, nie pozostaje bez wpływu na okolicę, mianowicie na sąsiednie miasteczka Garwolin i Parysowo, które w porównaniu ze stanem poprzednim, od czasu założenia fabryki znacznie się podniosły. Ludność wzrasta w miarę rozwoju fabryki. Dziś przenosi pewno 1200 dusz ogółem. W liczbie tej znajduje się 44 majstrów, czeladników i terminatorów hutniczych; 54 majstrów, czeladników i terminatorów szlifierskich. Malarzy znajduje się 4, a 102 pracujących przy fabryce stale formiarzy do robót metalowych i drewnianych, szmelcarzy, ślusarzy, kowali, kołodziejów, rymarzy, młynarz, maszynista, cieśli przy tartaku, oraz drwali do rąbania drzewa. Zarząd fabryki utrzymuje przeszło 30 par koni do przywożenia drzewa, piasku i do rozwożenia szkła, w celu zbytu w różne okolice kraju. Oprócz stałych robotników, kilkaset rąk okolicznych włościan zajętych jest rąbaniem drzewa na rachunek huty i zwózką sążni do osady.
Właściciele baczą pilnie aby cała ta rzesza pracowników pozostawała w jak najlepszej ze sobą harmonji, ażeby żadne spory, żadne dziecinne współzawodnictwa ogólnej zgody mieszać nie mogły. W obszernej sali oberży znajdują się gazety i książki w językach znanych ludności, to jest w polskim i niemieckim; bilard, kręgielnia; sprzedają tam po cenach umiarkowanych piwo, herbatę, kawę i t d. Wszystko to zostaje pod ścisłym dozorem zarządu, sprzedaż wódki nie jest wzbronioną, gdyż użycie jej przy rodzaju ciężkiej pracy w hucie, jest niemal koniecznością. W dzień noworoczny, na Wielkanoc i w imieniny właścicieli fabryki – wszyscy robotnicy z familjami ugaszczani są uroczyście. W czasie lata zabawy pod gołem niebem i w ogrodzie na ten cel urządzonym, połączone są z ćwiczeniami ciała na rozwój sił fizycznych wpływającemi. Zimową zaś porą w karnawał, ludność płci obojej zbiera się na tańce, w których uprzejnie przyjmują udział i wyżsi oficjaliści, oraz właściciele zakładu.
Kapitał obrotowy w zapasach, materjałach, kupionych lasach, drzewie opałowem, w wyrobach znajdujących się w składach fabrycznych, jak niemniej w składach w Warszawie, Lublinie, Lodzi, wynosi przeszło 215,000 rs. Roczna konsumcja różnych materjałów surowych koniecznych do istnienia fabryki, jest następująca: 7,200 sążni półkubicznych drzewa opałowego, 3400 pudów soli glauberskiej, 3300 pudów potażu, 2100 pudów sody i innych chemicznych materjałów. Fabryka wyrabia rocznie szkła białego szlifowanego, kryształowego, różnokolorowego, brylantowego, prasowanego i szyb belgijskich w wartości 95,000 rs. Donice do topienia szkła wyrabiają się z glinki ogniotrwałej krajowej i zagranicznej. Piece budują się podobnie z kamieni miejscowych, gdyż zarząd fabryki szczególną zwraca uwagę, aby ile możności wszystkim potrzebom zadość uczynić miejscowemi środkami.
Na końcu broszurki są trzy tabelki odnoszące się do kassy oszczędności — składek na ubogich- i ruchu szkolnego w ostatnich dziesięciu latach. Z drugiej z tych tabelek widzimy, że właściciele tylko w 1859 dołożyli rs. 135 kop. 18 i pół; w roku 1860 rs. 2 kop. 17 i pół, w r. 1866 rs. 190 k. 55.
Na okazanie całej wartości moralnej zakładu Czechy, cyfry statystyczne zawarte w pracy pana Adama Wiślickiego nie wystarczają jeszcze. Trzeba by np. wiedzieć cyfry wykazujące stan moralny, zdrowie, długoletność robotników; stan majątkowy ich, liczbę wdów i sierot utrzymywanych kosztem zakładu, szczegółów więcej dotyczących pomieszkania, odzienia i t. d. Nie wiemy też czy autor sam był na miejscu, i jak tę sprawę studjował. Mimo to radzi czytaliśmy ten opis i wnioski pana Wiślickiego w Przeglądzie tygodniowym, i szczerze polecamy broszurę, z której niepodobna nie nabrać przekonania o prawach właścicieli zakładu do konkurowania o nagrodę na wystawie powszechnej paryzkiej – nie podobna nie wnieść razem z autorem broszury, że w okolicznościach naszych więcej zrobić nie można było jak zrobili panowie Hordliczka – nie podobna nie życzyć, aby ich co najwigcej naśladowano.
Panowie Hordliczka potężnych będą mieli na wystawie paryzkiej rywalów między współubiegającymi się o nagrodę 100,000 franków, za najwłaściwsze urządzenie ekonomiczno-społeczne stosunków ludności fabrycznej. Rząd pruski uznając wielkie zasługi jakie położył dla klassy pracującej Schultze-Delitsch urządzeniem znanych współek, sam go przedstawił i jako konkurenta o powyższą nagrodę; ubiega się także o nią znakomity fabrykant i prawdziwy filantrop Dolfuss z Mulhouse w Alzacji (O obydwóch Gazeta Polska mówiła obszernie); stanie zapewne do kunkursu wielu jeszcze przedsiębiorców z Francji i Anglji. Nie wiadomo komu palma pierwszeństwa się dostanie. Niemniej jednak dla przedstawicieli naszego w tej mierzy udziału chwalebna jest rzecz mieć z czem wystąpić — a przypominamy sobie żeśmy czytali przed kilkoma laty wiadomość o urządzeniu w sposób który nas w tej chwili obchodzi, którejś z fabryk górniczych prywatnych w królestwie.